Wpis z mikrobloga

Jadę sobie autobusem i przypomniała mi się Łódzka legenda o tramwaju linii 15A. Otóż tramwaj ten kursuje przez całe miasto, jadąc daleko aż do portu Łódź. Niby zwykły tramwaj, zwykła linia ale jednak nie tak do końca. Rankiem, kiedy ludzie jadą do pracy a między nimi trafiają się emeryci - no nie oszukujemy się, każdego coś może trafić jak jedzie o 6:40 do roboty a tu mu wbija babulka z torbami i jedzie cholera wie gdzie - zmieniał się motorniczy. Nikt go co prawda nie widział bowiem w kabinie zawsze panował wtedy mrok, nawet latem kiedy o tej porze jest już ciemno. Ów motorniczy nie był zwykłym człowiekiem był to demon. Demon z samego dnia piekła. Z najniższego kręgu niższego nawet od tego powszechnie znanego. Nikt nie znał jego imienia choć niektórzy sugerowali że to sam belzebub , pan ciemności prowadzi linie 15A ku odmętom piekielnym. Ale nie to było najdziwniejsze. Najdziwniejsze było to co działo się z emerytami w tej linii o godzinie 6:40 rano. Otóż, demon wprawdzie dowoził ludzi bezpiecznie do pracy, gdzie jego pobratymcy byli przełożonymi nieszczęsnych pasażerów piętnastki, to emeryci nie mieli już tyle szczęścia. Każdego emeryta przycinamy drzwi. Nie pomagały krzyki, błagania i zawodzenia zatrzaśniętych. Demon niewzruszenie prowadził swój tramwaj ku jego końcowej stacji, która wcale nie była pętla a dno piekieł. Zabierał on ze sobą porannych emerytów głęboko głęboko w czeluści piekielne. U tam już oni zostawali, po kres swiata, czekając w kolejce do lekarza i przepuszczając ciężarne i honorowych dawców krwi, nigdy nie doczekijac się wejścia do gabinetu...
#pasta #heheszki #lodz ##!$%@?
  • 6