Wpis z mikrobloga

#panjaszczurka #oblivion

Udało mi się przybyć do miasta, które widziałem w oddali. Zapytałem strażnika, jak zwie się osada. Oznajmił, że przybyłem do Cheydinhal. Nazwa miasta dała mi do zrozumienia, że znajduję się w prowincji Cyrodiil.
Heh, Cyrodiil, wypowiedziałem głośno. Przynajmniej nie będę musiał się martwić o to, że zamarznę.

Postanowiłem, że zanim przekroczę mury, pozbierać trochę grzybów i ziół, by móc je sprzedać i za zarobione septimy nabyć odzienie i pokój w gospodzie. Sam proces pozyskiwania lokalnej flory sprawił mi wiele przyjemności. Zadecydowałem, że zacznę szkolić się w dziedzinie alchemii.

Bez większego trudu sprzedałem zebrane grzyby i rośliny. Zakupiłem proste szaty a kajdany, za małą opłatą, pomógł mi rozłupać miejscowy kowal. Samo miasto bardzo mi się spodobało. Ludzie wydawali się sympatyczni, z wyjątkiem jednego orka, którego spotkałem nieopodal gospody. Postanowiłem z nim nie zadzierać i szybkim krokiem wszedłem do oberży. W środku przywitała mnie mroczna elfka, która zaproponowała pokój. Cena wydawała się uczciwa, więc wynająłem łóżko na jedną noc.
Stąpałem uważnie po trzeszczących stopniach i na pierwszym piętrze ujrzałem drzwi, za którymi skrywało się podwójne, drewniane łoże i skrzynia. Zapewne dla wielu podróżników warunki byłyby skromne, lecz dla mnie stare, skrzypiące posłanie było wygodnie niczym królewskie posłanie. Położyłem się, przeciągnąłem i począłem zastanawiać czym zajmę się w Cyrodiil.

Doszedłem do wniosku, że pierwsze kroki, następnego dnia, pokieruję do gildii Magów. Matka zawsze mi powtarzała, że mam w sobie talent magiczny, lecz nigdy nie poczyniłem nic, by go rozwijać. Po kilkunastu minutach zasnąłem z nadzieją, że jutro rozpocznę nowe, lepsze życie.
źródło: comment_i4xpRqeQDXEtrMzk7dDlzEjzKxHyOo4Q.jpg
  • 6