Wpis z mikrobloga

Z pewnością mieliście kiedyś okazję powąchać Yves Saint Laurent - La Nuit de L'Homme, który stał się już klasykiem obecnych czasów, a batchologia potrafi jeszcze bardziej być zawiła niż w przypadku kilkukrotnych zmian formuły w ciągu krótkiego okresu czasu w Aventusie.

La Nuit którego niestety nie posiadam - oprócz wersji Frozen Cologne, oraz perfumy ze zdjęcia w postaci Sun Men oraz The One łączy jeden składnik, który według mnie jest o wiele bardziej niedoceniany niż tonka, która wysładza kompozycję zapachową.
Mowa tutaj oczywiście o kardamonie.

Jak doskonale wiecie, żyjemy w czasach wielu obostrzeń oraz narzucania restrykcji dotyczących wielu aspektów życia, w tym także i składników perfum.
Dodatkowo jeśli przyjmiemy, że prawie każde perfumy posiadają w sobie ISO E Super (oraz jego inne odmiany) który dodawany w odpowiednich proporcjach potrafi odsłaniać gigantycznie zróżnicowany bukiet zapachowy, to można sobie zadać pytanie na ile jesteśmy oszukiwani przez swój węch, a na ile jest faktycznie danego składnika w danych perfumach.

Nie będę ukrywał, że kardamon jest moim ulubionym składnikiem w perfumach i bardzo go lubię za uszlachetnianie kompozycji w sposób słodki, ale nie przesłodzony jak potrafi zrobić to wanilia, czy tonka i że jego sposób zastosowania, przy odpowiednio wymyślonej kompozycji, potrafi dać nadspodziewanie fantastyczne rezultaty.

Chciałbym Wam pokazać, jak kardamon pełni kluczową rolę w odmiennych od siebie perfumach, które według składu paradokslanie powinny być bardzo podobne.

Sun Men od Jila Sandera to perfumy które idealnie sprawdzają się na ciut cieplejszą wiosnę oraz lato.
Czuć tu bardzo wyraźnie kardamon, co w połączeniu z rozmarynem oraz bergamotką daję kapitalne, uniwersalne połączenie.
Dodatkowo jego cięższa charakterystyka pozwala na liniowe wybrzmiewanie przez cały okres czasu trwania zapachu na skórze.
Są często głosy, że nie może być słodkich perfum na lato - Sun Men totalnie obala tą tezę.

La Nuit jest przykładem perfum, gdzie kardamon dodaję ciężkości wśród innych, drzewnych składników tworzących kompozycje, kreaując akordy zapachowe, w których będzie lekko wybijał się zawsze na pierwszy plan.
Nie jest to ciężkość która w jakikolwiek sposób potrafi przytłoczyć i przydusić, ale jest kluczowa w ogólnym kształcie i wybrzmieniu całej kompozycji.
Zupełnie inny charakter niż w Sun Men, ale w tak samo znaczący sposób pełni kluczową rolę w całościowym zamyśle kreacyjnym.

The One w wersji EDP, jest również dobrze Wam znanym pachnidłem, w którym kardamon pełni kluczową rolę.
Patrząc na skład w nutach głowy można by stwierdzić, że samo otwarcie musi iść w stronę bardziej świeżą, a jednak tak nie jest.
Jest to kolejny raz, gdzie kardamon jest łącznikiem między wszystkimi akordami zapachowymi i scala nuty które są bardziej świeższe, z tymi cięższymi znajdującymi się w bazie zapachu.
O ile można powiedzieć śmiało, że Sun Men idealnie sprawdza się na wiosnę i lato, La Nuit na zimniejszą wiosnę oraz jesień, o tyle The One idealnie wpasowuje się w klimat zimniejszej jesieni oraz zimy.
Wszystko przez tytoń, który dodaję kompozycji wytrawności i drzewnej szorstkości oraz elegancji.

Każde z tych perfum łączy dobrze wyczuwalny kardamon, który ma niebagatelne znaczenie.

Niebagatelne znaczenie również ma to, że jest to jeden z nielicznych przypadków, gdzie możemy posiadać na swojej półce 3 zapachy, które będą posiadały bardzo, bardzo podobny vibe i zapełnią nam zapachowe potrzeby na cały rok.

Dla mnie kardamon jest iście szlacheckim składnikiem, który swe szlachectwo potrafi uwidocznić, ale nie przerysować, a to jest chyba metoda na każdą udaną kompozycję.

#perfumy #scentlife #zainteresowania #hobby
Pobierz
źródło: comment_a1ntTJBloTe5N9AJR4biNil28YDKmn6p.jpg