Wpis z mikrobloga

#kononowicz #suchodolski #patostreamy

Korzystając ze stanu bycia znudzonym w robocie, popełniłem wiersz borzq o tym jak generał Orbit zajął miejsce Majora na Szkolnej (spokojnie - jest hepiend)

Zatrzęsło się niebo, rozeszły się chmury
to statki kosmiczne zmierzają na ziemię!
Generał Orbit, przywódca kosmitów
przybył by rządzić podlaskim plemieniem.
Mario w Krzakach trze okulary,
Profesor Tomasz cytuje Szekspira.
Mexico jak zwykle ma wyje*ane
a Wowik Starosiuk kałacha nabija.
Wrzask,przerażenie,panika i rwetes,
Krzych Kononowicz aż narobił w gacie!
Lokator Major na pozór spokojny
choć wypił Nitro i wącha herbatę.
Statek wielkości trzech Opli Astra
ląduje na trawnik świeżo skoszony.
Major wybiega i mówi: ,,dzień dobry!
O, pokoszone, a wy że pasożyt!"
Konon wkracza na ganek i staje
w pozie bestii z puszczy warmiańskiej:
,,Nie kłam Majorku! To ja pokosiłem
wczoraj, gdy jadłeś ósmą kolację!"
Major czerwony aż gula mu skacze
Ku*as! Konfident! Wieśniak i obek!
Konon pokornie słucha tyrady
wszak słowa nie ranią jak kultowy kubek.
Generał Orbit przeciera oczy.
,,Ziemski przywódco! To twój lokator?!"
Jak widzę, lubicie ostro się spierać:
two guys from Podlasie in hard sado-maso!"
Nie panimaju, Major mu na to
i mnie już tutaj więcej nie będzie!
Łapie kaszkiet i rusza na miasto
struś, co po parkach karmi łabędzie.
Ksiek westchnął ciężko i łezkę uronił:
,,Panie kosmita! To los mój nieboży!"
Orbit wyciąga próbnik analny
,,Co to? Aparat? Za zdjęcie sto złotych!"
Orbit lekko nieobeznany
w polskiej walucie, zupełnie jak Major
(o, bo to trudno czytać cyferki
trzymając kamerę nad miską blaszaną!)
W rękę potężną wsuwa pięć stówek,
Konon bardzo wzruszony tym gestem
zaprasza do chaty pana Kosmitę
bo podjąć go pragnie rybką i chlebkiem.
Do późnych godzin trwała biesiada,
na stole śledzik i wyborowa.
Orbit się chwalił jak w latach młodzieńczych
porywał ludzi koło Wilkowa.
,,Warmia, ach Warmia! Pan jesteś mój krajan!"
Orbit nie słucha, nieco odpłynął.
Konon przezornie podstawia kubeł
i wzdycha za swoją dziecięcą krainą.
Rano na szkolnej jęki, sapanie!
Kac-morderca jeńców nie bierze.
Orbit ledwie się dźwiga z barłogu
i już wie że UFEm dziś nie pojedzie.
,,Będziemy razem domku pilnować!
Zostań pan tutaj" - Krzysiek powiada.
Jeden warunek: masz mi zastąpić
Matkę,ojca i brata Bogdana.
Dni płynęły z początku spokojnie,
potem Orbit nie bez zdziwienia
odkrył że miewa napady agresji
za każdym razem gdy widzi Konona.
Znalazł też pasję:zaczął nagrywać
jak psznie pochłania śniadania,obiady
i potem to wrzuca na swoją jutubę
ściągając na siebie hejterów gromady.
Gdy tylko Krzysio chrząknie cichutko,
to zaraz - ,,Wynocha! Tu się nagrywa!"
i sięga Orbit po broń laserową
a Konon do kuchni szybko nawiewa.
Krzysiek załkał w duchu głęboko,
tęskni za dawnym swym przyjacielem.
Tamten by swojsko kubkiem zaje*ał
a nie wygrażał niebożym laserem.
,,Wojtek! Wróć Wojtek!", Krzych znów łzy roni.
W tamtym momencie na parkowej ławce
ocknął się Major po tripie szalonym,
to jeszcze nie pora na Nitro-nirwanę!
Krzyś ma kłopoty! Serce majora
wyczuwa trwogę w duszy bembeńskiej.
Zakłada więc kaszkiet, buty i majty
i rusza z odsieczą na Starosielce.
Tymczasem na Szkolnej: ,,Chciałbym pozdrowić...
sam wszystko mam robić?! Trzymaj kamerę!
Naprawdę... ten człowiek... powinien już chyba
o tam, na dworzu, zamieszkać z Nerem!".
Wtem huk i łomot, szkło gęsto się sypie!
Major przez okno wpadł w pełnej krasie!
Wykonał przewrót i staje z okrzykiem:
,,nie brąchaj mi tutaj, ty gwiezdny ku*asie!"
,,Nikt ogółem w tych czterech ścianach
nie będzie pomiatał panem Krzysztofem!
poza Majorem, bo Major to Major!
Krzysiu! Ty c*uju! Zgnoję cię potem!"
Krzyś wiwatuje, a Major jak w transie
nie po raz pierwszy dopada wersalki
,,w więzieniu się ćwiczy, ty szary frajerze!"
Wyjechał z liściem - i koniec walki.
Zemdlały Orbit pada na ziemię
a Major jeszcze ciut nafukany
patrzy w obiektyw: ,,Dzień dobry! Dziś ciepło!
A wy mówicie że ja był pijany!"
Cieszy się Konon i wszyscy widzowie
bo uniwersum znów staje na nogi!
Prawda jest prosta i niewydumana:
lepszy pasożyt stary niż nowy.
  • 4