Wpis z mikrobloga

#coolstory

Wstaję rano i idę w deszczu do "pracy". Biorę worek gipsu, szpachlkę i zabieram się za wypełnianie ubytków w ścianie. Szybkie śniadanie (smażony naleśnik z sałatą i parówką) u gościa stojącego na ulicy i wracam do swoich zajęć. Nagle przyjeżdza znajoma i mówi, że jest problem z wizą i trzeba jechać do Urzedu Bezpieczeństwa Publicznego. Wsiadamy do samochodu i za pare minut parkujemy przez ponurym budynkiem. Portier kieruje mnie na trzecie piętro gdzie oczekuje Pan Oficer. Standardowe pytania: "dlaczego przyjechałem do Chin", "jak długo już tu jestem itp". Sekretarka oficera podaje jakiś formularz do wypełnienia i wydaje się, że wszystko jest załatwione. Nagle pan przesł#!$%@?ący zaczyna się rozkręcać, muszę podać wszystkie miejsca zamieszkania i pracy z ostatnich trzech lat. Odpowiadam, a on skrupulatnie notuje wszystko w swoim tajemniczym kajecie. Każde pytanie zadaje drugi raz, po jakichś paru minutach. Jedziemy dalej, "gdzie wychodzę wieczorami", "z kim sie spotykam", "nazwiska i numery telefonów najbliższych znajomych w Chinach", "czy biore narkotyki". Co ciekawe znał imiona ludzi z tzw. "naszej paczki" - np. "czy Simon wyjchał już do Pekinu ?". Po jakichś 20 minutach zaczynamy rozmawiać o tym gdzie teraz mieszkam, więc odpowiadam, że u kolegi. Pan oficer prosi żebym mu pokazał klucze i bierze je do ręki. Na koniec pyta się czy mam, ze sobą swoje zdjęcie. Mówię, że raczej nie noszę takich rzeczy w kieszeni. A on na to, że pojedziemy do mnie do domu po zdjęcie i na "inspekcje". Wsiadamy do radiowozu i kierunek dom. Otwieram drzwi, Pan oficer ze swoją asystentką zaczyna rozglądać się po mieszkaniu, a wszystkie dokumenty jakie leżały na stole zaczyna fotografować. Po paru minutach wychodzą, a ja się pytam po co to całe zamieszanie i czy jest jakiś problem. Pan oficer odpowiada, to wszystko dla mojego bezpieczeństwa...

W ogólnym bałaganie jaki jest w chyba każdej instytucji w Chinach to policja i "bezpieka" działa najsprawniej. W biurze były takie teczki z informacjami o każdym obcokrajowcu jaki mieszka w mieście. W takiej teczce są kopie wszystkich dokumentów, kontraktów o pracę, wynajmu mieszkania itp. Taki chiński PRISM, tylko metody jakieś mniej wyrafinowane.

#chiny #chinynadzis #polacyzagranico
  • 6
@homikus: Dla mnie też to jest nowość. Prawie 3 lata mieszkałem w Ningbo, Zhejiang i nie było żadnych problemów. Teraz jestem w Changzhi, Shanxi. Mieszkasz w Chinach ?