Wpis z mikrobloga

#anime #bajeksto
84/100

Juuni Kokuki (2002), TV, 4-cour
studio Pierrot

Niemal dwie dekady minęły od wyżyn tego, na co stać podgatunek isekai. Śmiem twierdzić, że 12 Królestw to absolutnie najlepsza produkcja tego typu, mimo szeregu mniej czy bardziej oczywistych wad i niedoróbek. Mamy do czynienia z adaptacją kilku książek z cyklu o tej samej nazwie autorstwa p. Ono. Cechą wyróżniającą 12K spośród reprezentantów gatunku jest właśnie materiał źródłowy – książki traktują o krainie inspirowanej bardzo mocno chińską mitologią, zewsząd wewnętrznie spójnej i żyjącej swoim życiem, którą przybysze z naszego świata odwiedzają nader sporadycznie, a zawsze będą się mierzyć przede wszystkim z szokiem kulturowym.

Taki los czeka także Yoko Nakajimę, w Japonii dziewczynę nudną i lękliwą. Przenosi się do fantastycznego świata z inicjatywy jej samozwańczego opiekuna i sługi, Keikiego, zmieniającego formę między ludzką, a białym jednorożcem. Zdarza się bowiem, że Niebiosa wybierają na monarchę jednego z królestw obcego, człowieka ze świata znanego im jako 'Hourai' (Japonia), w tym przypadku Yoko. Bestie kirin, do których Keiki się zalicza, mają za zadanie odszukać prawowitego władcę gdziekolwiek by się nie pojawił, a następnie służyć mu do końca życia – potencjalnie na wieki, jako iż namaszczeni przez Niebiosa władcy nie umierają z przyczyn naturalnych. Zanim Yoko sięgnie po tron, przyjdzie jej jednak odeprzeć ataki zazdrosnego o wpływy króla państwa Kou, jej sąsiada.

Pierwsza część serialu jest wybitnie przygodowa – skupia się na podróżach Yoko, jej zapoznawaniu się ze światem Królestw, zawieraniu przyjaźni, odpieraniu ataków wroga, także archetypowym dla anime zyskiwaniu wiary w siebie. Los ludzi, którzy nijak nie są z Królestwami związani, a mimo to zostają wplątani w ich sprawy, uwidaczniają unikatowi dla adaptacji Sugimoto, marząca o fantasy przygodach dziewczyna z dość silnym chuunibyou, którą król Kou chytrze wykorzystuje do walki z Yoko, a także Asano, dobroduszny chłopak, który nigdy nie odnajdzie się w tym świecie, z tragicznymi tego konsekwencjami.

Obserwujemy Yoko zmieniającą się z płochliwej dziewczyny w wojowniczą herod-babę, mozolnie uczącą się tajnik rządzenia państwem w systemie do bólu przypominającym imperialne Chiny. Król En, Shoryuu, będzie jej przyjacielem i przewodnikiem. Już 500 lat w fachu, En wydaje się być zrośnięty ze swoim stanowiskiem, a jego zawsze dobry humor i żywiołowy nastrój pewnie i narzucą Yoko swój sposób patrzenia na niebiańską posługę – państwo to ja, a ja to państwo. Wszystko w 12K opiera się na mocno zmitologizowanej mitologii, za wszystkim czai się jakaś niebiańska instytucja, a urzędników królewskich wyłania się w egalitarnych egzaminach na mandaryna. Przyjdzie Wam się pewnie niejednokrotnie pogubić w gąszczu dość podobnych do siebie, jednosylabowym nazw, a także niewiele dłuższych tytułów, których każdy tu nosi po kilka.

Serial przygląda się rozmaitym problemom władzy, jak i pozwala sobie na poświęcenie kilku(nastu) odcinków na opowiedzianą Yoko historię niezdolnego do odnalezienia swojego miejsca na świecie czarnego kirina, Taiki, czy na dzieje niepokornej byłej księżniczki Shoukei, walczącej o powrót na tron. Nie ukrywajmy – ma na to mnóstwo czasu ramowego. Tempo jest niespieszne, a każdy większy wątek jest spinany recapem. Mimo wszystko mnóstwo jeszcze można by opowiedzieć w ramach tego uniwersum, bogatego jak niewiele innych. Seans kończy się gigantycznym niedosytem, możemy też mieć poczucie zmarnowanej okazji, z racji dość swobodnej fragmentaryczności opowieści i zwiększonej częstotliwości recapów pod sam koniec. Nie odejmują te grzeszki jednak zbyt wiele z uroku produkcji.

12K w znacznej mierze nadrabia monumentalnością worldbuildingu i świetną mozaiką historii szczególnie wszelkie braki natury wizualnej. To serial mało ładny, dziecko swojej epoki, o kolorystyce raz burej, raz krzykliwej, mało estetycznej kresce i częstokroć ubogiej animacji. Same wady! Ciśnie się na usta jakieś ‘ale’ po przecinku, mimo bezzasadności takiego gadania. Serial jest po prostu brzydki jak nieszczęście, mimo ambitnych krajobrazów, wyrwanych z chińskiej mitologii. Tą odmiennością względem japońskiej stylistyki buduje swój klimat, dodatkowo wzmacniany przez muzykę – niby azjatycką, ale jednak zdecydowanie bardziej w typie wuxia.

Nie da się stawiać 12K na podium najlepszych anime w historii, jednak wśród isekai nie ma zupełnie jakichkolwiek powodów do kompleksów. Wstyd przyznać, ale w 2019 ten serial to już wiekowy dziadziuś podgatunku, w znacznej mierze zapomniany, chociaż jego drugim imieniem jest – worldbuilding. Prawdopodobnie nie uświadczymy produkcji bez żadnej żenady bombardującej bohatera przeniesionego do nowego świata taką ilością wiedzy, oczekującą od niego nauczenia się przede wszystkim funkcjonowania w nowym życiu, a typowe anime motywy serwującą raczej w drugim rzucie, raczej bezwiednie, bez zresztą wielkich fajerwerków. To seans zdecydowanie nie dla każdego, polecam zatem zapoznać się z tym opisem, być może nawet poważyć się wyłącznie na pierwszy wątek. Im dalej, tym bariera trudniejsza do przebycia, a nagrody niekoniecznie sowite.
Pobierz tobaccotobacco - #anime #bajeksto
84/100

Juuni Kokuki (2002), TV, 4-cour
studio ...
źródło: comment_wlB9nvPdMKuNjz6ws3X9IG5MQ1TVF0Hs.jpg