Wpis z mikrobloga

@CzuapDeBejs no chyba mi nie powiesz że idziesz do banku a kasjer (chyba tak się mówi) "no, zaraz obliczymy tutaj skróconym mnożeniem Pana kredyt, tylko wyliczymy kosinuskiem i kotangensem Pana rachunek". Mi się w gastronomii matma nie przyda (przynajmiej ta bardziej zaawansowana).
I nie żebym bronił obecnego systemu edukacji, bo jest do wywalenia. Dziennikarzowi chemia się raczej nie przyda. Nasi nauczyciele nie robili problemu ze zdawaniem przedmiotów przez uczniów które pasowały jak wół do karety, np. chemia na dziennikarskim xd Parę formułek zapamiętać i zdałeś
@kopawdupeswiniom: Dlaczego niskie? Poznałem tam ciekawych ludzi, zostało mi wielu przyjaciół po tamtym okresie. Większa część aktywności i w ogóle życia młodego człowieka jest związana ze szkołą, tu poznaje się ludzi, planuje różne wypady, imprezy, załatwia sprawy, odnosi się swoje sukcesy, które cieszą, lub porażki, które uczą i motywują, jest to przy okazji spawner samic więc i ta dziedzina jest interesująca. Sama nauka też jest ciekawa, bo odkrywamy i rozwijamy nasze
@kopawdupeswiniom: Ja wiem, że bardzo miła jest perspektywa wyspecjalizowania się w jednej kwestii i zamknięcia się na wszystko inne i przecież to się udaje. Ja natomiast lubię mieć wiedzę na różne tematy. Jasne, że na #!$%@? ci wiedzieć, w którym roku była bitwa pod Cedynią, ale zbiór takich nieistotnych informacji już czyni cię osobą lepiej wykształconą, lepiej postrzeganą i z większymi szansami na inne sukcesy. Cenię w sobie umiejętność dopasowania się
@kopawdupeswiniom: Kiedy już skończyłem przygodę z edukacją "ogólną" miałem czas na rozwijanie swoich konkretnych zainteresowań. Doszło do mnie, że brakuje mi np. wiedzy o podstawowych lekturach (które były przerabiane, ale ja je olałem), że w towarzystwie ludzi bardzo inteligentnych często używa się pewnych zwrotów, czy analogii właśnie z klasyków. Brakowało mi wiedzy z dziedziny filozofii, gdzie nie mogłem wejść w rozmowę na pewne tematy, albo nie mogłem odpowiedzieć na pytania o
@Hirvio44 No mnie szkoła bardziej przeszkadzała w moich zainteresowaniach. W całej edukacji dobrze wspominam tylko biologię i w sumie dlatego, że nauczycielka była ok. Przede wszystkim żałuję, że zawalilem matme, aczkolwiek przez moment gdy sam ogarnialem to jakoś szło ale potem przyszła stara prykwa, która po dwóch latach odeszła na emeryturę ale co zniszczyła to jej.
No i nie może być tak że są wymieszane klasy 30 os z Karynami i Sebami.
@kopawdupeswiniom: Ja w szkole kochałem historię, robiłem zajebistą robotę, miałem świetnych nauczycieli, w LO nawet próbowałem sił na olimpiadach. Na maturze zdałem polski, historię, angielski i wos. Kochałem pisać i chciałem pracować jako dziennikarz (nawet pisałem drobne artykuły na różnych stronkach żeby sobie dorobić), ale studia skończyłem informatyczne. Musiałem nadrobić te 3-4 lata matematycznej edukacji na własną rękę, nie mówiąc już, że nie miałem zielonego pojęcia o programowaniu. Namęczyłem się jak
@Hirvio44: No i super że szkoła Ciebie "kupiła) (dosłownie), ale bierz po uwagę że w szkole nie nauczysz się jak postępować w związkach, zabezpieczenia podczas seksu, nie wiem, wyłapywanie propagandy, jak dobrze napisać CV czy nawet zagrać na głupiej gitarze i tak dalej. Szkoła bardzo na około przygotowuje do życia, no i co ? Pogadasz sobie z kimś o rozmnażaniu pantofelka i według tego jesteś "kimś" ? Dziwne masz kryteria (