Wpis z mikrobloga

@savanna: taki sposób mówienia jest dobry. Tyle tylko, że nie w nieskończoność. Malutkie dzieci preferują wysokie dźwięki i proste sylaby, to przyciąga ich uwagę, a rozumieć i tak nie rozumieją zbyt wiele. W taki sposób można je oswajać z językiem, lepiej niż czytając Sienkiewicza.
Ale jak dziecko jest w stanie wypowiadać słowa i zlepki słów, to trzeba podążać za nim. Inaczej efekt podobny, jak gdyby uczyć, że na rower mówi
  • Odpowiedz
@zdjecie_z_wenszem: I don't get why parents are always complaining about how tough it is to raise kids. I joke around with 'em, you give 'em pizza, you give 'em candy. You let 'em live their lives. They're adults for God sake.
  • Odpowiedz
@ChwilowaZielonka: Taki sposób opowiadania jest dość powszechny u Karynek i patomadek - rzucanie jakimiś imionami i ksywami w przekonaniu, że każdy wie, kto to jest Bartek, kto to jest Sylwia, a kto Siwy od Matiego. xD Mam taką znajomą, która dodaje jeszcze "mój" albo "ode mnie" i... diabli wiedzą, czy chodzi jej o jej chłopa, czy o kolegę, a "ode mnie" może oznaczać zarówno "z mojego bloku", "z mojego osiedla"
  • Odpowiedz
Rodzice potrafią być fest #!$%@?ęci (w szczególności madki). Zauważyliście, że sporo ludzi mówi do dzieci tym debilnym językiem "oo, dzidziuś, sisi? am-am?", a zaraz później - pełnym zdaniem - do swojego psa "A teraz Azorek pójdzie z panem na spacer, prawda?".
  • Odpowiedz
@Allport: rozumiem, o co ci chodzi i tak, dzieci (nie wszystkie - zajmowałam się maluchami w DD i można było zauważyć sporą różnicę) z reguły lubią wysokie dźwięki i krótkie słowa, stąd zupełnie spoko jest, gdy dziecko mówi po swojemu, ale i tak uważam, że od początku należy stosować prawidłowe (nawet jeśli skrócone) formy poszczególnych słów. A jeśli chodzi o czytanie, to tak, ja np. wolę czytać bajki nawet dziecku,
  • Odpowiedz