Wpis z mikrobloga

#anime #bajeksto
81/100

Aku no Hana (2013), TV, 1-cour
studio Zexcs

Czasem zdarza się w półświatku dzieło tak humorzaste i nietypowe, że rzadko kiedy trafia w czyjekolwiek gusta, nie wyłączając arthouse’owców i pospolitych snobów. Oto, drodzy Czytelnicy, jedno ze sztandarowych dzieł tego typu z ostatniej dekady. W swoim czasie Aku no Hana potrafiło wywołać żywą dyskusję na zawołanie – co twórcy mieli na myśli? Bardzo konwencjonalnie wyglądająca manga zmieniła się w seans wykonany w całości rotoskopowo – odegrany na żywo, która to gra aktorska była następnie przerysowywana bezpośrednio na papier.

Ten typ produkcji jest ceniony bardzo nisko z racji tego, że w zasadzie nie wymaga od rysowników żadnych umiejętności – muszą wyłącznie przerysowywać kadry filmu. Zazwyczaj wykonuje się go chyłkiem, aby oszczędzić sobie planowania skomplikowanych ruchów, tańca itp. W Aku no Hana wszystko wykonano w ten sposób, zupełnie się z tym nie kryjąc. Nawet twarze aktorów są przerysowane bez upiększenia, stąd zupełnie niespotykany w branży realizm. Efekt poraził sezonowego widza wiosną 2013 i, szczerze powiedziawszy, razi do dziś. Ba, to nie koniec – wszelkie tła są trace’owane, aby nie było nam za lekko oglądać. To już poważne wyzwanie, które wessało mnie z miejsca.

Ogląda się ten serial z chorobliwą fascynacją. Traktuje o cichym, zahukanym chłopaku z małomiasteczkowego liceum, zakochanym w wierszach p. Badeaulaire’a, którego w swoim czasie za tomik poezji Kwiaty Zła oskarżano we Francji o promowanie rozwiązłości i degeneracji. Ten tomik Kasuga czyta raz po raz, marząc nieprzyzwoicie o Saeki, pięknej prymusce o ponętnych kształtach, które słusznie rozbudzają we wszystkich chłopakach fantazję. Pewnego pięknego dnia Kasuga, zupełnie bezwiednie, kradnie pozostawiony przez Saeki szkolny kostium kąpielowy. Nakrywa go Nakamura, dziewczyna na pierwszy rzut oka mało zainteresowana czymkolwiek.

Oj, jak się Kasuga zdziwi. Nakamura czerpie nieopisaną przyjemność z szantażem przymuszania chłopaka do związania się z Saeki. Będzie to jednak związek na zasadach Nakamury – pełen poniżenia dla obu stron, zręcznie wywoływanego przez emocjonalny szantaż, podsycany zazdrością i obrzydzeniem. Wytłumaczyła sobie bowiem, że w Kasudze znalazła pokrewną duszę zboczeńca, a Saeki chce zniszczyć i zmieszać z błotem. Ta fabuła, wprowadzająca w ruch nieprzyjemnie realistycznie wyglądające postacie na ekranie, to w zasadzie seans niekończącego się upodlenia, zwieńczony bezczelną reklamą mangi, która zresztą była w swoim czasie bestsellerem.

Nawet muzyka dziwi. To w znacznej części nuty jak z horroru, atmosferyczne buczenie w tle kolejnego upadku moralnego Kasugi, budujące napięcie bezbłędnie. Wyczekujemy końca każdego odcinka z dwóch powodów – aby skończyło się wreszcie poniżenie wszystkich na ekranie, ale także by wysłuchać absolutnie niezapomnianej piosenki końcowej – przepuszczonej przez kilka filtrów robotycznej melorecytacji na kilka głosów, w tle której brzęka muzyka z zepsutego radio, świszczą flety i ciurka woda. Za mikrofonami żeński duet pp. Ise i Hikasy, którym wtóruje nasz główny bohater – branżowy świeżak, Shinichiro Ueda, o rozkosznie łamiącym się głosie. Do obsady zatrudniono także naturszczyków, użyczających zarówno twarzy (z racji rotoskopii), jak i niewytrenowanego głosu, dodatkowo pogłębiając realizm.

Aku no Hana to, za Fight Clubem, zadrapanie na podniebieniu, którego nie sposób przestać tykać językiem. Seans autentycznie odrzuca, i zapewne wielu z Was odrzucił na dobre już dawno. Nie przestaje odrzucać aż do końca, z odcinka na odcinek robi się tylko bardziej szyderczy i okrutny. Zapaleni widzowie serialu najpewniej cierpią na syndrom sztokholmski, a ja pośród nich. Nie powiem, że oglądać koniecznie warto, jednak jest to jedno z tych hermetycznych doświadczeń z anime, których trudno sobie odmówić, choćby przez chorobliwą fascynację.
Pobierz tobaccotobacco - #anime #bajeksto
81/100

Aku no Hana (2013), TV, 1-cour
studio Z...
źródło: comment_s6uVtuED0kU4vFmfkbp5H9e0JGdmTXyq.jpg
  • 3
@tobaccotobacco: przeczytałem wreszcie mangę i trochę się zaskoczyłem.

W mandzę, zatrzymując się na etapie gdzie skończyła adaptacja, Nakamurę odebrałem bardziej jako "jestem chora psychicznie, send help".

W serii widziałem ją raczej jako zwichrowaną sadystkę, która próbuje przelać swój ból cierpienia na kogoś innego. Może to przez ten wygląd i mordę zbliżoną do prezencji najstarszego syna rzeźnika?