Wpis z mikrobloga

No i nastał najgorszy dzień w tygodniu - piątek. Kiedyś za dzieciaka był to dla mnie bardzo radosny dzień, gdyż zaraz po szkole/przedszkolu jechałem do mojego Świętej Pamięci dziadka. Weekend kojarzył mi się z beztroską zabawą. Pamiętam, jak mój dziadek grał w lotto i pomagałem mu losować. Miał na to fajny sposób, w którym numerował orzechy, wsadzał do miski, a ja je losowałem i następnego dnia szliśmy z kombinacją do punktu lotto. Raz nawet udało nam się wygrać coś koło 100 zł. Kupił mi wtedy pluszowego misia, którego mam do dzisiaj.
Niestety obecnie pozostały tylko wspomnienia - dziadka już nie ma, a piątki kojarzą mi się z moim pustym, bezwartościowym życiem, w którym jestem odpadem genetycznym dla większości ludzi. Nie mam dla kogo żyć, cieszyć się, nie jestem dla nikogo wsparciem, ale także sam nie mam wsparcia. To wszystko dlatego, że natura postanowiła zrobić sobie ze mnie żarty i dała mi ryj upośledzonego goryla i elfa oraz głos, jakbym miał penisa w buzi (co bezlitośnie powiedziała mi bezwzględna bestialska p0lka). Przez to nic w życiu już nie osiągnę. Być może, gdybym nie był odpadem genetycznym, zaprosiłbym gdzieś Kingę na ten weekend. Być moze spędziłbym świetny wieczór szczęśliwie przytulając Anioła, mówiąc „Kocham cię”, patrząc w oczy i odgarniając włosy z przepięknej twarzy lekko mokrej ze wzgledu na padający delikatny deszczyk. Nie zrobie tego jednak przez swojego ryja upośledzonego goryla i elfa oraz głos, jakbym miał penisa w buzi (co bezlitośnie powiedziała mi prosto w oczy bezwzględna, bestialska p0lka).
#przegryw
  • 10
@Przychlast czytajac to naprawde zabrzmi to smiesznie ale naprawde az lzy troche polecialy.Wiem co doskonale czujesz.Naprawde nie zaslugujesz na to wszystko co cie spotkalo ziomek i serio mam nadzieje ze znajdziesz szczescie jak nie Kinga to inna