Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #muzyka #funk #yachtrock #wykwintneprogresjeakordow

The Best of yacht-rock - playlista

#8
The Doobie Brothers - What a Fool Believes

skoro "bracia założyciele" są "dopiero" na 8 pozycji, to znaczy, że ranking będzie mocny. a już na pewno, jak zwykle, będzie bezkompromisowym świadectwem osobistej wiary we własne przekonania, podsycanych chęcią samodzielnego(albo i nie) wyważania kilku drzwi.
ale najważniejsza w tym wszystkim jest po prostu czysta frajda ze słuchania tych wszystkich kawałków, przeczesywania archiwów, discgos, creditsów, producentów, muzyków i czytania zapomnianych nerdowskich for, gdzie ludzie wciąż ustawiają sobie userbary i sygnaturki w podpisie xD.

żebyśmy się dobrze zrozumieli, posłużę się mało oryginalnymi i wyszukanymi metaforami - Doobie Brothers są tym dla yacht-rocka tym, czym My Bloody Valentine są dla shoegaze'u, albo Wire dla post-punka.
czyli zespołem, który stworzył, wyczerpał i osiągnął wszystko co się dało na przestrzeni pierwszych wydawnictw w obrębie uprawianej estetyki. wiadomo, że nie da się tego tak zgrabnie porównać. nie ten zestaw cech, odczuć, zupełnie inny wachlarz kulturowo-społecznego ładunku. bo przecież yacht-rock to tylko muzyka do słuchania w windzie, u dentysty w poczekalni, albo jak jesteście na tyle bogaci - podczas kokainowego rejsu yachtem po nieskazitelnych amerykańskich wodach.

dzisiejszy kawałek jest tym co Godelki lubią najbardziej. czyli pokornie-przebojowym soundtrackiem, leniwie rozpływających się wakacyjnych dni. zmuszającym do dalszego kontemplowania zastygających słów w błyskotliwie przemijających akordach. ale jest to zdecydowanie bardziej dojrzała muzycznie i roztropna odsłona yacht-rocka. który w pewnym momencie musiał sobie zdać sprawę, że ten statek powoli tonie, a zatykanie niedostatków krzaczastym wąsem nie wystarczy. tu potrzeba świeżej krwi na statku, niebieskookich dusz i nieco więcej nowinek technologicznych, skoro kompas coraz śmielej wskazuje na lata 80.

jednak What a Fool Believes to kawałek wydany kilka ładnych lat po okresie największej popularności grupy. mimo to, jest ich najpełniejszym, najpewniej płynącym i zapadającym w pamięć numerem, który do dzisiaj powiewa na maszcie ich żaglowca.
i czego jestem pewien - jest swoistą definicją, wzorem tego nieistniejącego gatunku. a o tym, że nie umieściłem go na pierwszym miejscu(mimo wszystko bije się w pierś), zdecydowało tylko to, że ja jestem miłośnikiem muzyki romantycznej, a nie jakimś tam muzycznym snobem ¯\_(ツ)_/¯
  • 11