Wpis z mikrobloga

Fragment o Kołtoniu z książki Stanowskiego

Nie wiedziałem że Roman jest takim dzbanem

Może zainteresuje: @nowywinternetach @Borys125 @jeerrry

Kiedy Paweł Zarzeczny (zastępca naczelnego) już wiedział, że dzień
później zostanie zwolniony, to na złość Gielnikowi dał na pierwszej stronie „PS” wielki czołg i tytuł:
„Na Berlin!”. Akurat Groclin grał z Herthą. No, Pawełek odszedł z przytupem. Zwolniono też Piotr
Górskiego (świetny naczelny), a stery wziął Kołtoń, chyba głównie dzięki znajomości niemieckiego,
chociaż dorobek dziennikarski też oczywiście był jego jakimś tam atutem.
Wydawało mi się to dobrym posunięciem, z Romanem bardzo się lubiliśmy, nawet wciągnął
się na moment w słuchanie rapu, który ciągle leciał w moim samochodzie. Potem jednak zaczęły się
dziać dziwne rzeczy. Kołtoń zdziwaczał, zwariował, zwalniał i zwalniał, szybko zdobywając ksywkę
„Krwawy Roman”. Ciął równo, jak leci. Jednego dnia szliśmy na obiad i mówił mi, że w dziale inne
sporty najlepszy jest Marek Serafin, a następnego dnia wręczał mu wypowiedzenie. Z Nahornym -
a to były papużki nierozłączki, wszędzie razem, każdy obiad wspólny - od momentu awansu przestał
utrzymywać kontakt, nawet się nie witał. Widziałem wielu ludzi, którzy odnosili w życiu sukces, ale
kogoś, komu szajba odbiłaby aż tak bardzo i w sumie bez powodu - nigdy. Kiedyś do redakcji
przyszedł w odwiedziny Zbigniew Boniek. Roman - do niedawna jeden z nas, kolega, kumpel,
przypominam sobie, że w 1998 roku przywiózł mi nawet jakieś pamiątki z mundialu, potem
zjechaliśmy razem tysiące kilometrów i przegadaliśmy pewnie z tysiąc godzin - stanął tak obok
Bońka i pogardliwym tonem wysyczał: - Patrz, „Zibi”, to są moi gamonie. Ja im płacę.
Wśród tych „gamoni” byli tacy, którzy młodemu Romanowi - bo i on był kiedyś młody -
pomogli. A on: - Patrz, „Zibi”, to są moi gamonie.
Popatrzyliśmy wszyscy po sobie: - Co za śmieć. Gdyby wtedy Kołtoń się nie zmienił, lecz
został taką osobą, jaką był przed kopem w górę, miałby szansę być niezłym naczelnym. On jednak stał
się kimś innym i większej metamorfozy nie widziałem, jak żyję. Obowiązywała w „PS” zasada, że
byli naczelni nie zostają zwalniani. Jeśli już przestają być odpowiedni do tej najwyższej funkcji,
przesuwani są niżej, na mniej eksponowane miejsce. Myślę, że to było mądre i w pewien sposób
budowało podstawy życia redakcji. Potrzebni byli też starsi dziennikarze. Jedni stanowili żywy
przykład, jak pisać, inni - jak nie pisać, ale było czuć tę tradycję, był szacunek dla osób z długim
stażem Na dzień dobry Roman tę zasadę złamał, wyrzucając red. Polkowskiego, pod którego
skrzydłami sam pracował przez lata. A potem już strzelał do ludzi non stop, a jak strzelił i do mnie, to
Paweł Zarzeczny napisał gdzieś tekst, że Kołtoń zwalnia wszystkich zdolniejszych od siebie, więc
wkrótce zwolni sprzątaczkę. Dla mnie symbolem przeobrażenia się Kołtonia było zwolnienie Adama
Junga, który był - hm, tak to się nazywało - gońcem A tak naprawdę był niezwykle serdecznym,
starszym panem, który pracował w „PS” kilkadziesiąt lat i miałem wrażenie, że w ogóle w redakcji
to nawet spał: jak przychodziłem, to już był, a jak wychodziłem, to też był. Pomagał wszystkim we
wszystkim - zwykłe sprawy, zacięty papier w drukarce, listy do wysłania, liczenie głosów
w plebiscycie na sportowca roku (wiecie, ile to roboty?), trochę „przynieś, podaj”, ale w jego
przypadku te dwa słowa należało wymawiać z wielkim szacunkiem. Oczywiście, Adaś czasami lubił
się napić, może raz na dwa tygodnie, co mu jednak w pracy nie przeszkadzało, bo przecież nie była
ona specjalnie wymagająca, a wymagała tak naprawdę przede wszystkim chęci. Lubili go wszyscy.
I poważali. Nie miał dużo pieniędzy. Kiedyś na gwiazdkę chciał sprezentować w nukow i. autograf
piłkarza Legii, najlepiej - szczęśliwie się składało - Szamotulskiego. Bardzo mnie prosił o pomoc.
Kiedy przyniosłem mu oryginalne, meczowe rękawice Grześka z wpisaną dedykacją dla wnuka,
rozpłakał się ze szczęścia. Zarabiał grosze. I też został zwolniony. A że „PS” był całym jego
życiem . Nie wiem, co się stało z nim później. Nawet nie wiedzieliśmy, gdzie mieszkał i czy
w ogóle gdzieś, czy tylko w redakcji.
W tamtym czasie redakcja zapełniała się dziwnymi, przypadkowymi osobami, bumelantami,
ludźmi bez talentu, niemającymi pojęcia, kto to jest Gorgon, Frankowski czy Bulzacki. Zaciąg
Kołtonia - chciał wymienić wszystkich, chyba cel był taki, by ten nowy zespół kojarzył go tylko jako
naczelnego, a nie jako dziennikarza, który stał się naczelnym (ma to pewien sens i może stanowić
ułatwienie - przyznaję).
#sport #weszlo #pilkanozna #cafefutbol #kolton #prawdafutbolu
  • 18
  • Odpowiedz
@resorak: @pjoooter: ja tam nigdy za nim nie przepadałem, zawsze mi się wydawał takim śliskim typkiem, który się z tobą kumpluje, żeby pozbierać drobniaki, jak ci wypadną, i jestem mega zaskoczony, bo wcześniej nie słyszałem, że był naczelnym PS. Niesamowita karuzela jest z tych redakcji sportowych, tam chyba każdy z każdym gdzieś już w którejś się spotkali i razem pracowali
  • Odpowiedz
@bitnik: tam jest rotacja ciągła pewnie znanych osobistości xd

W sumie jeśli chodzi o naczelnego PS to właśnie po tym wpisie się o tym dowiedziałem, że Kołtinio nim był xd
  • Odpowiedz
@Borys125: to Zarzeczny kiedyś powiedział, że Kołtoń i Borek dobrze razem współpracowali, wymieniali się plotkami, info itp. Czego nie mógł powiedzieć jeden mówił drugi itp. Taki dobry i zły policjant.

Ciekawe co się tam odgrywało w tym przeglądzie, że tak Kołtoń się zachowywał. Ale Stano też jest agent pod względem tolerancji dla chlania w pracy i #!$%@? - w końcu Zarzeczny lubił sobie piwkować konkretnie, do niego spadają wszystkie Kowale i
  • Odpowiedz
@resorak To jakim włazodupem jest Kołtoń widać na jego kanale, jak tylko jest Boniek albo Gmoch to wazelina aż się leje po monitorze. A że jest gamoniem to wystarczy zobaczyć poziom jego streamów czy nagrań, mikrofon Rode a dźwięk i obraz jak z laptopa z Allegro za 100zł.
  • Odpowiedz
@iAmTS: Ale Stan ma taki styl. On woli Iwana czy Kowala bo za nimi idzie jakaś historia i zawsze mogą coś ciekawego/kontrowersyjnego powiedzieć. Inaczej mówiąc pasują do wizji weszło.
  • Odpowiedz
@resorak: czytałem książkę kilka lat temu, wówczas byłem mega fanem sympatycznego redaktora z zakolami. Dzisiaj coraz częściej odnoszę wrażenie, że w przestrzeni publicznej sam poszedł drogą Kołtonia - drugiego takiego aroganta ciężko znaleźć
  • Odpowiedz
@Kristof7: no wiem, chciałem tylko zaznaczyć, że ta wizja, że niby wszyscy byli w Przeglądzie dobrzy tylko Kołtoń zły bo zwalniał jest pewnie spaczona, bo jak posłuchać historyjek Zarzecznego to dużo tam było chlania, imprez i #!$%@? się. Tylko paru geniuszy pióra jak Zarzeczny przy tym robiło robotę. Ale wyznawano do tej pory zasadę, że nie zwalniamy nikogo, nie tylko naczelnych, więc pewnie był #!$%@?. Może Roman chciał to postawić na
  • Odpowiedz
@iAmTS: Kiedyś tak wyglądało dziennikarstwo sportowe, dziennikarze chlali razem ze sportowcami i to owocowało ciekawymi artykułami. Wiadomo, była jakaś granica której pismaki nie przekraczały i tak to się kręciło. A to jaki Roman był to wszyscy potwierdzali z tej ekipy, był w miarę spoko będąc szeregowym dziennikarzem a odpaliło mu jak zrobili go wicenaczelnym a później naczelnym.
  • Odpowiedz
@Kristof7: no jak oglądałem początki jego kanału na yt, w czasie mundialu to dosyć swobodnie rzucał wiadomościami o piłkarzach, historii itp. Nie weryfikowałem jakoś bardzo, ale zdawał się przynajmniej mieć wiedzę. W sprawianiu wrażenia jest lepszy niż Kowal, aczkolwiek można się czasem zdziwić ile on pamięta też :)
  • Odpowiedz
@iAmTS: Kowal słabo się wysławia ale wszyscy twierdzą, że to chodząca encyklopedia jeśli chodzi o piłkę. Kołtonia zapamiętałem jak kiedyś atakował Stokowca, że Ebiego w Białymstoku nie wystawiał. Twierdził, że "Ebi ma mentalność i jest nauczony pracy na zachodzie" a każdy wiedział co choć trochę interesował się ekstraklasą, że Smolarek walił ostro w #!$%@? bo trenować się mu nie chciało a kontrakt miał całkiem dobry jak na polskie warunki.
  • Odpowiedz
@TrebuniTutek: trochę może beton, ale troche nie. Wiesz, nie masz takiej skarbnicy anegdot z pierwszej ręki poza nimi, są ważną częścią piłki tamtych lat. Od Święcickiego albo Ćwiąkały dostaniesz w #!$%@? dużo wiedzy, od tego pierwszego też anegdot bo jest oczytany, ale ci których wymieniłeś to również pełno zajebistych historii z pierwszej ręki. Nie można tego od tak #!$%@?ć.
  • Odpowiedz