Wpis z mikrobloga

Z fartem mordeczki!

Z uwagi na to że ostatnio mam trochę czasu wolnego pomyślałem że zacznę recenzować zapachy które wzbudziły we mnie najwięcej emocji.

Trochę o mnie aby zobrazować mój gust. Mam 2X lat i jestem aktywnym młodym człowiekiem. Lubię latać w hoodie i zwężanych jeansach ale do #!$%@? mi daleko ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Swoją drogą większość moich zakupów to blindbuye więc rozstrzał reakcji jest bardzo duży!

Dzisiejszy wpis będzie o moim ulubionym ambroxanie ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)

Zacznijmy od początku! Moim pierwszym samodzielnym, odrobinę przemyślanym zakupem była Prada Luna Rossa Carbon. Nie wiedziałem czym jest Fragrantica, nie wiedziałem że można kupić perfumy taniej niż na iperfumy.peel i nie będą to podłe tureckie podróbki wciskane przez cyganów na parkingu pod Tesco z taką nachalnością jakby od sprzedaży tych 'perfum' zależało życie ich matki. Co by tu dużo mówić, w zapachu od samego początku się zakochałem. Nie wiedziałem tak naprawdę jak 'to pachnie', ale na samym wejściu zachwyciło mnie swoją świeżością. Teraz jestem w stanie stwierdzić że najbliżej PLRC do nasączonego ekstraktem z bergamotki kawałka węgla przecinanego delikatnie zardzewiałym brzeszczotem w towarzystwie oparów ambroxanu (ʘʘ). Mimo całej bezgranicznej miłości od pierwszego węchu niestety parametry wyczuwalne przezemnie były na średnio-niskim poziomie. Zapach sam w sobie jest względnie trwały (chociaż najmniej ze wszystkich o których dzisiaj wspomnę) to po doświadczeniu większej ilości doznań olfaktorycznych zauważyłem że mój nos z łatwością przyzwyczaja się do ambroksanowych pachnideł i sam już po około 30 minutach przestaje je wyczuwać mimo tego że otoczenie wciąż jest przez nie kuszone.

W poszukiwaniu zapachów podobnych lecz bardziej trwałych nie będąc jeszcze świadom adaptacji mego węchu poszperałem trochę w internecie (pomęczyłem również @dradziak a, jeszcze raz dziękuję za pomoc!) i dowiedziałem się o dwóch alternatywach. Najpierw zdecydowałem się na Versace Dylan Blue. To oczywiście również był zakup w ciemno, zdecydowanie też jest to dla mnie zapach najcięższy spośród dzisiaj opisywanych. Oprócz bergamotki i ambroxanu który występuje we wszystkich trzech bohaterach dzisiejszego wpisu tutaj od samego początku czuć mocne nuty wodne. Czujesz jakbyś żeglował po bezkresnym, wzbudzonym i mrocznym oceanie jednocześnie popijając koktajl ambroxanu i bergamotki. Jest to też pozycja najbardziej atrakcyjna cenowo. Ten mrok oceanu nie pozwala na to 'przyzwyczajenie węchu' które występuje w przypadku PRLC, Dylana będziesz czuł zdecydowanie dłużej i będziesz odnosił wrażenie że projektuje mocniej niż Prada, mimo tego że obiektywnie parametry obu tych zapachów są podobne.

Parapapapaaam!

Oto i on. Finalnie, po sprawdzeniu większości 'KLONÓW' przyszedł mój czas na skosztowanie 'króla'. Dior 'Sausage' Sauvage. Na pewno już o nim słyszeliście. Bestseller kilku ostatnich lat, chemiczna bomba która będzie drapać Cię w nos. Zapach którym pachnie każdy na ulicy. Prawdę mówiąc tak myślałem o Sauvage zanim go kupiłem. Obawiałem się że to przereklamowane gówno które nie jest warte pieniędzy które przyszło mi za nie zapłacić. Po otrzymaniu flakonu i pierwszych testach byłem zachwycony. To dokładnie to czego od samego początku oczekiwałem od perfum. Masa pieprzu w Sauvage według mnie wygładza cała kompozycje i czyni ją bardziej świeżą. Genialnie zmiksowany ambroksan z bergamotką i pieprzem. Trwałość która dochodzi do 12 godzin i kilku godzinna metrowa projekcja to parametry które zaspokoją każdego. Mimo posiadania ponad 70 zapachów w kolekcji i tak 3/4 czasu noszę Diora Sauvage bo sprawia mi największą przyjemność. Kocham tego syntetycznego #!$%@? i uważam za najlepszy zakup jakiego dokonałem. Lubię przestać czuć mojego ulubieńca po około godzinie od aplikacji aby przez następne godziny subtelnie otaczał mnie i przypominał mi o swojej obecności wywołując szeroki uśmiech na twarzy.

Podsumowując, jeżeli zapach wam się podoba nie ograniczajcie swoich pragnień jego popularnością bądź odbiorem przez otoczenie.
Swoją drogą wszystkie perfumy o których dzisiaj wspominałem to bardzo komplementogenne wynalazki.

Ocena:

Prada Luna Rossa Carbon
Zapach: 9/10
Projekcja: 7/10
Trwalość 8/10


Versace Dylan Blue
Zapach 8.5/10
Projekcja 8/10
Trwałość 8.5/10


Dior Sauvage EDT
Zapach 10/10
Projekcja 9/10
Trwalość 9/10


#superhardolfactoryexperience - tag pod którym będę czasem #!$%@?ł głupoty na temat perfum #perfumy
  • 8
  • Odpowiedz
@NiebieskiWStringach: prawdę mówiąc nie było mi dane! Ale uwielbiam zapachy skupiające się dookoła maliny. Tuscan Leather to na pewno podium. Virke od Svansk Parfum z MONSTRUALNĄ PROJEKCJĄ ( ͡º ͜ʖ͡º) które jest praktycznie czysta malina też jest w mojej topce. Uważam też że zapachy nie mają płci, ewentualnie noszący może nie być w stanie ich nosić
  • Odpowiedz
@fuKlanAdraHrepuS: pięknie opisane, ale i tak nie zmienie zdania o sauvage ale to właśnie przez ambroxan, puściłem też lune rose carbon, która wydawała się być bardziej ludzka od sauvage (mniej ambroxanu?)
Nie mniej jednak trzeba lubić ten ambroxan inaczej będzie się hejtować sauvage za zapach i już zupełnie należy się hejt za chorą popularność, co odbiera oryginalności noszącemu.
  • Odpowiedz
@sveq91: jak zwykle, dwa różne zapachy podobny vibe. Imho EDT ma lepsze parametry, chociaż pewnie zależy to od dnia temperatury i wilgotności powietrza. Edp z uwagi na ten ciężar na pewno dłużej subiektywnie odczuwasz
  • Odpowiedz