Wpis z mikrobloga

Hej! Wiem, że dawno mnie tutaj nie było, ale chcę to teraz nadrobić. Zanim jednak przytoczę Wam kolejny aspekt związany z Diabłem, chciałbym Wam opowiedzieć, co przydarzyło mi się wczoraj - tematycznie pozostaniemy spójni.

Skończyłem pisanie pracy magisterskiej. Jest to moje największe i najlepsze "dzieło" jak do tej pory. Na koncie mam wystąpienia konferencyjne, wykłady i pojedyncze przemówienia. To jednak ta praca sprawiła, że czuję się spełniony.
Całą pracę podzieliłem na trzy części: - dotyczącą rozwoju pojęcia zła w świadomości i kulturze pierwotnej, obraz diabła w kulturze ludowej i na część poświęconą dzisiejszej wizji diabła, szatana i satanizmu. Niektórymi elementami, szczególnie z drugiego rozdziału, dzieliłem się z Wami, przybliżając Wam perypetię łęczyckiego diabła Boruty.
Po wrzuceniu pracy do systemu antyplagiatowego nastało oczekiwanie i...zawód. Współczynnik podobieństwa ze źródłami internetowymi, który powinien wynosić <5%, u mnie wynosił 6,1~%. Dopiero szczegółowy raport wskazał mi linki, które rzekomo skopiowałem. Linków było ok. 20, w tym 19 odnosiło się do cytatów z Biblii, których system w mojej pracy nie wyłapał. To znaczy wyłapał tekst, ale nie wyłapał przypisów, które znajdowały się na dole strony. Okej, z tym się pogodziłem, ponieważ podobny problem był przy pracy licencjackiej. Wiecie, który link okazał się dla mnie gwoździem do trumny? Tak! Link do wykopu i do jednego z moich wpisów. Stałem się plagiatorem własnej pracy magisterskiej.
Pisanie pracy nie sprawiło mi trudności - szukanie informacji, przytaczanie podań, charakterystyka, opisy. To wszystko banał. Prawdziwym wyzwaniem było wytłumaczenie promotorowi czym jest wykop i udowodnienie, że to mój wpis.
Wszystko dobrze się skończyło, czekam na pochlebne recenzje od promotora i recenzenta i...niedługo pijemy kompot z okazji udanej obrony.
Uważajcie co udostępniacie w sieci!
#diabelcodzienny #diabel #folklor trochę #smutek