Wpis z mikrobloga

Kilka osób mnie pytało czemu wczoraj dwa razy pisałem o koniec końców drobnej sprawie naszego konsula, którego wydaliła Norwegia. No to może czas wyjaśnić. Ano dlatego, że pamiętam jak to w 2012 ambasador pewnego dużego kraju UE na Białorusi zaprosił mnie w Mińsku na lunch i gdzieś tak po godzinie rozmowy o niczym powiedział mi, że nie wie jak mi to powiedzieć i że nie powinienem się o tym dowiadywać od niego, ale że gdy był w Warszawie i miał spotkania w naszym MSZ i wspomniał o mnie, usłyszał, że irytuję kierownictwo i zostanę zwolniony z pracy. I tak oto dowiedziałem się (a byłem akurat wówczas ponownie szefem placówki), że właśnie straciłem pracę od obcego ambasadora. Kilka dni później okazało się, że wiedział o tym jeszcze jeden ambasador - ten był na tyle przyzwoity, że nawet uprzedził mnie, że mogę dostać ofertę pracy z ośrodka analitycznego z jego kraju, ale odradzałby mi jej przyjęcie. Ośrodek był niby bowiem prywatny i niezależny, tyle, że, co było oczywiste dla mnie, ale co sobie potem potwierdziłem w innym źródle, tak nieoficjalnie to pracował dla swojego rządu. A konkretnie jednej z jego instytucji.

Najlepszą rzeczą jaką mnie w życiu spotkała było to, że zwolniono mnie w MSZ. Zapłaciłem co prawda za pisanie tego, co widziałem a nie tego co miałem widzieć rocznym bezrobociem, wieloma nieprzespanymi nocami, niemałymi długami i pewnie również zdrowiem, ale koniec końców lepiej mi tu, gdzie jestem dziś niż tam, gdzie byłbym gdyby to wszystko się nie stało. Nie mam ani żalu ani pretensji, ani nie ma we mnie chęci zemsty. Z rozbawieniem i pogardą obserwuję jedynie jak ci, którzy mnie wówczas wykończyli teraz równie ochoczo co wówczas PO potakują PiS i nadal niezmiennie wykańczają ludzi, którzy potrafią cokolwiek poza odgadywaniem światłych myśli wodzów. Widać tak tutaj musi być. Nic mnie to już nie obchodzi. Ale tego, że będąc szefem placówki w ważnym kraju dowiedziałem się od zwolnieniu z pracy od obcego ambasadora i że mój kraj był tak miły wystawić mnie obcym służbom nie zapomnę.

I dlatego cieszę się, ze ws. konsula Kowalskiego Polska jest - o dziwo - lojalna wobec własnego urzędnika. Bo jak będzie inaczej, to pewni swego i tego, ze zdołają utrzymać rodzinę będą tylko, ci, którym płaci biznes (ale biznes niestety nie zajmuje się polityką) a spośród tych, którzy zajmują się polityką tylko ci, którym płacą Niemcy, Francuzi, Amerykanie, Rosjanie, albo ktokolwiek inny to będzie i zechce mu się opłacić sobie swoją partię w Polsce.

P.S. chciałem o tym napisać od dawna, ale jakoś słowa mi się nie mogły ułożyć, bo to takie prywatne wspomnienie. No to napisałem.


Źródło: https://www.facebook.com/witold.jurasz.16/posts/1059590380894671

#polityka #msz #polska #wywiad #dyplomacja #4konserwy #neuropa