Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Radzieccy żołnierze pod Moskwą, listopad 1941 r.

16 listopada 1941 roku żołnierze 2. batalionu 1075. pułku piechoty 316. Dywizji Strzeleckiej gen. Panfiłowa zapisali się w walkach o wieś Dubosiekowo na przedpolach Moskwy. Zaledwie 28 żołnierzy stawiło bohaterski opór nacierającym niemieckim czołgom. Dowodzący nimi komisarz Wasilij Kłoczkow wypowiedział słynne słowa: „Rosja jest wielka, ale cofać się nie ma gdzie - za nami jest Moskwa!”.

Żołnierze zniszczyli 18 czołgów z 54 atakujących i zabili aż 800 niemieckich żołnierzy. Obrońców, którzy polegli co do jednego, odznaczono pośmiertnie Złotymi Gwiazdami Bohatera ZSRR. Historia nabrała rozpędu, o bohaterskich panfiłowcach pisano w gazetach.

Zdążyliście się wzruszyć? Wstrzymajcie łzy.

Cała powyższa opowieść to kłamstwo.

Historyjkę o bohaterskich panfiłowcach wymyślił przebywający wówczas na froncie korespondent wojenny głównego organu prasowego Armii Czerwonej - ''Krasnej Zwiezdy'', Wasilij Korotiejew. Oparł ją na podstawie relacji komisarza Siergieja Jegorowa z 8. Dywizji Gwardii, który powiedział, że słyszał o walce o Dubosiekowo, przed którą rozstrzelano 2 żołnierzy, którzy chcieli się poddać.

Korotiejew wrócił do Moskwy i złożył relację redaktorowi naczelnemu gazety. Ten zapytał, ilu żołnierzy liczyła grupa. Korotiejew odparł, że 30, z czego 2 rozstrzelano. Liczbę tę zmyślił.

Po radzieckiej kontrofensywie w styczniu 1942 r. inny dziennikarz gazety, Aleksandr Kriwicki i grupa oficerów, udali się do odbitego Dubosiekowa i ''ustalili'' zarówno nazwiska żołnierzy i przebieg walki.

Całe kłamstwo zaczęło się rozłazić w maju 1942 r., gdy NKWD aresztowało jednego z domniemanych panfiłowców, Daniła Kużebergenowa, który zeznał, że walka w ogóle tak nie wyglądała, jak ją opisano. NKWD obiecało mu zmniejszyć wyrok, jeśli zaprzeczy oficjalnie, by miał coś wspólnego z panfiłowcami. Na kilka lat historia ucichła.

Po wojnie aresztowano innego panfiłowca, Iwana Dobrobabina, który nie tylko przeżył walkę, ale dostał się do niewoli i służył w niemieckiej policji pomocniczej, a gdy zbliżał się front, uciekł do Armii Czerwonej i pod zmienionym nazwiskiem walczył do końca wojny. Po wojnie był nawet fundatorem... własnego pomnika w rodzinnym mieście!

Sprawa Dobrobabina spowodowała, że sprawą panfiłowców zainteresowała się prokuratura Armii Radzieckiej. Jej szef, gen. Nikołaj Afanasiew przeprowadził drobiazgowe śledztwo i udowodnił, że cała historia to bzdura. Poza ww wojnę przeżyło jeszcze przynajmniej 4 żołnierzy. Kriwicki zeznał, że przebieg walki sam wymyślił. Kończąc raport do Stalina, gen. Afansiew napisał, że walka panfiłowców „nigdy się nie wydarzyła. Jest to czysta fantazja.”

W przypadku Sowietów to nic nowego. Wymyślili oni wiele podobnych historyjek, jak sprawa Aleksandra Gorowca, czy niedawno odkryte kłamstwo Ludmiły Pawliczenko. Nie przeszkadza to jednak w Rosji stawiać pomników i kręcić filmy o wymyślonych bohaterach.

#unternehmenbarbarossa #barbarossa

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze

Radzieccy żołnierze pod Moskwą, listopad 1941 r...

źródło: comment_1fyMxX4dpLuvAvNzsklGxFPRWHkvlIzJ.jpg

Pobierz
  • 5
  • Odpowiedz