Aktywne Wpisy
ProstolinijnyW +116
Jak w ogóle można popierać ROD?
-Ogródki zajmują ogromną przestrzeń bardzo często w centrum miast
-Osoba z ulicy nie ma tam wstępu i nie czerpie z tego powodu żadnych korzyści
-W zarządach siedzą stare komuchy
-Ludzie tam palą byle gównem
-To i tak własność miasta więc nie ma problemu by przeznaczyć ten teren na coś innego
-Jak jakiś boomer chce sadzić cebulę czy marchewkę to niech przeprowadzi się do powiatowego albo kupi
-Ogródki zajmują ogromną przestrzeń bardzo często w centrum miast
-Osoba z ulicy nie ma tam wstępu i nie czerpie z tego powodu żadnych korzyści
-W zarządach siedzą stare komuchy
-Ludzie tam palą byle gównem
-To i tak własność miasta więc nie ma problemu by przeznaczyć ten teren na coś innego
-Jak jakiś boomer chce sadzić cebulę czy marchewkę to niech przeprowadzi się do powiatowego albo kupi
Sin- +86
Chwale się. Zmieniam robotę i jestem już po rekrutacjach i wyborze kolejnego pracodawcy. DevOps here:
- kilka wysłanych CV
- 4 rozmowy
- 3 pozytywne odpowiedzi
Udało się wynegocjować to co chciałam na UoP - 18k aczkolwiek było dużo ciężej niż w zeszłym roku. A przynajmniej takie mam wrażenie.
Poziom samej rekrutacji jako procesu wzrósł. Wzrósł także czas oczekiwania na feedback.
Ps: Mam już kilka lat doświadczenia w zawodzie i nie startowałam
- kilka wysłanych CV
- 4 rozmowy
- 3 pozytywne odpowiedzi
Udało się wynegocjować to co chciałam na UoP - 18k aczkolwiek było dużo ciężej niż w zeszłym roku. A przynajmniej takie mam wrażenie.
Poziom samej rekrutacji jako procesu wzrósł. Wzrósł także czas oczekiwania na feedback.
Ps: Mam już kilka lat doświadczenia w zawodzie i nie startowałam
Przypomniala mi sie historia jak rodzice mojego mlodszego kuzyna sie klocili i wujek powiedzial, ze wolalby wogole nie jechac na wakacje niz jechac z takim glupim babskiem. To moj kuzyn dlugo sie nie zastanawial, pobiegl do szopy, wlozyl do plecaka mlotek, i wielki sloik w ktorym dziadek trzymal milion gwozdzi.
W porze obiadowej ktos zaczal sie zastanawiac gdzie jest Michalek. Zaczelo sie rozpytywanie, kto ostatnio go widzial itd. Nie bylo paniki bo na wiosce to normalne - pewnie gdzies w sadzie za stodola lazi po drzewach lub poszedl do sasiada. Kiedy nigdzie nie mozna go bylo znalezc zaczela sie mala panika. Na policje nie bylo co dzwonic bo A wtedy jeszcze nie bylo komorek, B - jedyny telefon we wiosce znajdowal sie u soltysa a soltysa przewaznie w domu nie bylo, C - najblizszy policjant musialby przyjechac z miasta i pewnie trwaloby to ze 2 lub 3 godziny. Wujek z ciotka zaczeli po pewnym czasie zaczeli panikowac na serio i zaczeli zgadywac sasiadow do pomocy. Duzo im to nie dalo bo to byl czas zniw i prawie kazdy w polu, lub naj***ny pod sklepem. W koncu zebrala sie jakas ekipa i zaczely sie poszukiwania. Po kilku godzinach najmlodsi musieli wrocic do domu bo robilo sie ciemno. W domku tylko babcia i dziadek + mlodsze kuzynostwo. Wszyscy sie polozyli, cisza a na strychu slychac jakies stukanie, dziwne odglosy. Najstarszy z calej ekipy odwazyl sie po ciemku zobaczyc co sie dzieje na strychu. Wzial latarke i poszedl zobaczyc czy to duchy czy myszy. W calym zamieszaniu okazalo sie, ze nikt nie sprawdzil strychu - na ktorym Michas... siedzial i walil konia. Michas nie wylapal nic z klotni swoich rodzicow, a mlotek i gwozdzie spakowal do plecaka bo byl idiota. Dziekuje - koniec.
#pasta #kradzione #heheszki