Aktywne Wpisy
Beszczebelny +352
Kumpel19 +52
Prezydent RP Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy zakazującą zatrudniania funkcjonariuszy i pracowników sił bezpieczeństwa PRL w służbie publicznej i instytucjach publicznych.
Informuje o tym TVN .
Nawet 40 000 urzędników służby cywilnej może stracić pracę.
Nowelizacja wprowadza zakaz zatrudniania w służbie cywilnej oraz pracy w instytucjach państwowych osób, które w okresie od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. pracowały w organach bezpieczeństwa państwa lub były pracownikami tych organów.
"Ci
Informuje o tym TVN .
Nawet 40 000 urzędników służby cywilnej może stracić pracę.
Nowelizacja wprowadza zakaz zatrudniania w służbie cywilnej oraz pracy w instytucjach państwowych osób, które w okresie od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. pracowały w organach bezpieczeństwa państwa lub były pracownikami tych organów.
"Ci
Siła osobistych standardów.
Jak to jest, że istnieją ludzie, nie jacyś specjalnie obcy, niezbyt odmienni ode mnie czy od ciebie, którzy żyją w skrajnym ubóstwie, bez dachu nad głową, albo po prostu są zaniedbani na takim poziomie, który dla ciebie jest nie do pomyślenia. Jak to jest, że oni tak żyją przez lata, nierzadko całe życie, a dla ciebie jest to życie poza ludzką godnością? Odpowiedzią są twoje osobiste standardy.
Wszyscy posiadamy pewien poziom tolerancji w stosunku do standardów naszego życia, a kiedy przyszłoby nam żyć poniżej tych standardów, czulibyśmy po prostu, że nasze życie daje nam więcej złego niż dobrego. Pojawiłaby się apatia i niechęć do życia. U każdego z nas ten mechanizm uruchamia się w innym momencie. Ktoś kto od zawsze był bogaty, urodził się w zamożnej rodzinie itp. odczuje ów upadek człowieczeństwa, gdyby przyszło mu nagle pracować w "normalnej" pracy za 3k. Ktoś kto pracuje za 3k, odczułby upadek gdyby musiał pracować za 1200zł, a ktoś kto tyle zarabia, odczułby z kolei upadek gdyby stał się bezdomnym.
I co się dzieje, kiedy spada poziom życia u którejś z wymienionych osób? Są dwie drogi - albo uruchamiają się mechanizmy adaptacyjne i przyzwyczajasz się do nowego, niższego poziomu życia, albo dajesz swojemu ego pole do popisu i stajesz się chwilowo nieszczęśliwy, #!$%@? na siebie i motywujesz się do wyjścia z dołka.
Kiedy ja zaczynałem swoją przygodę z pracą nad sobą, miałem za sobą jeden smutny związek w wieku 23 lat - nie chciałem się godzić na takie życie. Było to poniżej moich standardów i mogłem się albo #!$%@?ć, albo to zmienić. Uznałem, że skoro są goście, którzy wyglądają przeciętnie, a przy tym mają masę fantastycznych dziewczyn, a co za tym idzie, mogą związać się z kimś w przyszłości dlatego, że naprawdę chcą, a nie dlatego, że się boją, że nikogo innego nie znajdą, to ja chcę być takim gościem i nie interesowało mnie życie w innym wariancie rzeczywistości. Tak samo jak większość ludzi nie bierze pod uwagę tego, że mogliby być bezdomni, tak samo ja nie brałem pod uwagę, że mogę nie być zajebisty w relacjach z kobietami - podwyższyłem sobie po prostu standardy, sfazowałem się na tym punkcie.
Chore? Większość ludzi boi się tego co totalne, od małego mówi się nam o obsesji jakby była ona czymś złym, ale to właśnie pełne skupienie na jednej rzeczy daje nam najlepsze rezultaty w jakiejkolwiek dziedzinie. Nie będziesz zajebistym muzykiem, jeśli będziesz grał pół godziny 3 razy w tygodniu jak ci się akurat zachce. Coś tam się nauczysz, ale nie licz na spektakularne rezultaty. Co innego gdybyś ułożył sobie całe życie pod to, by uczyć się tej umiejętności jak najwięcej i jak najskuteczniej, tak jak to robią np. zawodowi piłkarze. Nie są najlepsi dlatego, że grali czasem w gałe z Matim i Sebą. Mieli na tym punkcie obsesję.
Warto więc się zastanowić czego tak naprawdę chcesz i uświadomić sobie, że bez tego, twoje życie będzie wypłowiałe aż do grobowej deski. Może chcesz ćwiczyć? Ok. Standardowy scenariusz - myślisz sobie, że warto byłoby w sumie iść na siłownię. Nie jest ci to jakoś super potrzebne, ale byłoby fajnie. I idziesz, jest ciężko, niezbyt przyjemnie. Potem drugi, trzeci dzień. Robisz sobie dzień przerwy na "regenerację" i kiedy przychodzi dzień ćwiczeń mówisz sobie, że w sumie to jeszcze jeden dzień niech się regeneruje, nie ma co wariować. Z jednego dnia przerwy robią się 3 albo 4 i piątego dnia idziesz na siłownię powodowany poczuciem winy. Dlaczego tak wyszło? Masz w dupie ćwiczenia i to czy będziesz miał efekty czy nie. Twoja motywacja do sukcesu to np. 3/10 - tzw. "byłoby miło". Motywacja do unikania nieprzyjemnych czynności, prowadzących do tego celu, to natomiast 7/10. W efekcie otrzymujesz -4 na korzyść wektora, który odciąga cię od celu. Wyobraź sobie teraz co by się stało, gdybyś miał obsesję na tym punkcie? Postanawiasz, że w tym momencie nie ma nic ważniejszego od tego, żebyś ćwiczył. Dostosowujesz całe swoje środowisko do ćwiczeń, aby było jak najlepiej. 80% rzeczy które robisz w wolnym czasie są związane z ćwiczeniami. Jednym słowem porzucasz stare nawyki i zajmujesz się nowymi rzeczami. Jak myślisz? Która drogą zaprowadziłaby cię do celu i czy poświęcanie czasu i pieniędzy na zachcianki z przedziału "byłoby miło" ma jakiś sens?
Jeśli coś wydaje się dla Ciebie niejasne, albo po prostu chcesz o coś spytać, zapraszam do kontaktowania się ze mną za pośrednictwem instagrama "henioslaw", a jeśli chciałbyś przeczytać więcej postów, wbijaj na fp o tej samej nazwie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
https://www.facebook.com/henioslawtv/
https://www.facebook.com/hejunia99/videos/2432263946825584/