Wpis z mikrobloga

Liściaste Ucho Grzechotnika

Nikt nie wie dlaczego Liściaste Ucho Grzechotnika został przyjęty do plemienia, nawet Groźny Niedźwiedź nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiedzieli o nim nic. No prawie. Jedyne co było pewne, że został wygnany z kamiennej wioski daleko, daleko na południe. Jedni szeptali, że zesłał zarazę na swoje plemię. Drudzy sugerowali, że pożarł ich żywcem. Inni zarzekali się, że z pewnością obraził Matkę Ziemię i uciekał wiele księżyców, aby uniknąć jej gniewu.

------------------------------
Niestety koleś, który zarządza roślinami leczniczymi i dba, aby zostały dostarczone do Twojego punktu zielarskiego odszedł. Podobno szuka jakiegoś człowieka z lasu, który ma związek ze zniknięciem Matki Wszelkiego Stworzenia. Od tamtej pory zbieranie ziół należy do obowiązków szamana albo jego pomocników.
------------------------------
Młody Indianin wyruszył w poszukiwaniu nieznanego chaszcza, który rzekomo miało dawać nadludzką moc w poniedziałkowe poranki. W lesie na północy – nic, na południowej prerii również. Wyruszył szukać w małego mokradła pełnego suchych drzew kilkaset stóp od wioski. Ziemie Pająka. To przeklęte miejsce. Trochę się cykał, ale głos rozsądku został zignorowany. Przecież Najwyższy Szaman musi robić nowe dragi, a leki na kaszel zdobyte od bladych twarzy się skończyły.
-------------------------------
Poszukiwacz był stanowczo zbyt daleko, żeby zobaczył go nawet najlepszy zwiadowca
- Mała muszka leci do gniazda… - Rzadko miewał gości, chociaż Wódz codziennie wysyłał ślepego, niemego karła, który dostarczał Pająkowi nieco jedzenia.
Gdy młodzieniec był już blisko Liściaste Ucho Grzechotnika wyskoczył zza pnia i przykucnął.
- Pająk wie czego potrzebuje.
Indianin stał przerażony. Już miał uciekać, jednak myśl o tym, że ktoś go zobaczy i straci poważanie wśród starszyzny. Już nigdy nie zagra na fujarce.
- Nie podchodź! Bo… bo… bo cię zabije! - Wyciągnął nóż i wycelował ostrzem w stronę wykluczonego.
- Nie boi się. Pająk dobry, Pająk ma prezent dla Zielarza. - Oblizał palce i rzucił pakunek do rąk mieszkańca wioski. Paczka została złapana, a pustelnika już nie było. Słychać było jedynie maniakalny śmiech, a echo ciągnęło się po bagnie.

--------------------------------
Liściaste Ucho Grzechotnika często mówi swoje imię, inaczej zapomina. To już się zdarzyło.
#kilofyirewolwery