Wpis z mikrobloga

Myślałem o tym, co jest najgorsze w szkolnych lekcjach języków.
Każdy wie, jak one wyglądają. Zaczyna się listą słów/jednym zagadnieniem z gramatyki, potem 1-2 ćwiczenia z tego przez całą lekcję. Potem czasami jest "a za tydzień kartkówka ze słów".
I na tym się kończy. Wprowadzane są nowe słowa, nowa gramatyka, ale nic więcej z tą wiedzą się nie robi.
Nie wpaja się nawyku powtarzania sobie tego materiału. Kończy się tym, że dobre 90% tych słów, jakich wkuwaliśmy się na kartkówkę, zapominamy. A potem szok, że ktoś chodzi 12 lat na angielski i nie jest w stanie się przywitać.

Nie ma też żadnego osłuchania się z językiem.... chyba że liczy się te piękne nagrania z magnetofonu. Ciężko jest używać języka, jeżeli nie wie się, jak to powinno wyglądać.

I tak, wiem, powinno się samemu uczyć w domu.
Ale w takim razie, po co są te lekcje? Ja uczę się niemieckiego od 5 lat. Dopiero jak zacząłem się sam uczyć na serio, moje zdolności jakoś się podniosły. To co wyniosłem ze szkoły, to rzeczy typu haben, sein, die Schule etc. Słaby wynik przez taki czas...

#szkolnictwo #edukacja #naukajezykow
  • 4
  • Odpowiedz
@John_Steinbeck sposob nauki jest zly, nie #!$%@? sie z jezykiem na poczatku, przechodzi sie zaraz do czytania i podstawowych konstrukcji. Male dzieci za nim zaczna mowic, pierw sie #!$%@?, pozniej mowia, a na koniec cala reszta. Uwazam, ze pierwsze 2 lata powinny byc glownie skupione na sluchaniu, tym bardziej ze zaczyna sie uczuc jezyka juz w pierwszych klasach, a wiec dzieci sa bardzo podatne na taka wiedze
  • Odpowiedz
@John_Steinbeck: są generalnie dwie metody nauki języków: tradycyjna i Callana. No i test jeszcze trzecia: gównometoda z polskich państwowych podstawówek. Dwie pierwsze są dobre przy założeniu że są realizowane zgodnie z założeniami. Gównometoda jest bezsensowna od początku do końca. Mam na myśli nauczycieli, podręczniki i to co się dzieje na lekcjach (a właściwie co się nie dzieje). Nie wiem ile dał łapówy Macmillan za zakup przez państwo darmowych podręczników English Quest
  • Odpowiedz
@SecretOfTheSteel:
Znaczy co do słuchania, to powiedział bym, że zależy. Wiadomo, że z samego słuchania, to nie dałoby się nic nauczyć.

Ale gdyby byli native speakerzy, którzy byli by w stanie objaśniać gramatykę, to chyba inaczej by to wyglądało.
Chociaż tony były dobre :P
  • Odpowiedz
@xleighte: @John_Steinbeck: nie chodzi tylko o osłuchanie się językiem, tylko zapoznanie się z tym jak generalnie dany język z początku wygląda, jaką ma strukturę i jak brzmi, jako całość wstępu.
Oczywiście powinno być wymagane od nauczyciela aby sam dużo od siebie mówił po angielsku, aby przyzwyczajać uczniów do języka i ja osobiście miałem nauczycieli, którzy praktykowali prowadzenie lekcji w jakiejś części po angielsku.

Natomiast za kawał uważam kwestię podręczników do
  • Odpowiedz