Wpis z mikrobloga

Czego wrestling uczy nas o zasadach?

Muszę się do czegoś przyznać - jestem fanem wrestlingu. Tak, tych udawanych (a bardziej precyzyjnie: reżyserowanych i asekurowanych) walk, które uprawiają, być może znani wam, Rey Mysterio, John Cena, Hulk Hogan czy The Undertaker. Mógłbym napisać osobny wpis na temat powodów oglądania takich przedstawień, natomiast skupię się dziś na czymś nieoczywistym, czego można się z wrestlingu nauczyć, a co jest niezwykle przydatne w nieudawanym świecie. Pozwólcie, że opowiem wam o zasadach.

Kiedyś wrestling wyglądał trochę jak zapasy albo boks - wydarzenia były wiarygodne, bo były umiarkowanie widowiskowe oraz istniały jasne ZASADY i ograniczenia, w ramach których poruszali się wrestlerzy, tak jak w sporcie. Wtedy najważniejsze było opowiadanie historii za pomocą ringowych potyczek i starć na słowa przy mikrofonie, ruchy i ciosy nie były aż tak spektakularne. W pewnym momencie pojawili się jednak ludzie, którzy mieli inny pomysł na robienie wrestlingu - miało być przede wszystkim widowiskowo, zabawnie, przystępnie dla przypadkowego widza. Zawodnicy robili więc coraz więcej obrotów podczas salt, scenariusze były coraz bardziej fikuśne i oderwane od rzeczywistości, pojawiły się elementy typu walki karłów, hardcore wrestling pełen brutalności bez narracji czy bitwa na poduszki skąpo odzianych kobiet, a mechanizm deus ex machiny był często stosowanym motywem. To wszystko wymagało porzucenia dawnych, definiujących wrestling zasad, które nagle przeszkadzały, ale przecież oglądalność się zgadza, widzowie przychodzą, więc to żadna strata, nie?

Nic bardziej mylnego. Ci nowocześni bookerzy, czyli osoby odpowiedzialne za pisanie scenariuszy, sądzili, że wyłamanie się z zasad i stałe wymyślanie czegoś nowego jest powiewem kreatywności, który zapewni im uwielbienie fanów. Problem w tym, że choć faktycznie osiągali chwilowo dobre wyniki, to w dłuższej perspektywie niezwykle trudno jest non stop wymyślać nowe kategorie wydarzeń i stale pobijać rekordy. Zamiast wyważonej ewolucji i zręcznej gry w ramach ograniczeń, postawili na drastyczną rewolucję, która - jak to zwykle bywa - zjadła własne dzieci, bo oglądalność zdecydowanie spadła, gdyż widzowie zostali przyzwyczajeni do tak intensywnych bodźców, że nic po prostu dobrego ich nie zadowoli; fanów zadowoli już tylko coś niezwykłego, a czy regularne robienie niezwykłych rzeczy nie czyni ich aby… zwykłymi? Zagrajcie sobie w Monopoly z nielimitowaną gotówką i arbitralnymi zasadami - fun z gry szacuję na jakieś 3 minuty.

Bookerzy zaprezentowali błędne myślenie dziecka - oczekiwanie natychmiastowej gratyfikacji kosztem długofalowych inwestycji oraz niechęć do podążania za zasadami gry, w której nie potrafili wygrywać. Spójrzcie, ile znajdziemy podobnych sytuacji - partie populistyczno-antysystemowe, ideolodzy postulujący odrzucenie podążania za prawem w imię słuchania “woli ludu” lub artyści opierający karierę na łamaniu tabu, wynalazcy chcący zmienić oblicze świata bez myśli o tym, jak ten świat będzie funkcjonował po zmianie i czy przypadkiem obalane prawa nie mają uzasadnienia swojego istnienia. To nie jest post o wrestlingu. To jest post przypominający o tym, że (mądre!) zasady i ograniczenia nie hamują nas przed rozwojem, a chronią od upadku w bezdenną otchłań pozornej omnipotencji.

[Konrad Zasadniczy]

______________________________
Nasz tag: #odmienbyc
[Nasz fp na fb](https://www.facebook.com/Odmień-Być-738481763205508/?tn-str=kF)

OdmienByc - Czego wrestling uczy nas o zasadach?

Muszę się do czegoś przyznać - je...

źródło: comment_JNrvVlyfMMmjnjfT7aZIyGOErsT9ye9k.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz