Wpis z mikrobloga

Co jakiś czas, nawet na wykopie, pojawiają się wklejki z bloga kompromitacje, gdzie jego autor z aptekarską wręcz dokładnością dekonstruuje notatki, wywiady, artykuły i pokazuje popełnione w nich błędy.

A teraz srsly, pierwszy raz spotkałem blogaska, w którym przypisy potrafią stanowić 120% notki, w większości są z dupy i nic nie wnoszą. Dodatkowo udało mi się trafić na bardzo piękny artykuł:

"Wracając do Breivika - to chyba nie przypadek, że cechy uważane potocznie za "azjatyckie" można dostrzec także w jego osobowości. Pracuś, perfekcjonista, pełen wewnętrznej dyscypliny, z zadaniowym podejściem do życia... W szkole szóstki, pierwszy milion zarobiony w wieku 24 lat [11]. Gdy zaś czyta się jego drobiazgową relację o tym, jak majstrował swoją bombę, bez chemicznego przygotowania, godzinami coś tam warząc, mieszając, mrożąc, walcząc z psującym się sprzętem etc. etc. [12], nie sposób nie skojarzyć tego z katorżniczymi metodami wychowawczymi, które podobno stosują wobec swych pociech azjatyccy rodzice. Tak, Breivik był bez wątpienia swoją własną "chińską matką"! [13]"

http://kompromitacje.blogspot.com/2011/09/breivik-czyli-azja.html

---

Popatrzmy na przypis 13:

Określenia "chińska matka" używam w znaczeniu, jakie nadała mu Amy Chua w swej znanej książce dowodzącej (albo i nie - zależy to od zmysłu ironii u czytelnika), że nie ma to jak rygorystyczne, pełne wymagań wychowanie. Tak więc "chińska matka" to taka matka (albo ojciec), dla której dopiero trzecia godzina ćwiczeń jej dziecka na instrumencie jest coś warta, a "szóstka minus to zły stopień". Zob. Amy Chua, Bojowa pieśń tygrysicy, przekład Magdalena Moltzan-Małkowska, Prószyński i S-ka, Warszawa 2011, s. 13-14. Przekład, na ogół żywy i przyjemny, zgrzyta niestety tam, gdzie chodzi o sprawy związane z muzyką, a tych akurat w książce przewija się sporo: "seria string crossingów pod koniec" (s. 89); "pierwszy utwór koncertu skrzypcowego Brucha" (s. 112); "drugi utwór z second concerto Saint-Saënsa" (s. 113); "Rapsodia G-dur Brahmsa" (s. 148; powinno być g-moll) itp. itd. A przecież wystarczyłaby godzina konsultacji z kimś, kto kończył średnią szkołę muzyczną, by niezły przekład stał się bardzo dobry. Widocznie jednak ani tłumaczka, ani redaktorka prowadząca (Katarzyna Rudzka), ani redaktorka (Wiesława Karaczewska), ani korektorka (Grażyna Nawrocka) nie były wychowywane przez chińskie matki. Szkoda!

---

Pieprzenie? Machanie nabrzmiałą erudycją przed nosem czytelnika? Lawina bezsensownie zaserwowanych informacji w przypisie?

No pewnie! Nie wiem, jak ktoś może się na to nabierać.

#spam #gorzkiezale #nudajakcholera
  • 11
Gdy zaś czyta się jego drobiazgową relację o tym, jak majstrował swoją bombę, bez chemicznego przygotowania, godzinami coś tam warząc, mieszając, mrożąc, walcząc z psującym się sprzętem etc. etc. [12], nie sposób nie skojarzyć tego z katorżniczymi metodami wychowawczymi, które podobno stosują wobec swych pociech azjatyccy rodzice.


@Unknown__user: Podobnie można ocenić pieczołowite komponowanie postów przez autora bloga.

#gavtroll
@fir3fly: Daj spokój - już mu kiedyś napisałem, żeby sobie #!$%@?ł w inny zakątek portalu, ale okazało się, że jest bardzo odporny na sugestie. Także trzeba zrozumieć, że czasami przylezie i będzie truł dupę, mówiąc o jakiś gimnazjalistach, fobiach, obsesjach, etc. Może to fragment jakiejś terapii? Nie będę mu w tym przeszkadzał.