Aktywne Wpisy
Cieple_Mleko +11
Byłem u psychologa. Czy raczej psycholożki. Z psycha naprawdę ze źle, myśli samobójcze, depresja. Powiedziała mi, że leki tylko zagłuszą ten stan a najlepsza będzie psychoterapia. Przychodzę na jedną wizytę. Pyta mnie tylko o dzieciństwo i mówi że wszystkie moje problemy wynikają z dzieciństwa. Co z tego że była nas czwórka i reszta rodzeństwa nie ma takich problemów z psycha jak ja. Już nie mówiąc o tym że w domu było w
Mega_Smieszek +112
- Zamiana, dawaj, dawaj! – rozkazał dziadek, wypychając wnuczkę przez drzwi samochodu. Nogi miała jak z waty – kierując się do prawych drzwi auta poruszała się tak swobodnie, jak wtedy, gdy z koleżanką Natalką po kolana brodziły w szlamie wysychającego stawu, ratując duszące się w błocku traszki. Dziadek otworzył drzwi, i Kasia wtarabaniła się do środka.
- Ten strucel nie chce jechać! – dziadek warknął, usiłując ruszyć dynamicznie. Lusterko ustawione było tak, że z pozycji pasażera Kasia nie widziala w nim nic. Poczuła ucisk w gardle, znów wyraźnie słysząc zbliżający się z tyłu pojazd. Zdziwiła się, że nawet w takich okolicznościach mocno zabolało ją to, że dziadek wziął ją za kiepskiego kierowcę - nie wierząc, że ślamazarność Opla może być spowodowana jego konstrukcją, a nie brakiem umiejętności wnuczki. Uśmiechnęła się, gdy ruszał wolniej ode niej. I wtedy twarz jej się rozpłaszczyła na bocznej szybie jak rozjechana żaba.
Dziadek zrobił ciasny nawrót podciągnąwszy ręczny, i perfekcyjnie kontrolując gaz odkręcił koła. Auto nie zatrzymało się, ani nie straciło swojej ślimaczej mocy. Jechało dalej, z właściwym sobie przyspieszeniem motyla.
- Cud, że na tym krawężniku opona nie spadła z felgi – uśmiechnął się dziadek, znów przecinając ten sam parking, co wcześniej. Za słupkami zapytał, gdzie dalej, a Kasia – instynktownie – odpowiedziała:
- Na światłach w prawo, i zaraz po lewej będzie brama do parku.
Przeciąwszy plac zabaw, stanęli za budką z goframi. Szczęśliwie, było parę minut po pierwszej, więc rodziców z dziećmi nie było zbyt wielu. Choć czuli na sobie pytające spojrzenia, nikt nie podszedł z pretensjami.
- Nie przejmuj się. W razie czego możesz spokojnie powiedzieć, że odpowiadasz za prace konserwacyjne na terenie parku – rozsądnie zasugerował dziadek.
- Dziadku... – Kasia nie wiedziała, o co najpierw zapytać - mimo zmęczenia, pytania zbałwaniły się w jej głowie wielką, kipiącą falą. Kto ją ściga? Jak to się stało, że wyskoczyła z piątego piętra na beton, a potłukła się tylko trochę? Dlaczego dziadek jest tutaj, z nią? Kim właściwie jest dziadek? I czemu coraz mocniej pachnie w samochodzie aksamitkami? – pragnęła do tego wszystkiego się odnieść, lecz miała przeczucie, że za chwilę znów zdarzy się coś zaskakującego, i zamiast rozwiązania choć jednej z zagadek, pojawi się kilka nowych pytań i wątpliwości.
- No? – dziadek wyrwał ją z zamyślenia.
- Co się ze mną dzieje?
- Złamałem zasady – mężczyzna odparł, z chrzęstem nakrętki odkręcając kolejną butelkę „Amareny”. - Wiem, że właściwie się nie znamy. Ale nie mogłem pozwolić, żebyś umarła, choć nie wolno ratować tych, co mieli odejść zgodnie z planem.
- Czyli ja...?
- Tak. Ale cię uratowałem. Zachowałem się po sztubacku. Będą cię ścigać – staruszek mówił bardzo szybko, jakby nagle zrozumiał, że trzeba się śpieszyć i musi przekazać wnuczce jak najwięcej informacji w jak najkrótszym czasie. – Przyznam ci się, że nie wiem, jakie są procedury. Co z tym dalej zrobią.
- Kto zrobi?
- Ci z CR-u.
- Kto?
- Corpse Resources. Coś jak Human Resources, wiesz, Zasoby Trupie. No, to zadaliśmy im bobu. Ka jego mać – dziadek splunął z satysfakcją na podłogę. Jego ślina była koloru wiśniowego i intensywnie pachniała aksamitkami.
Gdy Kasia myślała o zachowaniach łączących pokolenia, dziadek usiłował naświetlić jej strukturę czegoś, co powszechnie nazywamy zaświatami i wyobrażamy sobie jako mityczne miasta, otchłanie piekielne i piękne krainy wiecznej szczęśliwości. Tymczasem ze słów dziadka wynikało, że to coś w rodzaju międzynarodowej korporacji, w której zaczynasz pracować od razu po śmierci, awans przychodzi z trudem - a jeżeli nie spisujesz się zbyt dobrze, padasz ofiarą outsourcingu. To, o czym opowiadał, w niczym nie przypominało „wiecznego odpoczynku”.
- Nie chciałabyś być trupem, uwierz mi. Tym bardziej trupem bezrobotnym – szepnął dziadek, a oczy zaszkliły mu się i nos zaczerwienił tak, jakby nagle złapało go przeziębienie. – Obiecaj mi, że się im wywiniesz. Poświęciłem bardzo wiele, niech to się na coś przyda. Jakby co, to nie wiedziałaś nic o moim planie. Odpowiedzialność biorę na siebie – dziadek poklepał się pięścią w pierś.
- A ta kobieta, ta, która nas goniła? Kto to jest?
- To oni ją wysłali. Cud, że tak koszmarnie prowadziła samochód.
- Wrócą tu?
- Na pewno. Ja im już dziś nie ucieknę, ale ty wciąż możesz.
- Jak?
- Świat żywych jest dla nich obcy, rządzi się innymi zasadami. Dobrze znają wyłącznie to, co martwe.
- Ale sam mówiłeś, że nas ścigają. Nas oboje.
- Wyczuwają przede wszystkim mnie. Ty – póki co - znajdujesz się poza polem widzenia. I masz ogromną przewagę. Nie wiem, jak to się stało, ale zaczęłaś dostrzegać oba światy – dziadek uśmiechnął się delikatnie.
Usłyszeli skrobanie na dachu auta, przypominające zdrapywanie paznokciem resztek nalepki z butelki wina.
- Wyjdźmy popatrzeć, co tam się dzieje – zasugerował dziadek. – Przy okazji rozejrzymy się, czy nikt nas nie wyśledził.
#nunkunpisze
1. Szczególnie ideowe (nie ma zbyt wielu Żydów, Żołnierzy Wyklętych, nie ma Wielkiej Polski ani LGBT).
2. Szczególnie historyczne.
3. Szczególnie kryminalne ani szczególnie erotyczne.
To jest bardzo trudne, bo póki co, jak wysyłałam poprzednią książkę do wydawnictwa, to dostałam info, że fajnie piszę, i
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
Tego się czytać nie da.
@RobaczekWyrostowy: czemuż to nie da się czytać?
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora