Wpis z mikrobloga

Hej, naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy jarają się muzyką i potrafią nawet oceniać innych na podstawie tego co kto lubi słuchać.

Zależnie od nastroju lubię sobie czasem posłuchać czegoś, na co akurat mam ochotę, ale przeważnie są to jakieś piosenki o charakterze czysto rozrywkowym, ponieważ uważam, że głównym celem muzyki jest właśnie dostarczanie rozrywki, dlatego nie łapię na przykład ciągłego słuchania smutnych kawałków o rozstaniach, bo "zobacz jakie to emocjonalne, też bym tak chciał (a)/mam tak samo".

Kolejna sprawą jest przypisywanie siebie do jednego zespołu lub gatunku. Czym to się różni od np. kibicowania Falubazowi, albo oglądaniu tylko madagaskarskiej ligi curlingu, bo inne ssą?

Przez to, że nie odrzucam (prawie) żadnego gatunku (tak, zdarza mi się też słuchać disco polo) jestem postrzegany jako cham i człowiek bez emocji, który przeniósł się do miasta, ale wieś w nim silna. Wiele osób po prostu nie rozumie, że mnie muzyka, ani nie grzeje, ani nie ziębi.

A Wy co o tym myślicie? Może uda wam się mnie przekonać do głębszego spojrzenia na tę kwestię :)

Pozdrawiam i z fartem mordeczki.

#muzyka #przemyslenia #rozkminy

  • 3
@BrakPomysluNaNick Oho, ktoś tu chyba wie czemu Tede kurtyzaną jest i jak to jest ciężko, kiedy wychowuje Cię ulica, a nie mame i tate ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Świat nie jest zero-jedynkowy, coś może mnie odrzucać nie ze względu na formę, tylko na to, że treść jest słaba, albo po prostu głupia. To, że mnie muzyka słabo rusza nie implikuje tego, że mogę mieć swoje zdanie.