Wpis z mikrobloga

Wspomnienia ofiary ks. Romana Bxxxxxxxx TChr

więcej info: https://www.wykop.pl/link/5092091/ofiara-koscielnej-pedofilii-potrzebuje-twojej-pomocy/

Południe. Lato. W pokoju bardzo gorąco, duszno. Nie mam czym oddychać, ale nie mogę otworzyć okna, bo powyciągał ze wszystkich okien klamki. Mogę jedynie podejść do szyby i patrzeć z 8 piętra na ludzi, samochody. Tak wygląda mój każdy dzień. Rozpoznaję już pewne twarze ludzi, bo chodzą codziennie tą drogą z pracy, ze szkoły, ze sklepu, ja ich widzę setny raz a oni mnie nie widzieli nigdy.. Stoję przy tej szybie i patrzę, czasem płaczę, bo też chciałabym móc wyjść na dwór jak inne dzieci, jak inni dwunasto-, trzynastolatkowie. A czasem już nie potrafię płakać, tylko stoję i patrzę: godzinę, dwie, pięć.

Chyba już nie płaczę codziennie stojąc w oknie, bo się przyzwyczaiłam, że tak musi być. Nie da się chyba płakać ciągle, dzień i noc. Przecież tak wygląda każdy dzień, miesiąc. Brakuje mi osoby, do której mogłabym się odezwać. Nie mam radia, telewizora. Nic. Mówię czasem sama do siebie. Po jakimś czasie już nie chcę patrzeć w to okno. Przecież kazał zasłaniać sztory kiedy robi się ciemniej. Nie mogę już tam dłużej stać, muszę się odsunąć.

Idę na łóżko, w pokoju mam tylko łóżko, ciągle rozłożone, szklany stół, fotel, kilka mebli w których są jego rzeczy ze święceń kapłańskich, które dostał w prezencie, i rzeczy jego mamy. Ale nie mogę tam zaglądać. Wracam na łóżko. Myślę co jakiś czas o rodzicach. Zastanawiam się co u nich, co mają na obiad, jak wygląda teraz mój młodszy brat, czy są trzeźwi... I zaczynam się uczyć. Bo jak przyjdzie, będzie mnie przepytywał. A jak nie będę umiała, to dostanę lanie. Muszę się postarać, muszę się nauczyć. Słyszę dookoła tę przeraźliwa ciszę, tylko ciszę. Myślę sobie: „może dziś nie przyjedzie?”, „może dziś nie będzie boleć?”.

Wieczorem nie mogę mieć zapalonego długo światła, bo mi zabrania. Więc idę się szybko przebrać w tę piżamę, którą mi dał. Jedyna jaką mam i w której każe mi chodzić zawsze jak jest w mieszkaniu. Potem kładę się do łóżka. Myślę sobie w kółko: „może dziś nie przyjedzie?”, “może ma dużo pracy?”. Proszę, żeby nie przyjechał.
W pokoju ciemno, a ja leżę. Próbuję zasnąć.

Niestety słyszę jak przyjechała winda na 8. piętro i otworzyły się drzwi od windy. Jest 23:00. Słyszę jak idzie po klatce i przekręca się klucz w drzwiach. Kładzie w przedpokoju sutannę, ściąga koloratkę, przychodzi do pokoju i pyta

– Śpisz?

Nie odzywam się, z nadzieją, że pójdzie do kuchni albo pojedzie z powrotem na plebanię, ale on zapala światło, podchodzi do mnie i mówi

– Odpowiadaj jak do Ciebie mówię! Przecież wiem, że nie śpisz!

Otwieram oczy, siadam i patrzę na niego..
Siada przy stole i zaczyna jeść. Pytam:

– Czy przywiózł mi ksiądz coś do jedzenia? Jestem bardzo głodna. Od dwóch dni nic nie jadłam.
– Nie mam nic dla Ciebie. Zapomniałem kupić. Miałem ciężki dzień. Przywiozę Ci jutro wieczorem, ale tylko wtedy, jeśli będziesz grzeczna – odpowiada.
– Czy mogę się już położyć spać?
– Spać będziesz jak pojadę do Stargardu. Masz dużo czasu na sen. A teraz kładź się od ściany i czekaj na mnie, wykąpie się i przyjdę.
Kiedy się kąpał, trzęsło mi się że strachu całe ciało, bo wiedziałam, co mnie zaraz czeka. Tak bardzo nie chciałam, żeby się obok kładł. Tak bardzo chciałam, żeby ta noc już minęła. Żeby było rano…

Przyszedł, położył się obok i gwałcił mnie kilka godzin z przerwami. Nie byłam w stanie się bronić. Moje szarpanie, kopanie nic nie dawało, a jedynie się wściekał i był jeszcze brutalniejszy. Ważyłam ok. 40 kg, a on ważył ponad 100. Miał 196 cm wzrostu. Ja byłam małą dziewczynką.

Rano wstał, ubrał się i pojechał na mszę, którą miał o 6:00. Zamknął drzwi. Spędziłam cały dzień w łóżku. Wszystko bolało. Tak bardzo chciałam, żeby już nigdy więcej nie przyjeżdżał. Byłam też tak strasznie głodna, to już trzeci dzień bez jedzenia. Wiedziałam, że jeśli on mi go nie przywiezie, to będę cierpieć z głodu, bo w mieszkaniu nie było nic. Nie chciałam, żeby przyjeżdżał, bałam się, ale tak bardzo byłam głodna. Myślałam ciągle o jedzeniu.

Dzień minął na leżeniu w łóżku, uczeniu się nowych modlitw i patrzeniu w ścianę. Godzina 18:00. Przyjechał znowu. Przywiózł w końcu jedzenie – kanapki. Zaczął mnie odpytywać z modlitw. Tego dnia nauczyłam się wszystkich, które kazał, bardzo chciałam, żeby dał mi jedzenie. Żeby nie był na mnie zły. Bo wtedy albo bym dostała lanie, albo nie dostałabym jedzenia. Tak wyglądał mój dzień – jeden z wielu – w mieszkaniu, w którym spędziłam prawie dwa lata.

#kosciol #pedofilia #afera #wobronieofiar #pedofilewiary #tylkoniemownikomu
  • Odpowiedz