Wpis z mikrobloga

Pasta o rodzinnej tradycji

W 2 dzień Świąt Bożego Narodzenia jedziemy zawsze do babuni i dziadziunia. Bo wiadomo są prezenty heh. Nasza podróż rozpoczyna się około 15:00-16:00, w tym czasie na dworze robi się już powoli ciemno. Dziadkowie mieszkają na średniowiecznym zadupiu, więc zawsze są problemy z dojazdem. Jedzie się przez parę kilosów lasami, po prostu nic tylko te #!$%@? drzewa bez przerwy, ale od paru lat zaczyna się robić ciekawie.
Mój stary zawsze #!$%@? jak rajdowiec. Raz jadąc z nim myślałam, że zaraz #!$%@? w drzewo, bo jechał w lesie chyba z 260km/h. Dobra, wracając do historii ze świąt, to mój stary tak zapierdlał w lesie, że aż potrącił sarnę i jakimś dziwnym cudem z autem nic się nie stało,no #!$%@? żadnego nawet małego wgniecenia nie było, a biedna sarenka zgonowała w krzakach.
Następnego roku w tym samym czasie udało mu się upolować małego dzika, myśłałam, że może chociaż on przeżyje, ale nie, też zginął w męczarniach. A teraz pewnie zapytacie co z autem starego, zgadnijcie?! #!$%@? nic, oczywiście nic! Swoją drogą wrając od starych starego, mój stary wpadł na rewelacyjny pomysł znalezienia tego #!$%@?, martwego dzika o 1:00 w nocy w lesie! #!$%@?, ale zawiało zgozą, ja nie wiem jak, ale udało mu się go znaleźć i #!$%@?ć do bagażnika. Dobra, dojechaliśmy do domu i stary na drugi dzień wziął i powiesił dzika w stodole, żeby go poćwiartować. Na nasze nieszczęście podczas swojej tajnej operacji trafił na woreczek moczowy, KURRWWAA chyba z tydzień tam #!$%@?ło moczem. Po udanym zabiegu włożył mięso do zamrażarki.
Nadszedł czas kolejnych świąt, mój stary uradowany jaka zdobycz w tym roku trafi do jego bagażnika. Okazało się, że stary potrącił jelenia! Tak #!$%@? to ogromne ciele z rogami! I magicznym sposobem z autem #!$%@? co?! Nic się nie stało?! Czasami mnie zastanawia co by się stało gdyby stary kupił se dżipa albo jakieś lamborgini, chyba wszystkie zwięrzęta z lasów by #!$%@?ły.
Tegoroczne święta przebiegły spokojnie. Stary nic nie upolował, a auto nadal jest w całości. Japierole gdybyście go teraz widzieli, jaki smutek go ogarnął z tego powodu, to byście chyba sami się pod to auto rzucili. I w ten sposób coroczna tradycja starego się skończyła:(
A właśnie, ostatnio muter kazała wyciągnąć staremu z zamrażarki tego pieprzonego dzika i wywalić, ale on wpadł na lepszy pomysł i pojechał do mojego bruder, jak go nie było w domu, i #!$%@?ł mu tą dzicz do zamrażarki.
Ten dzik jest tam chyba od roku, a bruder nadal się #!$%@? nie skapął.
KONIEC!