Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jak pod tym wpisem będzie 2137 plusów to opisze jak wychodziłem z przegrywu przez 8 lat
Żartuje, wyjebongo i tak napiszę bo pomyliłem pigułkę na sen z jakąś eMką xD

#przegryw

Gdzie to się wszystko zaczyna? Jesteś sobie normalnym dzieckiem w podstawówce, lekko nieśmiałym, nie wyróżniającym się pod żadnym względem, żyjesz sobie troskami zwykłego gówniaka, jutro klasówka z przyrki. Kończysz szóstą klasę i twoi rodzice w przypływnie nadopiekuńczości wpadają na genialny pomysł. Niech pójdzie do gimbazy na drugim końcu miasta bo w tym to patolka i nie będzie się uczył dobrze, tylko zejdzie na złą drogę. Trafiasz więc do miejsca gdzie jesteś nowy i nikogo nie znasz. W gimnazjum jak to w gimnazjum, jak w lesie. Gorzej, jak w chlewie obsranym gównem. Wspaniały plan, niech moment dojrzewania, kształtowania człowieka i charakteru spędza właśnie tam, bez znajomych, gdzie każdą “inność” piętnuje się, a autorytetem jest seba co pali fajki za budą. Największym hobby twoich nowych przyjaciół ze szkoły jest powtarzanie klasy i walenie ci lepy na #!$%@?. Buntujesz się i próbujesz reagować agresją ale to sprowadza jeszcze gorsze traktowanie. Nie masz życia. Twoja pewność siebie powoli przestaje istnieć. Wstawanie codziennie i przeżywanie dnia to katorga. Ciekawym zjawiskiem jest rozpoczęcie podawania sobie rąk na przywitanie właśnie na etapie gimbazy. Słyszysz “o myłeś ręce?” ale one są całe mokre od stresu. Na szczęście twoi rodzice z klasy robotniczej są ogromnym wsparciem i możesz od nich usłyszeć “dostałeś 4, dlaczego nie 5, a tak wogole to daj mi spokój bo zmęczony po robocie jestem i zaraz lecą wiadomości to trzeba posłuchać”. “a tak wogole to sie nie wychylaj i bądź zawsze przeciętny, jak on zaczyna to Ty skończ” xD No wspaniałe wychowanie emocjonalne. Nie są też biedni więc nie chodzisz głodny, za duże bluzy po starszym bracie dodają ci statusu społecznego. Statusu żywego gówna jakim się teraz czujesz. Nie masz przyjaciół, kumplujesz z kilkoma kujonami bo jesteś na tyle bystry by ich zrozumieć, ale na tyle głupi żeby Cię nie szanowali. Jednak oni jako jedyni traktują Cię jak człowieka. Z resztą kontaktów jest odrobinę trudniej bo symulujesz chorobę przez dwa tygodnie kiedy dostajesz smsa “Ej, siwy z mientusem mają dla Ciebie #!$%@? bo ich sprzedałeś do facetki”, wiesz że tego nie zrobiłeś, ale i tak byś dostał ten #!$%@? bo nic nie możesz zrobić. Jesteś zwykłym dzieciakiem i nie masz pojęcia co się wokół Ciebie dzieje i co z tym zrobić. Nikt nie może Ci pomóc bo wstyd Ci o nią poprosić. Jedyna radość z życia to gierki i klikanie w kąkuter. Mijają 3 lata i nadchodzi długo wyczekiwany dzień #!$%@? stąd jak najszybciej. Sebki pójdą do zawodówki, a Ty do liceum bo uczyłeś się średnio. Będzie tylko lepiej.

Nie Będzie. W mieście 50k dużo osób się zna i wieści rozchodzą się bardzo szybko. Start tym razem trochę lepszy bo już nie dostajesz lepów na #!$%@? od pierwszego dnia. Trafiasz na grupkę alternatywnych kuców i zbieranine wszystkich mniejszych lub większych przegrywów oraz wszystkich tych którzy nie są wystarczająco fajni aby być w klasowej elicie.
Zadają się z Tobą głównie z litości. W skali ruchenstaina to jesteś jakieś 2/10 bo czujesz się 2/10. Twoje ogromne kompleksy nie pomagają w nawiązywaniu nowych kontaktów. Wszyscy przeżywają pierwsze miłości, imprezy. Ty przeżywasz i analizujesz każdy kontakt z drugim człowiekiem. Nadal boisz się wychodzić z domu ale już trochę mniej. Tak wygląda fobia społeczna. W domu zbierasz sie 40 minut zeby zadzwonić po pizze bo boisz się rozmawiać przez telefon. Jednak wreszcie zaczynasz być świadomym człowiekiem. Za rok matura, a Ty postanawiasz coś zmienić. Przestać się całe życie bać ludzi i być przegrywem. Zacząć być szczęśliwym. Lokalny klub karate, zaczynasz trenować mimo że rodzice są przeciwni “ weź nie wydawaj pieniędzy na głupoty, to sobie możesz pobiegać za piłką na boisku, a nie karateki jakieś” Dziękujesz im za opiekę i wspieranie Cię w każdym pomyśle xD. Budujesz zalążek pewności siebie, jesteś w tym #!$%@? ale czujesz że nareszcie się rozwijasz, a Twój lichy postęp i ciężka praca jest doceniana. Łatwiej rozmawia się znajomymi mordami, ale to dalej sprawia ból, a rozmowa z kimś obcym to zupełna abstrakcja. Pierwsze wyjścia na piwo, nikt z twoich znajomych Cie nie szanuje, ani nawet lubi ale trzymasz się ich kurczowo bo to jedyne co masz, a nawiązanie nowych znajomości jest po prostu niemożliwe dla kogoś z ujemnym social skillem. Pojawia się szansa, matura, studia. Czy uda Cie sie wyrwać z małego miasta? Marzysz o tym,

Mature zdajesz średnio, przeżywasz wakacje życia, pierwszy raz w swoim życiu wychodzisz na imprezy i pijesz wutke. Będzie ze 3 razy w cigu 4 miesięcy. Przez resztę czasu grasz w kąkuter i chodzisz na spacery. Jest nieźle.

Warszawa, rok 2010, Twoja wielka szansa, miasto nieskończonych możliwości, wspaniała uczelnia z tradycjami na którą dostałeś się jako ostatni z listy rezerwowych i TY. Pół człowiek, pół przegryw.
Rodzice zapewniają Ci egzystencje i hajsy na akademik. Na uczelni nikt się ze sobą nie zna. Start od zera ale w stadzie szybko widać kto jest chadem. Udaje Ci się zadziwiająco długo ukryć swoje #!$%@?. “Eh on jest taki nieśmiały, dziwny trochę ale miły”. Jesteś miłym gościem bo boisz się być inny. To doprowadza Cię na zupełnie nowe morze możliwości. Nieznane wody kontaktów międzyludzkich. ROZMOWA Z DZIEWCZYNĄ. Wielkie wydarzenie, nigdy wcześniej tego nie robiłeś. Starasz się jak możesz ale dziś dostajesz skurczu żołądka na myśl o tym jak bardzo byłeś wtedy #!$%@? i creepy. Jesteś takie 4/10 bo się czujesz na 4/10. Zaczynasz chodzić na siłownie, czytać książki o samorozwoju, moda na coaching, chłoniesz jak gąbka, Brakuje tylko MLMów xD. Jesteś zdeterminowany, budujesz siebie na nowo. Wszystkie te interakcje społeczne sprawiają Ci ból, ale zamienia się on miejscem z dyskomfortem. Gardzisz sobą coraz mniej, ale na pytanie “co robisz mirek, kim jesteś” dalej wstydzisz się odpowiadać. Jesteś zdeterminowany. Wciąż jesteś na tyle bystry żeby stwierdzić żę karate to #!$%@? i idziesz na kickboxing. Siłownia nie sprzyjała poznawaniu ludzi, a na treningach dostajesz w lepy na #!$%@? codziennie ale czujesz potężny w miarę. Nigdy nie byłeś silniejszy. Poznajesz ludzi którzy niedługo później staną się Twoimi przyjaciółmi. Zostajesz zfriendzonowany po raz pierwszy bo jesteś zbyt skryty aby wyrażać swoje emocje i zupełnie ich nie rozumiesz. Wspaniały czas żeby dojrzewać emocjonalnie, tylko 4 lata za późno. Zdolny ale leniwy, nadrobisz. “Wspaniały to był rok, nie zapomnę go nigdy”. Kończysz rok studiów tylko z dwoma warunkami, ale przecież nigdy nie byłeś kujonem..
Kolejne wakacje życia, #!$%@? pierwszy raz całujesz się z koleżanką ze studiów. Nie była brzydka, a jakby schudła te 10 kilo to nawet da się przeżyć że jest z Podlasia, słucha disco polo i zaciąga. Do dziś pamiętasz ten ogromny strach i czoło zlane potem gdy nieśmiało dotykałeś jej małych sflaczałych piersi. Ale tylko przez bluzkę! To prawie jak zaruchać. Nigdy nie czułeś się lepiej.

Ale to dopiero początek…

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
  • 9