Wpis z mikrobloga

Zuzia, 19
brak opisu, jedynie fotka dupska i fotka ryja

Zuzia była chyba najbardziej urodziwą loszką, jaką znalazłem na Tinderze kiedykolwiek. Przynajmniej tak wnioskowałem po owych dwóch zdjęciach, które były bardziej erekcjogenne niż perspektywa następnej wizyty na plebanii (no co, spodobało mi się). Nie była jakaś mega tragiczna w obejściu, to znaczy zabłysnąłem paroma zabawnymi tekstami, coś tam jeszcze podpytałem o jej zainteresowania (okazało się, że tańczy i interesuje się ekonomią), no i w końcu zgodziła się ze mną spotkać dwa dni później. Oblałem się całą zawartością butelki wody kolońskiej marki brutal i przywdziałem najlepszą koszulę z nadzieją, że tym razem w końcu będzie dobrze i nie będę musiał już truć dupy mojemu psychiatrze. Od kiedy założyłem Tindera, typ ma mnie naprawdę dosyć.
Przyszła na spotkanie w masce. Przynajmniej tak mi się wydawało na pierwszy rzut oka. Już miałem śmieszkować, że hehe, pewnie jest jakąś poszukiwaną kryminalistką, że się tak musi ukrywać. Dobrze, że tego nie powiedziałem na głos, bo okazało się, że to przez makijaż jej mimika została ograniczona do minimum. xD Miała na ryju taką warstwę, że śmiało mogła uchodzić za żywą reklamę nie tyle gładzi szpachlowej, co jakiegoś dużego sklepu budowlanego. Jej usta były napompowane jak balonik przed występami Polaków na mundialu (#pamietamy), a zęby wyglądały jak sztuczne. Widziałem, że próbuje się uśmiechnąć, ale to ciężkie z taką warstwą szpachli. Doceniłem jednak starania.
Szybko okazało się jednak, że mamy całkiem sporo wspólnych tematów. Rozmowa szła bardzo przyjemnie i bez większych zgrzytów aż do momentu, gdy powiedziała mi, że bardzo lubi facetów, którzy mają dużo hajsu. Dawała mi przy tym takie znaki, że wykalkulowałem, że opłaca mi się trochę wydać, żeby zamoczyć. Zabrałem ją więc do jednej z najbardziej paskudnych kawiarni w Słupsku. Pracuje tam mój najlepszy przyjaciel, Rysiek, lat co najmniej czterdzieści i cztery, długa broda, typowy metal. Jeden z tych ludzi, którzy w gimnazjum na widok zakonnicy krzyczeli “Ave szatan”. Chyba jeszcze z tego nie wyrósł.
Powiedziałem Zuzi, żeby zajęła jakieś fajne miejsce, a ja podszedłem do Rysia.
- Słuchaj, dziadu. Pamiętasz, jak kiedyś wyciągnąłem twojego kota z kibla?
- Pamiętam.
- Pamiętasz, jak #!$%@?łem w ryj typowi, który śmiał twierdzić, że death metal je gówno?
- O tak, stary. Nigdy ci tego nie zapomnę.
- No, to słuchaj… - i rozrysowałem Rysiowi mój plan zamoczenia.

*

- Czy to państwo zamawiali najdroższą i najbardziej ekskluzywną kawę z tego lokalu? - spytał Rysiek, podchodząc do naszego stolika.
- Tak. Uznaliśmy, że trochę luksusu czasem nie zaszkodzi, nawet jeśli trzeba czasem wydać mnóstwo pieniędzy - odparłem, siląc się na beztroski ton i kładąc nacisk na ostatnie dwa słowa.
Postawił przed nami dwie filiżanki najzwyklejszego cappuccino.
- Służę państwu - kumpel wykonał głęboki skłon, prawie uderzając czołem o usyfioną podłogę. - Jestem na każde wezwanie.
Zuzia spojrzała na mnie jak na #!$%@? ojca chrzestnego.
- To jest najdroższa kawa tutaj? Ile kosztowała?
- Nie rozmawiajmy o pieniądzach. Pij na zdrowie.
- Musisz bardzo dużo zarabiać - uśmiechnęła się. - Nie wiem, jak ja ci to wynagrodzę! A może i wiem…
Jej wzrok był tak bardzo figlarny, że aż zrobiło mi się głupio i nie trafiłem cukrem do filiżanki.
- Kelner! - krzyknąłem władczo. - Dałeś mi jakiś tani cukier, bo się sypie jak staruszka z chorobą stawów. Wymień mi go na jakiś droższy!
- Już się robi! - Rysiek przybiegł niemal sprintem, po drodze potrącając co najmniej dwa stoliki. Posprzątał rozsypane kryształki i zabrał cukierniczkę, by po chwili przynieść ją z powrotem. - Oto pański cukier. Najwyższej jakości. Z… yyy… z Indii. Indyjski cukier dobrze działa na cerę…
Chyba poczuł moje ciężkie spojrzenie mówiące: “przystopuj, stary”, bo przestał #!$%@?ć, ukłonił się i odszedł.
- Przepraszam. Nie znoszę, gdy obsługa jest nieprofesjonalna - mruknąłem.
- Będę musiała ci to wynagrodzić, zdecydowanie… - puściła mi oczko.
Poczułem, że krew momentalnie opuściła mój mózg i popłynęła do wiadomej części ciała. Chrząknąłem z lekkim zmieszaniem.
- Jak?
- Zobaczysz. Będzie fajnie.
- Trzymam za słowo - powiedziałem ochoczo.
- Mam ochotę na sernik. Albo jabłecznik. Albo na jedno i drugie - oznajmiła, nie przestając się uśmiechać w ów erekcjogenny sposób.
W tym momencie poczułem, że telefon mi wibruje. DZWONIŁA DO MNIE MAMA. W TAKIM MOMENCIE.
- Przepraszam, mała. Rozmowa biznesowa. Zaraz wrócę.
- A co z moim ciastem? JA CHCĘ CIASTOOOOOO.
- Poproś pana kelnera, tylko nie znęcaj się za bardzo nad nim.

*

Gdy wróciłem do środka po srogim #!$%@? od mamy, zastałem niepokojący dla mojego portfela widok. Zuzia obżerała się potężnym kawałkiem sernika, a obok niej stały trzy puste talerzyki. Zaczęła także pochłaniać drugą filiżankę kawy. Spojrzałem na Ryśka, który robił coś w popłochu za kontuarem. Przełknąłem głośno ślinę i usiadłem naprzeciwko mojej nowej koleżanki.
- Przepraszam, szef dzwonił. Mają mi dać podwyżkę - pochwaliłem się.
- W takim razie trzeba to uczcić, co nie? Kelner! - krzyknęła gniewnie. - Kelner, przynieś duży kawałek sernika dla tego pana.
- Ale ja… - usiłowałem zaprotestować.
- Nie dyskutuj. Wiesz, jaki mają tu cudowny sernik?
Obiecałem Ryśkowi, że gdy tylko będę miał jakikolwiek hajs w portfelu, to ureguluję ten rachunek. Opiewał na #!$%@? osiem dych, ale było warto. Już widziałem majtki Zuzi leżące na podłodze mojego pokoju. Na pożegnanie Rysiek wykonał złowróżbny gest podcinanego gardła.

*

Nie było jednak tak łatwo jak myślałem. Po drodze zażyczyła sobie jeszcze czekoladę, kwiatka i podkład do ryja. Ostatnie trzy dychy poszły się #!$%@?ć. Gdy w końcu trafiliśmy do mnie, wojownik stał na baczność jak ja na każdej imprezie, na której ktoś nagle puszcza Kaczmarskiego. Zuzia była Kaczmarskim dla mojego penisa. Jej spojrzenie było pełne pożądania, a majtki niezaprzeczalnie wilgotne.
Szybko jednak musiałem pożegnać się z napięciem seksualnym. Gdy już wszystkie jej ciuchy wylądowały na ziemi, szepnęła mi tylko jedno zdanie.
- W cipę dwieście, w dupę trzysta.
#tinder #kradzione
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach