Wpis z mikrobloga

Chciałbym wam dzisiaj przedstawić historię człowieka o którym pewnie nikt z was nie słyszał. Człowiek, który nie był bohaterem . Człowiek, który nieoficjalnie uratował ponad 500 niedoszłych samobójców ...

Angel of The Gap
Oto historia Dona Ritchiego ,, Anioła Klifu,, który według oficjalnych źródeł uratował 160 niedoszłych samobójców, miejscowi mówią o nawet ponad 500...
Don urodził się 9 czerwca 1925 roku w Vaucluse.
Po szkole służył w marynarce Australii w trakcie drugiej wojny światowej na pokładzie HMAS Hobart, z którego oglądał m.in. poddanie się armii japońskiej w Zatoce Tokijskiej. Po wojnie był sprzedawcą ubezpieczeń na życie. Na przedmieściach Sydney – Watson Bay – zamieszkał w 1964 roku.
Nie miał misji ratowania świata. Był po prostu tym, kim przez całe życie – ciepłym i dobrym człowiekiem. Jego żona powiedziała, że po prostu musiał pomagać, gdy widział kogoś w potrzebie. Za swoje starania został odznaczony m.in. Orderem Australii, najwyższym odznaczeniem tego państwa przyznawanym za wkład w rozwój kraju. Nagrodzono go także wieloma innymi tytułami, jak ten Lokalnego Bohatera, przyznawany podczas święta narodowego Australia Day

The Gap to miejsce gdzie ginie około pięćdziesięciu ludzi rocznie. To jeden z najczarniejszych punktów na mapie samobójstw w Australii. W ostatnich latach wprowadzono tam wiele systemów mających zabezpieczyć przed targnięciem się na swoje życie, jak monitoring, ogrodzenie czy automaty łączące się z telefonami zaufania lub z służbami ratunkowymi. Wcześniej jednak klif miał tylko Dona Ritchiego.
Skromny człowiek, który nie oczekiwał pochwał, ani sławy. Pan Ritchie zauważał, niedoszłych samobójców z okna swojego domu, lub podczas spacerów po klifie. Powoli podchodził do nich ze szczerym uśmiechem, i zadawał proste może się wydawać pytanie ,, Czy mogę Ci w jakiś sposób pomóc?,, Często ten sposób działał, a niekiedy musiał używać siły, ryzykując własne życie, aby uratować strapioną duszę przed ostatecznym skokiem.
Potem zapraszał ich do domu na herbatę i pogawędkę, czasami wracali po latach, by podziękować mu za uratowanie życia.
Jeden z ocalałych wręczył Donowi obraz, przedstawiający anioła z promieniami słońca z prostym przesłaniem
,,Anioł, który chodzi między nami,,
,, Moją ambicją zawsze było odciągnięcie ich od krawędzi, nabycie im czasu, umożliwienie im refleksji i dać im szansę, aby zdali sobie sprawę, że następny dzień może wyglądać lepiej" - zwierzył się kiedyś
''Po prostu nie możesz siedzieć i obserwować ich" - dodał. "Musisz spróbować ich uratować''

Córka pana Ritchiego, Sue, powiedziała, że jej ojciec cieszył się widokiem na ocean, ale był równie zdeterminowany, aby uważać na zagubione dusze. Kiedyś powiedział, że oferta pomocy "była wszystkim, co było potrzebne, aby odwrócić ludzi i powiedział, aby nie lekceważyć potęgę życzliwego słowa i uśmiechu" - powiedziała w "Sydney Morning Herald".

Po powrocie do Sydney pracował w branży ubezpieczeniowej. Później powiedział znajomym o ludziach, których ocalił:
"I was a salesman for most of my life and I sold them life." ( Byłem sprzedawcą przez większość mojego życia i sprzedałem im życie)
Pan Don Ritchie zmarł 13 maja 2012 roku, miał 86 lat.

Sam mam depresję, kiedy czytałem jego historię wzruszyłem się. Mam nadzieję, że kiedyś wyjdę z tego stanu, a jeśli nie to jeśli się zdarzają cuda, chciałbym spotkać takiego kogoś jak on.

#depresja #feels #truestory
RzekiKijemNieZawrocisz - Chciałbym wam dzisiaj przedstawić historię człowieka o który...

źródło: comment_ITNMSsruv4QtVjXp7iWZ1YdPlXq0lY9A.jpg

Pobierz
  • 3