Wpis z mikrobloga

Ciekawe czy kumaty, czy szukający uwagi ;)
Będzie dużo czytania:

"Obiecany post.

Zacznę od tego, że niektórzy z Was dają mi do zrozumienia, że sieję zamęt na forum i podgrzewam atmosferę. Możliwe. Zdaję sobie z tego sprawę i dochodzę do wniosku, że dalsza moja aktywność w takiej formie, jak dotychczas raczej nie przyniesie już pożytku Wiśle, ani jej kibicom. Nie jest moim celem zostać celebrytą tego forum, jakimś niesamowitym informatorem. Osobiście powiewa mi co o mnie sądzicie, bo ja na tym etapie jestem nikim w tej układance. Powtarzam, kto nie ufa moim słowom, ma do tego pełne prawo i nawet go rozumiem – nasz Klub dostarczył nam dość materiału, abyśmy sobie wyrobili odruchy daleko posuniętej ostrożności.

Piszę z dwóch powodów.

Pierwszy, prozaiczny – kibicuję Wiśle. Jestem z nią związany na różnych płaszczyznach od lat. Przez ostatnie miesiące trzymałem mordę na kłódkę, ale teraz zwyczajnie i mnie dosięgła gorączka wydarzeń.

Powód drugi – ważniejszy. W moim najlepiej pojętym interesie – i w interesie Wisły – jest stanowcze zaręczenie za inwestorów, a przede wszystkim podkreślenie roli poprzednich władz w teraźniejszej sytuacji Wisły. Roli, która wykracza daleko poza sprawy czysto sportowe i finansowe. Roli, która uwłacza temu Klubowi.

Przeczytajmy raz jeszcze fragment dzisiejszego wywiadu z Bońkiem, w którym mówi o tym, jak wygląda przygotowanie inwestycji w przypadku poważnych inwestorów. Z grubsza rzecz ujmując, opisuje ten proces dość dokładnie. Ma zupełną rację twierdząc, że takich spraw nie załatwia się na łapu-capu, potrzebne są spore nakłady czasu, pracy i pieniędzy, aby wszystko sprawdzić, przygotować, spisać. Poważny inwestor robi dokładnie to, zanim podejmie decyzję.

Konsorcjum, które przejęło Wisłę, przeprowadziło sprawę właśnie tak. Choćbyście nie wiem jak głośno i agresywnie krzyczeli, nikt i nigdy nie udostępni Wam szczegółów tego procesu. Żaden inwestor, w żadnej transakcji, na żadnym rynku. Zaręczam jednak, że nasi inwestorzy tak właśnie zrobili, a raczej zrobić próbowali. Zapominacie wszyscy bowiem – łącznie z prezesem Bońkiem – że do tanga trzeba dwojga. Każda umowa kupna/sprzedaży, zwłaszcza umowa przejęcia spółki kapitałowej, zakłada z góry dobrą wiarę i chęć współpracy celowej po obu stronach (sprzedający/kupujący). Tutaj z czasem pojawiało się coraz więcej wątpliwości odnośnie dobrej wiary sprzedającego. W Wiśle SSA odbyły się audyty (liczba mnoga nieprzypadkowa), informacje przepływały od paru miesięcy, zaangażowane było kilka podmiotów, także miasto. Niejasności wciąż pozostawały. Główny inwestor przed rozpoczęciem tematu miał całkowitą jasność względem reputacji Wisły – tak finansowej i kadrowej, jak i zaplecza kibicowskiego. Jednak drążył dalej. Na początku listopada uznano, iż zgromadzone informacje – pozytywne, negatywne, optymistyczne i pesymistyczne – wystarczają, aby dać zielone światło do finalizacji.

I tutaj wchodzą dyżurni krytycy – pozdrawiam, redaktorze Stanowski, wiem, że pan czyta – piejąc: „jaki poważny inwestor pakowałby się w takie gówno, ze świadomością, jak mocno ono śmierdzi?” Otóż, Szanowni Państwo, są tacy inwestorzy. Ich specjalizacja jest dość śliska i ryzykowna, ale bywa, że mocno zyskowna. Ta specjalizacja to tak zwane interesy wysokiego ryzyka. Papiery dłużne podejrzanej proweniencji, ryzykowne inwestycje, niejasne układy właścicielskie, kłopotliwe relacje kapitałowe i organizacyjne. Właśnie tacy inwestorzy zainteresowali się Wisłą. Dlaczego? Bo nikt inny Wisłą się teraz nie zainteresuje, choćby nie wiem jak dziennikarze zaklinali rzeczywistość. A zgadnijcie jak wyglądają tacy inwestorzy? Podpowiem – nie jak paladyni w pełnej zbroi na bogato zdobionych koniach. To są ludzie, którzy na co dzień babrają się w gównie. Jak napisałem w prywatnej wiadomości do kilku z Was: Ani Ly, ani Hartling, ani nawet Pietrowski, to nie ministranci. Ich CV nie rzucą na kolana możnych tego świata, owszem, mają też swoje za uszami. Cóż, takich a nie innych inwestorów może mieć teraz Wisła. I w możliwej do określenia przyszłości innych mieć nie będzie, czy to się Wam podoba, czy nie. Wydaje mi się jednak, że nie szukamy dla naszej Wisełki cnotliwego męża, lecz biznesowego partnera, który jej nie wyrucha. O to jestem spokojny w ich przypadku.

Kiedy przejmujesz Stajnię Augiasza, musisz ubabrać się w gównie. Niektórzy pakują ręce w gówno, aby coś w nim wyrzeźbić, a potem próbować to sprzedać. Inni pakują ręce w gówno, aby się go pozbyć, wyczyścić stajnię i na tym zarobić. Teraz zadajmy sobie pytanie, do czego służy wanna – do rzeźbienia czy do czyszczenia? Nikt nie ukrywa, że dla Ly i spółki Wisła jest okazją do zarobku. Napiszę więcej – to bardzo dobrze! Już mieliśmy takich, którzy mieli „barwy w sercu na śmierć i życie”. Okazało się jednak, że na śmierć.

Jednak nawet specjaliści od „trudnych aktywów” i „ryzykownych inwestycji” – znów pozdrowienie dla redaktora Stanowskiego, dobrze zna temat – mają swoje limity, swoje ograniczenia i swoje analizy ryzyka, które są gotowi podjąć. Możecie pluć na to, co piszę, ale w Wiśle są sprawy, o których nie śniło się filozofom, a co dopiero Ly czy Hartlingowi. I nie, bez całkowitej współpracy ze sprzedającym w procesie przygotowania inwestycji nie dało się tego sprawdzić. Cóż, gdyby tak całkowita współpraca była, to nie było wielu trupów w szafie, zapewne. Rozczaruję teraz tych, którzy oczekują, że napiszę coś sensacyjnego. Aż tak głupi nie jestem. Tym bardziej, że przez ostatnie lata wielu z Was tutaj już o tych sprawach z grubsza pisało, choć w trybie przypuszczającym. No to z mojej strony: jest gorzej. To nie oznacza, że inwestor się wycofa. To oznacza, że będzie chciał mieć całkowitą, bezapelacyjną i niewzruszalną kontrolę nad sytuacją i procedurami naprawczymi. Czy nie tego chciałby poważny inwestor?

Dla mnie jest rzeczą oczywistą, że poprzedni właściciel i środowiska z nim związane nie mają żadnego interesu w tym, aby nowi właściciele przejęli spółkę bezproblemowo i dali jej upragniony spokój, a potem sukces. Powodów jest wiele, jednym z nich jest ostateczna, całkowita i niepodlegająca dyskusji kompromitacja poprzedników i donośna beka z nich na wieki wieków amen. Choćby to forum pokazuje, jak wielu szczerych, oddanych kibiców Wisły wciąż wierzy kumatym i daje się im wodzić za nos.

Sugerujecie moją niewiarygodność, domagacie się weryfikacji. Słusznie. Rozumiem, że wyciągnęliśmy gremialne wnioski z naszego marazmu w tym względzie wobec TS i poprzedniego zarządu. Kto sprawdził moje IP, ten wie, że piszę obecnie z Krakowa Rozczaruję Was znowu, raz jeszcze pisząc to samo – nie mam obecnie żadnego interesu w tym, aby się ujawniać, choćby nawet w kwestii konkretnej relacji z nowymi właścicielami czy UMK. Zresztą, to jest totalnie bezcelowe. Wszystko, co piszę, piszę nie dla siebie i swojego fejmu, ale dla uwiarygodnienia inwestorów i demaskacji poprzednich właścicieli. I dlatego napiszę, co następuje.

Poważny inwestor, przygotowując od miesięcy transakcję wysokiego ryzyka, zakłada, iż po przejęciu spółki będzie musiał z miejsca wymienić praktycznie wszystkich pracowników średniego i wysokiego szczebla, aby mieć wspomnianą przeze mnie kontrolę nad aktywami. Poważny inwestor zawczasu gromadzi swoją ekipę, która nie tylko przygotowuje proces przejęcia, ale również scenariusze do realizacji po transakcji oraz jest gotowa podjąć się tej realizacji. Poważny inwestor, wchodząc na nowy rynek, w nowe środowisko, szuka również ludzi jakoś to środowisko znających, mających rozeznanie wobec ludzi i procesów, czujących klimat okołoinwestycyjny. Poważny inwestor, który chce przejąć Wisłę, tak właśnie uczynił. Informacje, które czytacie, pochodzą z takiego właśnie źródła. Tyle w temacie, bezwzględnie.

Ktoś zapytał mnie – a czemu nie zawiadomiłeś dziennikarzy? Odpowiadam – a skąd wiecie, że nie próbowałem? Przyznaję, wśród mediów chodów nie mam, totalnie nie moja bajka. Wiem z dobrego źródła, że jest dwóch dziennikarzy, którzy możliwie najlepiej życzą Wiśle. Jednym z nich jest pan Miga. Próbowałem zwrócić mu uwagę na to, kogo i o co warto zapytać – zbył mnie milczeniem. Drugi dziennikarz – personalia pominę – wyśmiał mnie, podobnie jak część tego forum. Rozumiem, nie focham się.

Kilku z Was zarzuca mi, że pewne informacje brzmią całkowicie niewiarygodnie, wręcz niemożliwie. To są słuszne zarzuty. Te informacje takie właśnie są. Także dla inwestora.

Dziś wszystkie odpowiedzi są po stronie nowych inwestorów – w tym sensie, że oni podejmą decyzje, co zrobić z brakiem odpowiedzi w pewnych kwestiach. Hartling już spruł się o klauzulach zawieszających, o których wcześniej nie informowano. Są to klauzule po stronie sprzedającego, które nie zostały zrealizowane do wczoraj (jak jest dziś – nie wiem – powtarzam: jeszcze nie siedzę przy stole, podobnie zresztą jak obecny prezes). Nie umiem odpowiedzieć, czy sprawa na pewno zakończy się pomyślnie, bo nie ja jestem inwestorem, to nie są moje pieniądze i nie moje ryzyko. Powtórzę jednak raz jeszcze – z całą stanowczością – przelew nie jest zagadnieniem, która rozstrzygnie sprawę.

A specjalnie dla Rience’a (mam sentyment) – nigdzie nie napisałem, że pieniądze są na koncie. Warto w końcu nauczyć się czytać, jak na czarodzieja przystało.

Przestańcie też jarać się tematem gruntów – zapewniam, nie warto.

Obawiam się, że nic więcej nie jestem w stanie Wam przekazać, nie narażając się na kłopoty. Zapewne większość rozczarowałem, trudno. Ze swojej strony podsumuję to, za co mogę zaręczyć.

1. Konsorcjum nowych właścicieli to nie słupy.
2. To wiarygodni inwestorzy, choć niekoniecznie wymarzeni przez kibiców.
3. Nowi właściciele mają wobec Wisły czyste, biznesowe intencje.
4. Nowi właściciele są świadomi ryzyka.
5. Wisła jest w tragicznym stanie – jako klub sportowy, jako spółka, jako środowisko.
6. Całą i wyłączną odpowiedzialność ponoszą Ci, którzy klubem zarządzali dotychczas.
7. Poprzedni właściciele, delikatnie rzecz ujmując, nie ułatwiają procesu przejęcia klubu przez inwestora oraz nie przyczyniają się, delikatnie rzecz ujmując, do stworzenia wokół niego dobrego klimatu, bardzo przydatnego do skutecznej realizacji planów.
8. Cokolwiek się stanie w najbliższych dniach, w najlepiej pojętym interesie kibiców Wisły jest, aby mieli pełną świadomość, że zawdzięczają to środowisku, które Wisłę trzymało w garści przez ostatnie lata. Tylko wtedy, jako kibice, będziemy mogli realnie wspierać Klub.
9. Co do przyszłości Klubu w kontekście nowych inwestorów – pozostaję optymistą. Nawet jeśli Hartling dzisiaj zrobi mi z.....o

Z mojej strony temat się wyczerpuje. Proszę, abyście mnie nie ciągnęli już za język. Jeśli coś więcej będę mógł napisać – zrobię to. Hejtować, oczywiście, możecie mnie do woli – na zdrowie

PS. Zbymaka bym nie lekceważył, janekx jednak już jest celebrytą.

PS2. Z ostatniej chwili. Wiem, co powie Hartling. Oj, będzie wizg na tym forum…"
#wislakrakow
  • 4
  • Odpowiedz
Odniosę się może do mało znaczącego zdania i zupelnie niezwiązanego z Wisłą, ale gdzieś muszę, a został wymieniony tutaj bohater

janekx jednak już jest celebrytą.


@Pshemeck: Odkąd zaczął pisać dla zagranie.com zaczął się psuć. Potem reklamował kawę (jakieś cold brew czy coś), przyklepał deal z LVBetem, od mniej więcej pół roku ciekawych info jak na lekarstwo. Szkoda trochę, bo z reguły to info ma naprawdę dobre i dotyczące różnych klubów.
  • Odpowiedz