Wpis z mikrobloga

@rbk17 dlatego lubiłem fallouta New Vegas. Można było tam bez problemu być wrednym mętem, gra niespecjalnie kazała nam trzymać się kogokolwiek. Dobiegasz do Nipton i widzisz legion który wyrżnął całą wiochę i ich #!$%@? ukrzyżował. Chcesz do nich dołączyć? Pewex że możesz. A potem #!$%@? łeb ich szefowi. Można tam wytłuc w pień wszystkie frakcje, tak że w świecie gry nie zostanie nawet jeden enpec.

A w takim Oblivionie? Uaaa jesteś wybranym,
@Antorus: Chyba żadna gra od oryginalnego BioWare nie zachęca do bycia złym. Fallout 1, 2, Baldur's Gate 1+2, Mass Effect, Dragon Age - cechą wspólną jest to, że za "dobrą" drogę dostajesz furę nagród i doświadczenia, a bycie złym daje jakieś ochłapy, a oprócz tego tracisz dostęp do niektóych questów (zleceniodawca strzela focha) i reputacja leci na ryj.

Szczególnie mocno uwierało mnie to w Baldur's Gate 2, tam różnice były rażące.