Wpis z mikrobloga

Czuję się jak jakaś trędowata, bo zmarła mi mama. Wcześniej mialam niewielu przyjaciół ale utrzymywałam normalne kontakty z ludźmi. Teraz od niedzieli prawie nikt do mnie nie pisze, tylko rodzina i niebieski. Szkoła w której pracuje moja siostra zamówiła wieniec, rodzice dzieci i jej znajomi składali kondolencje. Nawet jej były chłopak z rodzicami pojawili się na pogrzebie. A u mnie nic, a z byłym spędzaliśmy raz u mojej mamy ferie zimowe no i generalnie znał ją. Tylko niebieski, wspólni znajomi z firmy niebieskiego i przyjaciółki okazały mi wsparcie. Wiadomość o pogrzebie była podana do informacji publicznej na FB, bo tak mama utrzymywała kontakt z niektórymi ludźmi i specjalnie przekazaliśmy na swoich profilach informacje dalej gdyby ktoś chciał się pojawić na pogrzebie. Żeby nie było, że ktoś nie wiedział i żałuje. Dziś po raz pierwszy od trzech tygodni byłam na uczelni i ludzie się witali komentując "o, dawno cię nie było" i "jak tam się żyje", a ja przytakiwalam, że spoko i po staremu, bo co miałam mówić. Ja też nie chodzę i się nie chwalę ze mi mama umarła i potrzebuje litości, ale byłoby mi w sumie miło, gdyby ktoś okazał mi odrobinę współczucia. Nawet jak pisałam do redakcji, że wysyłam tekst i że mogę go poprawić w ciągu 2-3 dni, ale nie wiem kiedy się pojawię stacjonarnie bo umarła mama to dostałam odpowiedź żebym się nie przejmowała tekstem, ale ani słowa w stylu "przykro mi". Naprawdę ludziom ciężko się zdobyć szczerze na takie rzeczy? Bo mi ciężko bez czegoś takiego przejść do porządku dziennego i zachowywać się tak jak zawsze, jakby nie się nie stało. Już nie mówiąc o tym, że kiedy nie mam pewności czy ktoś wie, czy nie to zwyczajnie kłamie, a że sobie wyjechałam tak po prostu do Niemiec. Nie wiem jak znów normalnie gadać z ludźmi.
#zalesie
  • 3