Wpis z mikrobloga

Kroniki Gothic II Noc Kruka – część X (Stan postaci poziom 18 – NAJEMNIK –ROZDZIAŁ 2)

Jeśli chcesz być wołany do następnych kronik, plusuj komentarz na dole!

Dla nieświadomych #gothickroniki to autorski tag, w którym dzielę się wrażeniami z gry Gothic (obecnie Gothic II), którą mnóstwo osób zna na pamięć, a je przechodzę ją pierwszy raz.

Dzień pełen przygód należy rozpocząć od rozgrzewki. Skoro naszym głównym celem jest oczyszczenie kanionu z brzytwiaków tak wypadałoby się rozgrzać. Poranny jogging mojego bohatera wzdłuż wybrzeża plaży pozwoliło mi wzbogacić się o jakieś złoto, muszle i inne tego typu pierdółki. Z kolei inni piraci, gotowi do podróży ze mną ostrzyli swe topory, miecze i oliwili kusze. Dzięki czemu byliśmy gotowi by spróbować naszego szczęścia po drugiej stronie skarpy, tam gdzie ogniste jaszczury. Tak piraci, nie przesłyszeliście się. Idziemy nie na brzytwiaki a na coś znacznie … hmm odmienniejszego. Drużyna zebrana, Piraci naprzód!

Wszyscy jak jeden mąż pognaliśmy na plażę z żywiołowymi gadami. Na początku spróbowałem strategii odciągania pojedynczych osobników. Założyłem wszystko co mam by móc jak najlepiej ograniczyć ewentualne obrażenia od ognia. Strzał z kuszy (chyba z 5 razem) pozwolił mi przyjąć aggro stwora. Ten szybko pognał w moją stronę i sprowadził swojego kumpla ;_;. Cóż, tego nie planowałem, więc nasza szóstka podczas walki z nimi mocno oberwała, na szczęście nikt nie zginął. Ale musiałem co niektórym dać mikstury uzdrawiające, co niezbyt mi pasowało, ale.. jak mus to mus. Po kolei tak załatwialiśmy kolejne jaszczury, niektóre nawet nie zdążyły podejść, bo strzały z kusz je zdejmowały. A ja zadowolony mogłem spróbować oczyścić plażę z (hehe) skarbów. W tym skarbu zakopanego przez Grega. Wielki czerwony „X” na plaży wywołał uśmiech na mojej twarzy, gdy mogłem go rozkopać nie mając za sobą rządnych pieczonego mięsa z ludzia jaszczurów XD

Skarbem okazał się złoty kompas, chyba któryś z piratów go zgubił co nie? Przy następnej okazji ich podpytam. W jaskini na plaży z kolei standardowo strzały, mikstury, zwoje, mieszki ze złotem. Aa i zombie… pełno zombie! Oraz dziwny amulet należący do jakiegoś kapłana (?), który stwierdza że jest ich trzech. Trafiłem więc najprawdopodobniej na jakiś set!
Plaża oczyszczona, trening przed kanionem zrobiony, można ruszać. Minęliśmy Jacka Aligatora pełniącego wartę na rzstaju dróg i ruszyliśmy drużyną pierścienia do kanionu. Pierw minęliśmy małą oazę, gdzie załatwiliśmy pierwsze bestie, oraz pustynne szczury i polne bestie. W porównaniu do Ognistych jaszczurów taktyka szarży była najlepszą i najbardziej opłacalną pod kątem oszczędzania czasu. Ja tym czasem rozglądałem się w okół próbując znaleźć jakieś ukryte skarby. Nie było tego co prawda wiele, ale jakieś pojedyncze zwoje leczenia zawsze cieszą. Znalazłem też dodatkowo kolejny piedestał pozwalający wrócić się do głównej świątyni, tam gdzie magowie wody. Uaktywniłem więc portal, ale nie wchodziłem w niego zwyczajnie nie chcąc sobie rozwalać drużyny. To też mi uświadomiło, jak spojrzałem na mapę, że owe piedestały są zaznaczone na mapie niebieskimi kropkami. Jakoś wcześniej nie zwróciłem na to uwagi. A tak to przynajmniej wiem gdzie szukać następnych.

Ruszyliśmy dalej, w dół kanionu, brzytwiaki okazały się mocne, w każdym razie na tyle, by zwątpić w swoje powodzenie walki, gdybym musiał się wybrać do kanionu sam. Tunel rozdzielony na dwie ścieżki przez skałę po środku, zaczął się rozszerzać na kolejną oazę. Tutaj znalazłem jakieś opuszczone tunele, kopalnie. Ale niestety za każdym razem gdy próbowałem do nich wejść, to moi kompani mi to odradzali, w sensie „Ty idź sam, a my wracamy do obozu”. No nie no panowie, tylko zajrzałem, oczywiście idziemy dalej polować na brzytwiaki.

Kolejne poczwary padały, a my zbliżaliśmy się do końca kanionu gdy nagle zobaczyłem orka! I to wojownika, i to nie samego a cały #!$%@? obóz! O #!$%@?, no takiej okazji nie można przepuścić. Mam tylko nadzieje, że się kompani nie obrazicie. Zaczęliśmy w 6 walczyć z orkiem i szarża mieczy uniemożliwiała orkowi wykonać żadnego kontrataku. Powoli zbliżaliśmy się do ich obozu, zaatakowały nas też te jakby gryzacze, takie orkowe. I tutaj natrafiliśmy na herszt orków. Który był magiem i naparzał we mnie fajerbalami. Schowałem się za namiotem, ale niestety AI moich kompanów postanowiło inaczej. Gdy ja zachodziłem w głowę jak tutaj ich podejść by otrzymać jak najmniej obrażeń, tak ci postanowili nadal korzystać z strategii szarży i #!$%@? we wszystko co się rusza xD

Ale wiecie co? Zadziałało to! Ja tutaj kontempluje za namiotem a ci dają sobie rade i wybijają obóz orków. No to ja idę im pomóc. Rapier w dłoń i lecę. Walka trwała jakieś dobre pół minuty, ja musiałem załatwić szamana, bo rzucał te swoje kule ognia. Ej, nie pozawalaj sobie, ja tylko mam prawo korzystać z kul ognia! Gdy upewniłem się, ze w pobliżu nie ma żadnego zielonego człekopodobnego potwora, to okradłem oczywiście ich skrzynie oraz zebrałem ich fanty.
Rozejrzenie po okolicy pzowoliło mi dostrzec ogromną budowlę w skale. Ich wejście symbolizowały dwa ogromne posągi po bokach. Ale gdy tylko wszedłem do środka to po pierwsze, zaatakował mnie jakiś #!$%@? ognisty duch cieniostwór, a po drugie moi kompani nie chciali mi już pomóc. A nadal tutaj nie rozwaliliśmy brzytwiaków. Wczytałem grę i postanowiłem że przyjdę tam innym razem.

No i tutaj skapąłem się, że kurde dotarliśmy do końca kanionu i nigdzie nie ma już brzytwiaków, plansza pokazująca się po każdym zabitym gadzie pokazywała, ze zostały jeszcze 2 do wykonania zadania. No to wróciłem się, tym razem sprawdzając cały czas drogę którą przebyliśmy. No i dupa nic tu nie ma, nie ma czego plądrować xD Myślę „co jest, gre mi #!$%@?ło?”

ALEE… nie zajrzałem jeszcze do wschodniej części kanionu, do doliny z naturalnym kamiennym mostem, który swoją budową przypominał otwartą bramę. Tam właśnie znaleźliśmy ostatnie dwa brzytwiaki. Ha, zadanie wykonane. Niestety moje drużyna się rozdzieliła, choć zapewnili, ze jakby co mogę ich teoretycznie wziąć ze sobą jeszcze raz, warunek? Trzymanie się okolicy kanionu. Ja natomiast udałem się dalej na wschodnią część kanionu. Tam znalazłem potwory, przy których trochę szybciej zabiło serce z niepokoju. Ogary, konkretnie krwawe ogary. Niechętnie, ostrożnie, ale podszedłem do nich i szybkie ciosy pozwoliły mi z zaskoczeniem powalić stwory. Trochę cały czas nie mogę się przyzwyczaić do tego jak mocny jestem xD Bo właśnie wszystko tu rozchodzi się o te obrażenia krytyczne i częstotliwość ich wejścia. Dlatego będę obecnie cały czas inwestował w broń jednoręczną, może dobiją tak do 70%, albo dalej, by mieć lepsze animacje ciosów.

Idąc w dół tamtej drogi dotarłem do kolejnej jaskinii/szybu. W środku, mimo palących się pochodni musiałem zapalić własną. I tak idę w tej komnacie, sam, mroczna muzyka zalała moje uszy, a ja zastanawiam się jakież to stwory zaraz tu spotkam. I spotkałem – pełzacze. Ale nie byle jakie. pełzacze-wojowniki! I znowu moja niska pewność siebie ustąpiła zaskoczeniu, że mogę już spokojnie dobierać się do tego typu stworów. No w sumie… co ja gadam, #!$%@?łem czarnego trolla xD No ale to była walka na innej zasadzie, gdy przeciwnik jest wolny to idzie go rozwalić sposobem, a jak wróg również ma szybkie ataki, jak cieniostwór to jest inna gadka. W owej jaskini znalazłem kolejny skarb Grega, smołę, kamienną tablicę i mieszek ze złotem. Aa i rapier :D kolejny!

Po kolejny skarb Grega udałem się na górę, na owy kamienny most, o którym mówiłem. Tam na górze kolejny X i skarb oraz kolejne ogary, a za nimi olejna jaskinia. No to wchodzę. I kuuurde tutaj jaskinia była bardzo ładna. Bo tutaj miast pochodni były takie ładne świecące kryształy na ścianach i suficie, trochę mi to przypominały niektóre lokacje z World of Warcraft gdzie najlepiej oddawało się magię miejsca właśnie takimi kolorami. Jaskinia jednak ciągnęła się i ciągnęła, a ja z ciekawości spojrzałem na mapę. I wygląda na to, że trafiłem na jakiś skrót pozwalający trafić zaraz z kanionu na bagna. A ja tam jeszcze nie chcę iść, dopiero za jakiś czas. Chcę zdobyć zbroję bandytów i poexpić w okolicy.
Dlatego też wróciłem się z powrotem do Grega by zdać mu relację, że brzytwiaki zostały pokonane. Po drodze jednak zahaczyłem o tą pierwszą jaskinię, oraz skorzystałem z kamienia teleportacyjnego do magów, celem wzięcia kolejnego z kamieni ogniskujących. Tutaj Riordian poinformował mnie, że Saturas chce się ze mną widzieć.

No i przywódca magów wody opowiedział mi więcej o starożytnym mieście. Mianowicie jego nazwa to Jarkendar, miało pięciu władców,a ich świątynie są porozrzucane po całej okolicy. I moim zadaniem jest znaleźć owych władców i ich relikty. I tak pomyślałem, że prawdopodobnie widziałem jedną z owych świątyń, właśnie tam gdzie zaatakował mnie ten ognisty duch. No okej, skoro kolejne zadanie do kolekcji, a i tak mam zamiar pozwiedzać dalej okolicę, to wróciłem się do kanionu i Grega.

Przywódca piratów był zadowolony z tego, że poradziłem sobie z brzytwiakami, do tego stopnia, że polecił Bonesowi wydać mi pancerze bandyty, ponieważ ja lepiej nadaję się na zadanie przeszpiegów wśród tamtejszego obozu. Yaaay otrzymałem więc pancerz bandyty ;D

Zacząłem więc wracać piechotą w stronę magów wody celem, po pierwsze, by znaleźć kolejne skarby Grega rozstawione po drodze, a po drugie, by skontaktować się z Owenem, który miał dostarczyć drewno do obozu, ale nie wrócił. Znalazłem Owena na skale przy drodze, gdzie urządził sobie ognisko. Tam dowiedziałem się, że jego kumpel został strącony ze skały do wody i tam stoczył walkę z topielcami. No to co, ja szybki save i też do wody ze skały. I o kurde, dostałem doświadczenie za wyczyn! No ale musiałem zanurkować w tej jaskinii i dostać się do ukrytej skalnej plaży, gdzie rzeczywiście urzędowały topielce, a jegomość Owena nie żył. Świeć Innosie nad jego duszą!

Rozwaliłem topielce i zanurkowałem w kolejnym rozlewisku, tym razem wynurzając się w ogromnej kotlinie, tej samej, którą odwiedziłem wcześniej razem z Jackiem Aligatorem. Tutaj dostrzegłem na jeziorze skarpę prowadzącą do jaskini. Wszedłem tam i znalazłem kolejne ciała, tym razem Angusa i Hanka. Jeden z nich miał przy sobie pierścień podwyższający moją sprawność jednoręczną o aż 10%! Nie no przykro mi Morgan, ale zatrzymam sobie ten pierścień ;D
Wróciłem się do Owena, który kazał mi przekazać Henremu wieści dotyczące drewna, a Morganowi doręczyłem też wieści, ale tragiczne. Zresztą nie tylko jemu. Z tego wszystkie wpadły mi kolejne poziomy więc mogłem podwyższyć sobie moją sprawność w walce bronią jednoręczną, a w kombinacji z pierścieniem byłem już na poziomie mistrzowskim. Wyjąłem roń w obozie i zacząłem wymachiwać jak pajac upajając się tymi zgrabnymi ruchami xD

Moim następnym celem jest więc pewna zakręcona dolina na południowym zachodzie mapy, i tak stopniowo będę się zbliżał do obozowiska bandytów.

Opinia:

Robienie questów z piratami to świetna sprawa, co prawda nawigowanie drużyną jest trudne, tak naprawdę świetną sprawą jest możliwość zwerbowania kogoś do pomocy i przeżywanie razem przygód. Z drugiej jednak strony kiedy idzie się samemu do jakiejś opuszczonej świątyni to klimat i suspens buduje się lepiej niż w niejednym horrorze. No, w każdym razie na tyle, by każdy dźwięk analizować z podwójną dokładnością niż zazwyczaj. Jakoś klimat tego dodatku podoba mi się bardziej niż Khorinis. Może to za sprawą tego, że większość „mieszkańców” doliny to piraci i bandyci? Więc poniekąd ludzie będący poza panującym porządkiem prawa? Nie wiem… Wiem na pewno tyle: Idę jeszcze raz zanurzyć się w świecie Jarkendaru. Idziecie ze mną?

#gothickroniki #gothic #gothic2
Dziuzeppe - Kroniki Gothic II Noc Kruka – część X (Stan postaci poziom 18 – NAJEMNIK ...

źródło: comment_jJmEeRQiWtmRJtjjo6Zszlc1GAuXzV76.jpg

Pobierz
  • 51
  • Odpowiedz
@Dziuzeppe: Jeju, tak lekko i fajnie się to czyta. Masz może jakieś rady, co zrobić by mieć takie flow? Kurde, ten fragment jak opisujesz, że kontemplowałeś za namiotem a reszta drużyny biła się z orkami xD
  • Odpowiedz
No to co, ja szybki save i też do wody ze skały. I o kurde, dostałem doświadczenie za wyczyn!


@Dziuzeppe: no to genialne było. Ja pamiętam, że nawet bez save'a skoczyłem. Mówię sobie - no zżyłem się z tymi piratami, co mi tam, skoczę! I nie pożałowałem!
  • Odpowiedz
@Meferius: Heh dzięki ;) A co do pisania, to nie wiem, jakoś tak samo to idzie, po prostu przed oczami mam tą scenę co się działo i piszę to co widzę. A w tle albo sobie puszczam soundtrack z Gothica, albo playlistę Spotify D&D. Zawsze to jakoś nastraja na pisanie.
  • Odpowiedz
@Dziuzeppe: Pamiętaj, że w Jarkendarze, potwory też będą się respiły co rozdział.

Rozejrzenie po okolicy pzowoliło mi dostrzec ogromną budowlę w skale. Ich wejście symbolizowały dwa ogromne posągi po bokach.


Na budowli jest fajny easter egg.
  • Odpowiedz
@cooles: Kurcze serio nie wiem co się dzieje. Opisuję wszystko jak zawsze, serio nie czuć emocji? Może powinienem zrobić sobie przerwę na ochłonięcie. Takie codzienne pisanie może jednak zmęczyć, ja tego nie odczuwam bo gra i pisze mi się przyjemnie, ale jeśli brakuje w tym emocji, to chyba rzeczywiście.
  • Odpowiedz
@Devion: @cooles: Z ogromnym bólem serca ale popieram, mimo iż czytam kroniki z przyjemnością, tak najlepiej mi się czytało część I gry. Może to przez zbyt rozbudowany chaos dwójki, jedynka była bardziej opisywalna i miała swój klimat, który czułeś i świetnie przekazywałeś. Tutaj zbyt technicznie podchodzisz do pisania. Fajnie się to czyta, ale nie czuję potrzeby wracania do tych kronik. Były momenty, jak wtedy gdy opisywałeś twoje konszachty
  • Odpowiedz