Wpis z mikrobloga

Wybrałem 16 najlepszych zawodników #nba, którzy wciąż są dostępni na rynku

Link do newsa na PROBASKET

Szalone okienko transferowe przyniosło nam mnóstwo nieoczekiwanych zmian. Wielu zawodników podpisało bardzo dobre kontrakty. Inni zgodzili się na mniejsze pieniądze, ale wciąż są gracze, którzy szukają klubu. Wybrałem 16 najlepszych i wyjaśniam, dlaczego niektórzy z nich powinni spokojnie znaleźć pracę w #nba, a inni już nie.

Trey Burke podpisał ostatnio umowę z Philadelphia 76ers. Justin Holiday wybrał Indiana Pacers.

Kto zatem został na wolnym rynku?

Wybrałem 16 najlepszych zawodników, którzy wciąż szukają pracy w NBA. Nie jest to ranking – kolejność jest przypadkowa.

– J.R. Smith – czeka na telefon od drużyny walczącej o mistrzostwo, ale jeśli nawet mający do niego anielską cierpliwość LeBron James nie dzwoni, to może się okazać, że nikt z czołówki nie jest zainteresowany jego usługami.

– Vince Carter – chyba wszyscy byśmy chcieli, aby podpisał umowę z Toronto Raptors i historia zatoczyłaby piękne koło. Jeśli nie zespół z Kanady, to VC wciąż może się przydać kilku drużynom. David Griffin namawiał go w programie telewizyjnym (na żywo) do gry w Pelicans, więc ktoś go na pewno zatrudni. Wszystko dlatego, żeby młodzi gracze mogli się od niego uczyć, patrzeć, obserwować, wzorować na nim.

– Jamal Crawford – ma już 39 lat i zawsze słynął ze skutecznej indywidualnej gry. Teraz nie jest już tak skuteczny, więc pytanie czy któraś z drużyn będzie go chciała składzie, aby pełnił rolę mentora, jak Vince Carter? Pytanie, czy czy nadaje się do takiej roli?

– Carmelo Anthony – jeśli Vince Carter nadaje się do roli mentora i weterana w szatni, a Jamal Crawford chyba nie, ale może, to Carmelo nie nadaje się na pewno. Ma dopiero 35 lat. Spokojnie mógłby jeszcze grać, ale nikt nie chce ryzykować, bo wszyscy uważają, że nie będzie potrafił się dostosować do nowej roli – zmiennika, który ma być wzorem dla młodszych graczy. Ponowne podpisanie z nim umowy rozważali podobno New York Knicks. Więcej na ten temat piszemy tutaj.

– Jeremy Lin – prawda jest taka, że powinien się cieszyć z mistrzostwa i tego, że w ogóle tyle lat spędził w NBA. Szanse na nowy kontrakt ma niewielkie.

– Iman Shumpert – dobry defensor, nienajlepszy strzelec. Ma już 29 lat i może się okazać, że na jego pozycji nie ma już miejsc. Nie ma, bo takich graczy jak on jest wielu, a kluby wolą stawiać na młodych.

– Thabo Sefolosha – tak jak w przypadku Shumperta, kluby mogą woleć stawiać na młodszych zawodników, bo Sefolosha ma już 35 lat i w ostatnim sezonie opuścił ponad 30 spotkań.

– Kenneth Faried – solidny podkoszowy, który bardzo dobrze zastępował w sezonie Clinta Capelę. Powinien znaleźć klub bez problemu.

– Ryan Anderson – najlepszy gracz na tej liście. Wiem, że to kontrowersyjna opinia, ale przy tym wzroście jego skuteczność rzutowa i sprawność fizyczna, do dziś robią na mnie ogromne wrażenie. W ostatnim czasie jego kariera nie układała się tak jak powinna, ale ma dopiero 31 lat. Jeśli zdrowie mu pozwoli, to mógłby spokojnie być w rotacji ponad połowy drużyn w NBA – wysoki, który bardzo dobrze rzuca z dystansu? Skarb!

– Amar’e Stoudemire – wielki powrót do NBA jest wciąż możliwy. Na jego trening pokazowy przyszło około 15 przedstawicieli z różnych klubów. Jeśli jest zdrowy, a w formie jest, to mógłby się przydać w wielu zespołach.

– Monta Ellis – tak jak Amar’e też chciałby wrócić, ale dla gracza obwodowego takie powroty są trudniejsze. Młodzi, skoczni, dynamiczni – tacy są gracze obwodowi w większości drużyn. Monta grał zawsze bardzo indywidualnie.

– Marcin Gortat – jeśli oficjalnie nie zakończył kariery, to powinien się tu znaleźć. Mógłby spokojnie pełnić rolę zmiennika jak Stoudemire czy Faried.

– Joakim Noah – 34-latek daleki od optymalnej formy. Aż trudno uwierzyć, że trzy lata temu podpisał z Knicks umowę wartą ponad 70 milionów dolarów za cztery lata, a nigdy nie rozegrał dla nich dobrego… miesiąca, a co dopiero sezonu. Dziwna jest też historia jego kontuzji, bo nie zerwał ścięgna Achillesa lub więzadła w kolanie. Miał problemy z barkiem, potem z trochę kolanem, ale nie były to urazy kończące kariery. W jego przypadku jednak były, bo do formy nie wrócił i chyba już nie wróci.

– Shaun Livingston – mistrzowskie doświadczenie, ale trudno mu będzie znaleźć klub, który będzie na niego stawiał. Ma 34 lata i bardzo poważne kontuzje za sobą. Być może jako mentor w słabszej drużynie mógłby się sprawdzić?

– Corey Brewer – mistrz NBA z 2011 roku z Mavericks i dwukrotny mistrz NCAA, ale czy on na pewno kojarzy się z walką o najwyższe cele? Trudno będzie znaleźć stałe zatrudnienie. Może czekać na telefon i wejdzie do jednej z drużyn w przypadku kontuzji gracza obwodowego.

– Jodie Meeks – mistrz NBA z Raptors, dobry strzelec z dystansu, ale czy to wystarczy? Ma 31 lat i tak jak pisałem przy innych graczach obwodowych, ale trzeba być super-strzelcem jak Kyle Korver, albo ma się ciężko i lepiej szukać pracy za oceanem, bo w NBA na tych pozycjach stawiają na młodszych.

A kto może do tej listy wkrótce dołączyć?

Dwight Howard i Andre Iguodala są teoretycznie graczami Memphis Grizzlies. Możliwe jednak, że wkrótce przestaną nimi być. Ich umowy mogą zostać wykupione.

Link do newsa na PROBASKET

pozdrawiam
MP
  • 2