Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Trzymajcie za mnie kciuki mirki. Dzisiaj mija 11 dzień odkąd postanowiłem całkowicie zakończyć moją przygodę z hazardem. Jeżeli ktoś się nudzi to może poświęcić chwilę na przeczytanie moich wypocin.

Jest to moja kolejna próba zerwania z tym gónwem. Sytuacja na dziś dzień wygląda tak, że mam 23 lata i moja podróż hazardowa pochłonęła jakieś 120 tys w tym jakieś 60 tys moich zarobionych pieniędzy i 60 tys sięga zadłużenie. Napiszę tu parę słów, bo może to pozwoli uratować choć jedną zbłąkaną duszę.

Moja przygoda z hazardem zaczęła się jak miałem 19 lat. Nie będę tu opisywał całej tej historii, bo to by raczej wypełniło książkę, a nie krótki post.
Pierwsze co przychodzi mi na myśl to pytania jakie stawia sobie osoba uzależniona od hazardu. Pierwszym z nich, jakie zawsze sobie zadawałem gdy chciałem z tym zerwać to ‘’ Co by było gdybym na początku nie wygrał?’’ Pamiętam, jakby to było wczoraj, gdy pierwszy raz obstawiłem coś u bukmachera. Dzisiaj uważam, że gdybym wtedy nie wygrał, to szybko bym z tym skończył, niestety wygrałem i za bardzo uwierzyłem w sens tej ‘’zabawy’’.

Drugie pytanie to ‘’Dlaczego nie skończyłem z tym, gdy wygrałem dużą kwotę?’’ Los chciał, że zdarzyła się sytuacja, gdy w ciągu 3 dni wygrałem na czysto jakieś 23 tys. Oczywiście jak się domyślacie przegrałem to z nawiązką w ciągu kilku dni.
Pamiętam jak będąc nastolatkiem wręcz śmiałem się z osób uzależnionych, bo jedyne uzależnienia o jakich wtedy słyszałem to alkohol i narkotyki. Osobiście uważam, że za słabo młodych ludzi uświadamia się o niebezpieczeństwie jakie niesie za sobą hazard, a za bardzo skupia się na w/w alkoholu i nartkotykach. Oczywiście nie chciałbym, żeby ktoś zrozumiał mnie źle, że uważam, że używki są mniej groźne od gamblingu, ale na pewno ten nie jest mniej groźny.

Teraz przechodzimy do największego dramatu sytuacji. Najgorsze w mojej całej historii, jakby się niektórym mogło wydawać, nie jest fakt przegrania dość dużej, jak na mój wiek, sumy pieniędzy, najgorszy jest szereg konsekwencji jakie za sobą niesie ten nałóg. Chciałbym teraz opisać 3, moim zdaniem najważniejsze aspekty życia hazardzisty, na które osoba potencjalnie uzależniona może nie zwracać uwagi.

1) Wyzbywasz się jakichkolwiek emocji
Wiem, że wydaje się to strasznie banalne, ale niestety w tym wypadku jest to trafne jak nigdzie indziej. Najzwyczajniej w świecie hazard wyzwala w tobie tyle emocji, że na nic innego już nie masz rezerw. Z czasem zaczynasz do wszystkiego podchodzić wręcz patologicznie obojętnie. Przestają interesować cię problemy Twoich bliskich, ciężko jest wzbudzić w Tobie jakieś pozytywne emocje, nic Ci się nie podoba, nic nie robi na Tobie wrażenia. Tak naprawdę świat poza hazardem mógłby dla Ciebie nie istnieć.

2) Zaczynasz popadać w swego rodzaju megalomanie
Twój świat kręci się wokół hazardu. Jest to taki rodzaj rozrywki, w której uczestniczysz praktycznie sam. Z czasem powoduje to, że zaczynasz nabierać przekonania, że świat kręci się wokół Ciebie, że spoczywa na Tobie fatum i inne takie pierdoły.

3) Najzwyczajniej w świecie hazard zastępuje Ci życie.
Po prostu, Twój dzień wygląda tak: sen – praca/nauka – hazard – sen. Wydaje mi się, że ja miałem o tyle szczęście, że do tego 19-ego roku życia miałem w sobie dużo samodyscypliny. Przywiązywałem uwagę do nauki, starałem się maksymalnie wykorzystywać czas wolny, raczej mało go marnotrawiłem. Dzięki temu, mój organizm nie przestawił się automatycznie na myślenie wyłącznie o hazardzie, tylko stopniowo wcześniej wymienione nauka czy hobby zostały z czasem wypierane przez hazard.

Teraz chciałbym również opisać kilka innych aspektów życia hazardzisty, które nie są takie oczywiste, ale pewnie nie jedna osoba uzależniona może je spotkać też u siebie.

1) Wstręt do samego siebie
Nie chciałbym, żeby ktoś pomyślał tu, że zanim zacząłem uprawiać hazard to byłem jakimś narcyzem, ale ja najzwyczajniej w świecie lubiłem siebie. Imponował mi we mnie spokój, moja konsekwencja w dążeniu do wyznaczonych celów, dbałość o siebie zarówno w sferze intelektualnej, jak i fizycznej. Jeżeli chodzi o relacje międzyludzkie, to nie miałem może jakiegoś wielkiego grona znajomych, ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że ludzie którymi się otaczałem darzyli mnie sympatią i szacunkiem. Z czasem postępowania nałogu niestety zaczęło się to zmieniać. Co raz częściej łapałem się na tym, ze najpierw coś mówiłem, a potem myślałem. Zraniłem wiele osób, zraziłem do siebie wiele osób. Zaprzepaściłem relacje z bardzo dobrą dziewczyną tylko dlatego, że zabierała cześć mojej uwagi, którą skupiałem wtedy wyłącznie na hazardzie. Gdy zacząłem zdawać sobie sprawę z tego co robię ze swoim życiem, zacząłem po prostu brzydzić się sobą, stojąc przed lustrem pytałem siebie, jak można było to wszystko tak spieprzyć? W imię czego ?

2) Myślenie, że nikt nic nie widzi
To był kolejny błąd, jaki popełniałem. Sądziłem, że jestem na tyle sprytny, że wszystko ukryję, że sam sobie ze wszystkim poradzę, że wyjdę na prostą jeszcze z nawiązką. Nic bardziej mylnego. Hazardziście może się wydawać, że jest niewzruszony, że nic nie daje po sobie poznać. Sam nieraz łapałem się na tym, że myślami byłem daleko poza daną sytuacją / otoczeniem w jakim się znajdowałem. Co raz częściej zacząłem miewać problemy z pamięcią/koncentracją/byłem strasznie przygaszony i ponury. Jeżeli ktoś nas nie zna, to rzeczywiście może się nie zorientuje, ale jeżeli ktoś nas zna od dłuższego czasu to uwierzcie mi, że bardzo łatwo rozpoznać, że coś jest nie tak.

3) Brak świadomości o złożoności niektórych emocji
Ten ostatni aspekt zacząłem rozumieć dopiero teraz, w momencie gdy, jak uważam, podejmuję ostatnią próbę zerwania z hazardem i mam nadzieję, że mi się to uda. Wszystkie moje poprzednie próby zerwania z hazardem nie niosły za sobą takich konsekwencji. W sumie podjąłem wcześniej 2 takie próby. Pierwsza miała miejsce, o ile dobrze pamiętam po pierwszym roku studiów. Wtedy jeszcze nie byłem zadłużony, po prostu przegrałem parę tysięcy i stwierdziłem, że sobie odpuszczę bo to nie ma sensu. Wtedy obiektywnie patrząc nie byłem jeszcze uzależniony. Okres przerwy od hazardu trwał jakieś 4-5 miesięcy i całkowicie przypadkowo wróciłem. Drugą próbę podjąłem gdzieś w połowie 3-go roku studiów. Wtedy już zaczęły się problemy z płynnością finansową. Zacząłem już zaniedbywać wiele rzeczy, miałem spadek samopoczucia/samooceny. Tu mogę już powiedzieć, że byłem częściowo uzależniony. Mój rozbrat z hazardem trwał jakieś 2 miesiące. Wróciłem całkowicie intencjonalnie, najzwyczajniej w świecie dopadła mnie straszna ochota na hazard. I trzecią próbę podejmuję teraz. Emocjonalnie/społecznie sięgnąłem dna, finansowo jestem w dupie i z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że jestem patologicznym hazardzistą. Jednak dopiero teraz zacząłem zauważać to, o czym miał traktować ten punkt. A mianowicie, całe życie myślałem, że człowiek może tak naprawdę tęsknić tylko za drugim człowiekiem, nic bardziej mylnego. Odczuwam aktualnie (11 dni bez hazardu) tak dużą potrzebę wzięcia udziału w jakiejkolwiek formie hazardu, że jest to nie do opisania. Najzwyczajniej w świecie wariuję. Codziennie budzę się i po prostu muszę ze sobą coś robić (skończyłem takie studia, że pracę zaczynam od 1 grudnia czyli na razie jestem teoretycznie bezrobotny). Chodzę w jakieś totalnie randomowe miejsca tylko po to, by na czymś skupić uwagę, nie potrzebuję nawet towarzystwa ludzi, potrzebuję po prostu czymś zajmować myśli. Nie jestem w stanie totalnie na niczym się skupić, czuję się jak schizofrenik, jakbym był poza swoim ciałem. Jestem tym tak zszokowany tym bardziej, że pamiętam się z przed 4 lata. To jest wręcz niesamowite, jak może się zmienić charakter/myślenie człowieka.

Dobra to tyle, chciałbym podziękować wszystkim, którzy dobrnęli do końca. Po prostu musiałem się gdzieś najzwyczajniej w świecie wypisać.
Jeżeli ktoś w swoim otoczeniu ma może kogoś takiego, kto ma problem z hazardem to proszę, naprawdę zainteresujcie się tą osobą, porozmawiajcie z nią. Wiem, nie będzie to łatwe. Ja sam dopiero musiałem przejrzeć na oczy dramat swojej sytuacji, aby przedsięwziąć jakieś kroki, nawet wizyty u psychologa czy w grupach wsparcia nie robiły na mnie wrażenia. Sądzę, że gdybym jeszcze trochę popłynął to mogłoby to się skończyć naprawdę źle, może nawet stodołą i samobójem. Toteż przestrzegam was kochani jeszcze raz, miejcie oczy szeroko otwarte i reagujcie, bo ktoś kogo znacie może wejść kiedyś do kasyna i już nie znaleźć drogi do wyjścia. Z fartem


Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
  • 8
@AnonimoweMirkoWyznania: nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo krzywdzisz tym swoich bliskich. Mam młodszego brata w Twoim wieku i nawet o tym samym zadłużeniu (xd) i niestety nie jestem w stanie mu pomóc. Zapomniałeś dopisać, że wraz z uzależnieniem stałeś się nałogowym kłamcą. Mimo, że bardzo chciałabym pomóc mojemu braciszkowi, bo miał ogromny potencjał i był jednym z bystrzejszych gości w moim życiu, to jednak nie mogę, bo nie można już takiej