Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #muzyka #yachtrock #totoafrica #80s

The Best of yacht-rock - playlista

#5
Toto - Africa

zupełnie nie miałem pomysłu, nawet drobnego zarysu, w jaki sposób potraktować ten kawałek. teraz przynajmniej mam pierwsze zdanie za sobą. drugie też, więc pójdzie z górki.

brak spójnej i zwartej koncepcji wynikał głównie z dylematu i mnożących się opcji:

-czy to moment, żeby po raz kolejny, już definitywnie, uśmiercić kategorie "guilty pleasure", w niektórych głowach?
-zawalczyć z millenialskim duchem i znakiem czasów, w których każde, czy to polityczne, kulturalne, czy społeczne zjawisko musi zostać poddane skrótowemu rozwarstwieniu w ideologicznym kotle?
-może ponabijać się z Dema(3:07-3:17 - nowa kategoria umiejętności aktorskich - level Africa)?
-powklejać najlepsze cytaty z sekcji komentarzy na yt( Doctor: You have 4 minutes and 35 seconds to live )? może podczepić się pod codziennąafrykę?
-podniecać się, jak to rodzina Porcaro dała światu najbardziej nieskazitelne piosenki ever( https://www.indiegogo.com/projects/porcaro-a-band-of-brothers - szkoda, że wciąż brakuje kasy na ten dokument)
-gadać sam do siebie o zajebistości yacht-rocka?
-czy tak po prostu, dać do zrozumienia, jak genialny jest to kawałek?

dlatego mój stosunek do Afryki jest tak nieoczywisty. wszystko przez nakładające się skojarzenia, niewyraźne wspomnienia i analityczne zacięcie. najchętniej bym napisał o tym jakiś dłuższy felieton czy coś. bo Africa kojarzy mi się z czasami komputerowego, wirtualnego spełniania marzeń, w tym tych o byciu gangsterem na ulicach Vice City.
widzę w niej jeden z przykładów "piosenkopisarstwa idealnego", czyli takiego, które przez doskonałość formy, totalne zespolenie tekstu z warstwą muzyczną i wymuskanie nawet najmniejszych kompozytorskich detali, wybacza każde z nieporozumień, które powstają w oparciu o "estetyczne preferencje" każdego z nas.
absolutne wyciśnięcie maksimum ze schematu, gdzie dozowanie wrażeń i emocji w zwrotkach, pozwala w pełni wybrzmieć refrenom, owiniętym kwitnącymi obok nich ozdobnikami(tego jest od groma, ale 2:51 - o tym mówię, tylko w tak proporcjonalnych i doskonałych formalnie muzycznych przestrzeniach, tego typu solówki mają rację bytu, wszędzie indziej wzbudziłyby śmiech politowania).

a co do samego rankingu - być może nie jest to mój ulubiony kawałek Toto(chociaż to wszystko zależy od dnia). całkiem prawdopodobne, że nie jest to też ich najbardziej yacht-rockowy numer(Rosanna im looking at you).
ale bez tego kawałka nie ma, po prostu nie istnieje ta cała, niezbyt poważna, laidbackowa otoczka wisząca nad estetyką kalifornijskiego rocka.
bez zrozumienia fenomenu takich OCZYWISTYCH rzeczy, nie możemy iść dalej, nie możemy pod pretekstem grania vaporwave'u, grzebać w coraz większym gównie.
każdy musi przejść swój chrzest. tak jak grunge musi do dzisiaj mieć swój hymn w gitarowym riffie Smells Like Teen Spirit, a punk rock pod postacią American Idiot(()), tak Africa musi być hymnem i reliktem, uśmierconej w około-hipsterskim światku, kategorii guilty pleasure.

jednak myślę, że to jeden z niewielu momentów, kiedy prawda leży po środku. bo DROGIE DZIECI(xD), ja pamiętam czasy(xDD), gdy żywot tego kawałka nie był podyktowany, drzemiącym w nim, memicznym potencjałem.
nie był książkowym przykładem tego, jak nadmiar czasu, powszechny dostęp do internetu i wyssane z palca problemy mogą być mieszanką prowadzącą do ironicznego, sieciowego dojenia i wyciągania resztek życia z nieżywych koncepcji. jednak fakty i obserwacje sumują się w oczywisty sposób - narzędzia, w które media społecznościowe zaopatrzyły świat, sprawiły, że pomimo ponowoczesnej suszy idei, wciąż możemy redefiniować, nadawać nowy sens, wręcz bawić się popkulturowymi tworami na własny użytek.

dokładnie tak jak ja u góry.
KurtGodel - #godelpoleca #muzyka #yachtrock #totoafrica #80s 

The Best of yacht-ro...
  • 3
  • Odpowiedz