Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Brytyjscy jeńcy, wzięci do niewoli przez Niemców w rejonie muzeum w Arnhem, 19 września 1944 r.

Generał Urquhart mógłby sobie przypiąć Krzyż Żelazny, bo to właśnie jego działania najbardziej pomogły Niemcom w Arnhem. Rozmijał się cały dzień z majorem Goughem, jeżdżąc jak nienormalny ze swoim zastępcą, brygadierem Lathburym, co pozbawiło 1. DPD dowódcy. Nie wiadomo po co, generał pojechał na pierwszą linię, gdzie brygadier otrzymał kulę w kręgosłup i musiał zostać ukryty u Holendrów w domu (o tym, jak Niemcy byli blisko, niech świadczy fakt, że Urquhart osobiście zabił niemieckiego żołnierza, zaglądającego przez okno). Co gorsza, 1. i 3. batalion spadochronowy, próbowały powtórzyć wyczyn pułkownika Frosta i dotrzeć do mostu, ale Niemcy byli już przygotowani i zablokowali obie trasy przemarszu.

Błędy Urquharta na tym się nie skończyły. Nakazał on bowiem szefowi swojego sztabu - w razie nieobecności - dowódcą sił mianować chyba najbardziej ślamazarnego i ograniczonego oficera, czyli brygadiera Philipa Hicksa, dowódcę 1. Brygady Szybowcowej. Urquhart bowiem został odcięty w mieście i nie mógł wrócić przez kilkanaście godzin. Było to katastrofą, co okazało się już 18 września. Tego dnia miała lądować 4. brygada spadochronowa brygadiera Shana Hacketta. Kiedy generał Hackett wylądował perfekcyjnie w środku strefy zrzutu, pierwszymi ludźmi na jakich się natknął... byli Niemcy. Generał nie stracił zimnej krwi i biegłą niemczyzną nakazał im się poddać, po czym... zaczął szukać swojej laski. Sytuacja dość zabawna, ale strefa zrzutu była okryta dymem i toczyły się na niej ciężkie walki z oddziałami generała von Tettaua. Co gorsza, dowodzący teraz dywizją Hicks w ogóle nie interesował się innymi rzeczami, niż zadaniem, które miał pierwotnie - zabezpieczeniem strefy zrzutu i niezbyt chciał oddelegować jakiekolwiek siły do zdobycia mostu. Zlekceważył też istnienie promu Heveadorp, pozwalającego przerzucić siły przez Ren, a także wzgórze Westerbouving, górujące nad okolicą. Całkowicie zlekceważono też pomoc holenderskiego ruchu oporu.

Do ataku na most skierowano dwa bataliony 1. Brygady i jeden batalion 4. Brygady. Miały iść tą sama trasą nad Renem, którą przemierzył 17 września Frost, licząc na ominięcie Niemców. Ci jednak już czekali - z każdej strony. 19 września rankiem do idących drogą spadochroniarze esesmani otworzyli morderczy ogień z trzech stron. Od strony zabudowań bluznęły ogniem ukryte karabiny maszynowe, od czoła - burzą ognia i żelaza spadochroniarzy przywitały czołgi i wozy pancerne, zaś z drugiej strony Renu drogę omiatały szybkostrzelne działka przeciwlotnicze. 3. batalion spadochronowy płk Fitcha został doszczętnie rozniesiony - zostało z niego 40 ludzi, poległ też sam dowódca, zniszczony został też 1. batalion ppłk Dobiego. Pozostałe bataliony poniosły ciężkie straty - we wszystkich czterech pozostało raptem 500 ludzi - i musiały się cofnąć... Jedyną zaletą tej masakry było to, że Urquhart wreszcie mógł przedostać się do własnych linii.

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Pobierz
źródło: comment_uIBz5P15IEyapZyJpc4T9f9TbgJ9upWt.jpg