Wpis z mikrobloga

#rozowepaski #logikaniebieskichpaskow #lozasamcow #p0lak #afera #seks #dziewczynybeztabu #chlopakibeztabu

Początki rutyny w łóżku

Cześć, przychodzę do was z (chyba) nadchodzącym problemem w związku, z początkami rutyny w seksie. Ze swoją kobietą zacząłem się spotykać w zeszłym roku w listopadzie, niedługo nam stuknie roczek, pierwszy seks był w lutym i nie licząc naszych dwóch przerw (wyjazd za granicę) czyli licząc razem było to w sumie 5 miesięcy, prawie na KAŻDYM naszym spotkaniu od pierwszego razu był seks, szczerze to na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy go nie było(zwykle to mi się nie chciało), wspólny wyjazd do Hiszpanii w wakacje był przesiąknięty seksem, rekord to 5 razy w ciągu dnia i tak po kilka razy dziennie do końca wyjazdu. Ok, trenuję cały czas na siłowni, biegam i inne mam zajęcia i pewnie przez to mam taki popęd, ale od jakiś 2-3 tygodni zauważyłem, że to wszystko jest ciągle takie same, monotonne. Każde spotkanie, niezależnie czy to spacerek, wypad na siłkę wspólny, impreza w klubie/domówka czy filmik na laptopie w aucie na parkingu z widokiem na miasto, zawsze się to kończyło na sexie po powrocie do jej domu(albo w aucie). Ona mi nigdy nie odmówiła, nigdy jej głowa nie bolała, nawet jak czasem była zmęczona to to robiliśmy. Zwykle musimy czekać, aż jej brat za drzwiami pójdzie spać, czasami pieszczoty, oral i inne pod kołdrą, byle nic nie słyszał. Przez to czasem zaczynamy to o dziwnych godzinach (1, 2 a czasem nawet po 3 rano) , przypadkowo zasypiamy, budzimy się i jakoś to zaczynamy. Dużo rozmawiamy o sexie, ostatnio nawet sama powiedziała, że tak jest, że chyba za często to robimy. Ostatnio po kłótni, jak się spotkaliśmy(moja wina, egoistycznie i nie fajnie się zachowałem w stosunku do niej), z jej propozycji i porozmawialiśmy na spokojnie, doszliśmy do porozumienia, później tego dnia jak już ją zawoziłem do domu to niby to żartobliwie mówiła, że nie będziemy dziś tego robić, zróbmy sobie przerwę i zobaczymy jak to jest, ja to zlewałem, nic nie dyskutowałem na ten temat, żartobliwie zbywałem, że nie wytrzyma i mnie zgwałci i inne pierdoły... Jak łatwo się domyśleć , leżymy już w jej łóżku, nic nie eskaluję, gadka szmatka akurat była o prostytutkach w Holandii i ogólnie jakieś tam aluzje do seksu(znowu, #!$%@? czasem to chyba automatycznie przy niej to mam), już dobranoc i co? Szepta mi do ucha,czy może by to zrobić teraz. Jeden raz w nocy, potem drugi raz rano. Powrót mój do domu, spotkanie na mieście, chciała iść na imprezę,ale ja chciałem zobaczyć galę, siedzieliśmy razem, zaangażowana, nie usypiała i duzo komentowania , śmiania się razem , chciała potem potańczyć, mi się odechciało, powrót do domu i znowu seks,późny bo prawie 4 rano, widać, że nie bardzo już miała ochotę,gra wstępna w jej wykonaniu zajebista, potem już gołym okiem było widać, że jej zaangażowanie spadło. Czytając to pewnie się domyślacie gdzie tu problem? A no taki, że to wszystko zaczyna być nudne , aż wstyd przyznać , że popęd jest duży a sprzęt kilka razy zawiódł ale to nie ważne, zdarza się. Chodzi o to, że to wszystko zawsze tak samo wygląda, wyjście->powrót->czekanie na brata aż pójdzie lulu->seks!! Jest zaangażowana, dba o mnie itp, może 2-3 razy odmówiła spotkania się w ciągu roku itd. Ale szczerze, to ostatnia jej propozycja najpierw mnie trochę rozśmieszyła , ale potem w sumie to przemyślałem sobie temat, przeanalizowałem swoje zachowanie w łóżku i wychodzi na to, że trochę przestałem się ostatnimi czasy starać na zasadzie " od zawsze miałem to zawsze będę miał niezależnie co zrobię" , zgubne w #!$%@?. Teraz sobie przypomniałem, że już kilka razy wspominała, o tym, że zawsze jak jestśmy u niej lub u mnie to zawsze jest seks. Kiedyś była na mnie obrażona, nie odzywaliśmy się do siebie 4 albo 5 dni, w końcu do niej pojechałem bez zapowiedzi i pogadaliśmy, widać, że stęskniona była, nawet nie wyglądała na obrażoną w ogóle, niemalże w skowronkach ale sama przyznała, że przez te ciche dni myślała, o tym , że mi tylko na jednym zależy, ot babska gadka pomyślałem, ale w głowie mi to utkwiło. Lubimy eksperymentować, ale czasem czuję, żę nie jest jak kiedyś, owszem często bywa, że wpadam do niej i oboje nie możemy rąk przy sobie utrzymać, ale coś nie daje mi spokoju. Myślałem nad zrobieniem sobie przerwy, ale nie mówieniem jej tego i zobaczenia co się będzie działo. W sensie spotkanie, lekkie rozpalenie, ale żadnego seksu i tak powiedzmy 2 tygodnie( ciężko chyba będzie). Przez ten czas porobić rzeczy których jeszcze razem nie robiliśmy a mam kilka pomysłów. Jak myślicie, zaproponować jej tą przerwę czy robić swoje i nic nie mówić i obserwować reakcję? Wiem, że długie, jak ktoś dotrze do końca to dzięki. Jak by coś było nie jasne to pytajcie.

Pozdrawiam!


http://www.podrywaj.org/forum/poczatki_rutyny_w_lozku
  • 1
  • Odpowiedz
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Osculum_Infame: przerwa z seksem na 2 tygodnie to słaby pomysł... Raczej ograniczenie go na co dzień. W pewnym momencie po prostu przychodzi taki moment, że już raczej nie jest to codzienna czynność do odbębnienia :)
  • Odpowiedz