Wpis z mikrobloga

Kiedyś obudziłem się w nocy. Była zima. Mieszkam na krążowniku Executor należącego do Lorda Vadera. Leżałem w bezruchu, światło odbijało się od mojego białego hełmu. Wszędzie było tak biało, ale uświadomiłem sobie jaki to dźwięk mnie obudził. Dobiegał jakby z próźni. Taki dźwięk miecza świetlnego i blastera. Ten dźwięk był tak głośny, że pomyślałem, że zaraz jakiś starszy pilot TIE wyleci na zewnątrz i coś ryknie. Albo zadzwoni po inkwizytorów. A nic takiego się nie stało. Ten dźwięk miecza świetlnego połączonego z odbijaniem pocisków blastera był jednostajny i miarowy. Doprowadzał mnie do takiej skrajności, że mówiłem sobie tylko: "Przecież to nie może dziać się naprawdę! To nie jest Naboo, ale Imperialna flota. Serio, miałem już łzy w oczach. Nie wiem ile leżałem w bezruchu, ale gdy dźwięk miecza trochę ucichnął, zebrałem się w sobie i delikatnie podszedłem do okna. Na zewnątrz nic się nie działo. Postanowiłem więc, że uchylę trochę firankę i zobaczę dokładniej. Chwyciłem lekko za krawędź...JAK COŚ NIE #!$%@? W SZYBĘ. CHWYCI MNIE ZA RĘKĘ, PATRZĘ A TU COWIEK DZEDAJ. NAJWIĘKSZY SSSZBRODNIARZ REBELII. #!$%@? ZOSTAW MNIE! DARŁEM SIĘ JAK #!$%@? TYLKO. #!$%@?ŁEM SIĘ DO POKOJU, A ON STANĄŁ PRZEDE MNĄ NA PARAPECIE W CAŁEJ OKAZAŁOŚCI. SZYBKO WYBIEGŁEM NA BESPIN, OTWORZYŁEM SZAFKĘ OD ZAMRAŻARKI OD KARBONITU, CHCĄC URWAĆ DRZWICZKI ABYM MIEĆ SIĘ CZYM BRONIĆ, ALE COWIEK DZEDAJ BYŁ JUŻ ZA MNĄ! ODSKOCZYŁEM, A ON JAK NIE #!$%@? W TEN KARBONIT, ŻE W CAŁYM MIEŚCIE W CHMURACH ZAMIGOTAŁO ŚWIATŁO. A JA KORZYSTAJĄC Z OKAZJI ZAMKNĄŁEM DRZWICZKI I ZAKLEIŁEM SPERMĄ EWOKA. A ON TYLKO WYŁ I PRYCHAŁ. Po czym się uspokoił. A ja wróciłem na Krążownik. Cowiek Dzedaj siedzi już w karbonicie drugi rok. A ja tylko się modlę, aby nie musieli zamrażać Hana Solo...

#pasta #cowiekmaupa #gwiezdnewojny #starwars