Wpis z mikrobloga

Dyżur 14 – dzień

Ogólnie bardzo spokojny dyżur z jednym konkretnym wyjazdem. Zleceń w sumie było 4 (jak na dniówkę to ekstra) ale na jednym zapomniałem zrobić zdjęcie karty wyjazdowej a po dyżurze cała pula kart idzie do archiwum i nie miałem już do niej dostępu.

1. i 2. Urazy/obrażenia

Dwóch pacjentów na jednym wyjeździe. Możecie mi wierzyć lub nie ale przyjeżdżamy do 1 (leży z urazem głowy na placu przed galerią handlową) i podbiega do nas ochroniarz ww. galerii, że wzywali do innego gościa, który siedzi tam na ławce (pokazuje palcem ławkę oddaloną o 20metrów), a ten przy którym jesteśmy to się dopiero przewrócił przed chwilą i zadrgał. No trudno… ogarniamy szybko leżącego a potem dzielimy się tak, że każdy z nas ma swojego pacjenta.

1. bezdomny, znany nam z licznych interwencji spowodowanych upojeniem alkoholowym, stan po ataku padaczki, podsypiający, splątany – nie odpowiada logicznie na pytania, tłuczona krwawiąca rana głowy okolicy potylicznej. Przełożony na nosze i załadowany do karetki. Zostaję z nim i badam parametry a kumpel idzie do tego siedzącego na ławeczce.

2. bezdomny, siedzi na ławce, z której jak wynika z informacji od ochrony wcześniej spadł doznając urazu głowy. Otwarta krwawiąca rana łuku brwiowego wymagająca zaopatrzenia chirurgicznego.

W trakcie badania podbiega do kolegi jakaś kobieta i mówi „proszę pana tam leży jeszcze jeden”. No bez jaj... 50 metrów od nas leży nieprzytomny. Kolega zostawia siedzącego na ławeczce pod opieką ochrony i idzie do trzeciego leżaka. Bezdomny. Obok niego pusta butelka po jakimś tanim winie. W pobliżu placu, na którym dzieje się cała sytuacja przejeżdża straż miejska – zatrzymują się żeby pomóc. Jeden strażnik zostaje i pilnuje mi pacjenta w karetce więc idę do kolegi z zespołu – w zasadzie ma już pacjenta zbadanego i wezwał do pomocy jeszcze jeden zespół bo trzech naraz nie weźmiemy – tym bardziej, że dwóch jest leżących. Chłopaki dojechali w parę minut – przekazaliśmy pacjenta, bez obrażeń, upojony alkoholem, nie reaguje na głos, reaguje na ból. Pojechał z drugim zespołem na internę jako zatrucie alkoholowe. Wracamy do 2 i prowadzimy do karetki. Badamy parametry, zakładamy opatrunek i obu wieziemy na SOR.

Stan nagłego zagrożenia? Tak

Jeśli ktoś z Was Mirki był świadkiem tej sytuacji (a ludzi była tam masa bo to centrum miasta) to proszę nie udostępniać lokalizacji.

Na pytania dotyczące całej sytuacji nie będę odpowiadał a komentarze dotyczące mojego rzekomo szowinistycznego podejścia do upojonych alkoholem będę usuwał – szkoda kolejny raz mojego czasu na dyskusje na temat takich osób.

3. Powód wezwania: problemy kardiologiczne, arytmia, w wywiadzie upośledzenie, ch. Parkinsona

Kobieta 76 lat, leżąca, upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim, wzywa siostra bo nie potrafi u niej zmierzyć ciśnienia ani tętna – wydaje jej się, że serce bije bardzo wolno. Kolega zbiera wywiad od siostry a ja siadam i badam ciśnienie tętnicze – jeden, drugi, trzeci raz. Nie słyszę. Przykładam stetoskop do klatki piersiowej i słyszę ciche puk …puk… Faktycznie za wolno. Dużo za wolno. Podpinamy EKG. W zapisie blok przedsionkowo-komory III stopnia z akcją komór 24 na minutę (tu krótki art. na temat bloków i leczenia https://journals.viamedica.pl/kardiologia_inwazyjna/article/view/47160/36427 ). Po wykonaniu EKG kontakt z pacjentką zaczyna się pogarszać – pojawiają się zaburzenia świadomości. Z uwagi na niestabilność hemodynamiczną i duże ryzyko zatrzymania krążenia pada szybka decyzja o stymulacji elektrycznej (czyli leczenie prądem) z pominięciem podaży atropiny, która w bloku III stopnia i tak najczęściej jest nieskuteczna. Podpinamy elektrody do stymulacji. Po założeniu wkłucia dożylnego zastosowano analgosedację (Midanium 2,5mg dożylnie oraz Fentanyl 0,1mg dożylnie). Stymulacja ustawiona z częstością 75 na minutę. Rytm serca przejęto przy energii 55mA. Niestety po podaży Midanium pacjentka chwilowo "siadła" oddechowo – zaczęła wpadać w bezdechy. Wysycenie krwi tlenem (SpO2) spadło do 80%, wystąpiła sinica obwodowa. Udrożniono drogi oddechowe, założono rurkę ustno-gardłową i zastosowano tlenoterapię w przepływie 15 litrów na minutę. SpO2 stopniowo zaczęło się podnosić. Przy pomocy członków rodziny przeniesiona do karetki. Przetransportowana na najbliższy SOR a z niego prosto na noszach na kardiologię. SpO2 końcowe 98%

Z tego miejsca jeszcze raz dziękuję mojemu wieloletniemu partnerowi z zespołu za sprawnie przeprowadzoną akcję – wiem, że czyta :)

Stan nagłego zagrożenia? Tak

tu macie filmik jak wygląda elektrostymulacja przeskórna https://www.youtube.com/watch?v=SN3CXgbrSrg na takim samym sprzęcie jakiego my używamy

4. Wyjazd, do którego nie mam zdjęcia karty. Mężczyzna ok. 45 lat z bólem brzucha, biegunką i wielokrotnymi wymiotami od 12 godzin. W przeszłości zdarzały się infekcje rotawirusowe. Ma umówioną wizytę u lekarza rodzinnego za kilka godzin ale boi się ,że nie dojdzie bo co chwilę biegnie do toalety. Zbadano – brzuch miękki, bez objawów otrzewnowych, nieznacznie bolesny w rzucie żołądka (ocenia ból 2/10). Ciśnienie tętnicze w normie. Podano leki przeciwbólowe i rozkurczowe oraz lek przeciwwymiotny. Żona wysłana do apteki po loparamid oraz orsalit– udzielono porady jak stosować. Wcześniej nic nie zażył bo nie wiedział co. Pozostawiony w miejscu wezwania. Ma zgłosić się na wizytę do lekarza POZ zgodnie z planem.

Stan nagłego zagrożenia. Nie

#prawdziwe999
n.....e - Dyżur 14 – dzień

Ogólnie bardzo spokojny dyżur z jednym konkretnym wyjazde...

źródło: comment_AptiUztoVlPfiDOe8iRuVvCuzigJCWO6.jpg

Pobierz
  • 44
@ondraszek dopóki nie są agresywni to nie mam z nimi problemu. Wbrew pozorom do ćpających nie jeździ się jakoś dużo - przynajmniej u mnie. Ogolnie jest to bardzo mały odsetek z tego co jeździ się do alko. No i problem jest z dopalaczami bo to gowno nie dość że jest zagrożeniem dla pacjenta to często też dla ratownika i całego otoczenia. Miałem gościa po dopalaczach co wpadł na stacje benzynową i oblał
@nowekontobosiewstydze z takich życiowych zdarzeń to raz wzywałem karetkę do pewnego staruszka, który szedł przede mną na chodniku i go poskręcało. Nie był to jakiś pijak, lecz po prostu dostał jakiegoś ataku padaczki. Miał 84 lata i jeszcze bez laski na chodzie. Przyjechali, zabrali, zbadali. Spotkałem go jakiś czas później na osiedlu i dobre pół godziny mi dziękował, oraz koniecznie chciał mi zapłacić za pomoc. Ostatecznie zgodziłem się na dwie "zdrowaśki" w