Wpis z mikrobloga

**Prochrześcijański, ale antyklerykalny - o Klerze i Smarzowskim słów kilka.**

We Wrocławiu znajduje się 7 kin, przez kina miejskie, arthouseowe, po multipleksy. Podliczyłem tylko dzisiaj - #kler w reż. Wojtka Smarzowskiego można było obejrzeć w dniu premiery podczas 80 seansów.

Bojówki ONR zapowiadały że będa blokować wejścia do kin. Mam wrażenie, że było więcej seansów do obskoczenia niż wszystkich członków ONR w mieście. Więc się wycofali.

Ale dało się poczuć niepokój w kinie. Wzmożona, wcześniej niezauważalna ochrona. W kinie? Tłok, pomimo że to jeszcze dzień roboczy, pora wczesna, sporo emerytów. Sala jest wypełniona w 70-80%. Jak sprzedał się Kler dowiemy się za parę miesięcy, ale z czystej obserwacji jest to chyba najlepszy weekend otwarcia jaki widziałem. A mamy dopiero piątek.

Fama poszła, mleko się rozlało. W jednym z felietonów przeczytałem rozczarowanie autorki tekstu, że liczyła że choć raz kościół zachowa się pijarowo jak powinien, położy uszy po sobie, skwituje chłodnym zdaniem i może by się to rozeszło po kościach. Tak się nie stało. Politycy, spin doctorzy, lobbyści jednej i drugiej strony wzieli sobie na sztandary ten film aby go wychwalać/ganić, iść z nim na sztandarach jako argument w wojnie kościoła ze społeczeństwem. Potraktują go tak zwyczajni ludzie, nie mam wątpliwości, że pewnie tak połowa widzów wyciągnie z niego zerojedynkowe "Kościół jest be" lub "smarzowski to antypolak" w zależności po której stronie stoją, utwierdzą swoje przekonania.

A szkoda, bo Kler to film wielowarstwowy, niejednoznaczny (chociażby w swoich ocenach),a nawet skłaniający do refleksji.

Pójdę bez spoilerów o krok dalej - to film promujący w swojej warstwie metaforycznej wartości jak najbardziej chrześcijańskie. Ale po kolei.

Technicznie, to typowy Smarzowski. Jego montaż jest charakterystyczny i w takiej historii sprawdza się rewelacyjnie budując napięcie. Muzyka Trzaski jest oszczędna ale trafia w punkt w najistotniejszych elementach filmu. Aktorsko - mamy genialny kwartet, który Smarzowski doskonale czuje i utylizuje.

Bohaterami filmu są czterej księża - Kukuła (Jakubik), Trybus (Więckiewicz), Lisowski (Braciak) oraz arcybiskup Mordowicz (Janusz Gajos). Każdy z nich reprezentuje niektóre z grzechów Kościoła - znajdziemy tu cały wachlarz: pedofilia, alkoholizm, rozpusta i żądza, pycha, chciwość, władza. Każdy z tych księży ma wprowadzoną swoją historię i jest targany swoimi demonami. Częścią wspólną jest ta sama społeczność, która ma swój sposób na rozwiązywanie takich problemów. "Kościół jest święty, ale tworzą go ludzie grzeszni" - zdanie ze zwiastuna, które najbardziej zapada w pamięć, wypowiedziane w cyniczny sposób niejako staje się mottem filmu, na pewno w tej drugiej części. Pokazani są grzesznicy, Smarzowski zrywa z wiejskim mitem niepokalaności księdza i pokazuje ich jako zwykłych ludzi, z konkretnymi słabościami, uprawiających konkretny zawód, ale co ważniejsze (i co zniesmaczy drugą stronę dyskursu) - nie demonizuje ich.

W tym tkwi przesłanie chrześcijańskie, bo każdy z nich na swojej drodze natrafia na szansę na odkupienie swoich win. Każdy z nich może się zbawić: zarówno na swojej drodze krzyżowej, jak i w oczach widzów. Mogą z niej skorzystać, albo ją odrzucić, podążać śladem Chrystusa, lub nie. Ich wola.

Jednoznacznie źle, jest pokazany jednak Kościół - jako instytucja, jako istniejąca od wielu lat firma zmagająca się z wieloma problemami, czy też jako rak na umiarkowanie zdrowej tkance społeczeństwa. Mafia, klika, i tak dalej, wieloma określeniami można nazwać Kościół Rzymskokatolicki pokazany w filmie. Ich metody są wyrachowane i cyniczne, obliczone na wspólne, większe dobro. Nim jest oczywiście Kościół. Wieczne zbieranie na rynny, dojenie ludzi z ostatniego grosza, budowanie niepotrzebnego sanktuarium, rozgrywki polityczne, kontrola władzy, potępienie dla inności. To wszystko co było w zwiastunie dobrze oddaje jak pokazany jest Kościół. I też rzecz ze zwiastuna - pokazane są tam wszystkie żarty w filmie. Cała reszta jest smutna, przykra oraz rozbrajająca.

Takie pokazanie Kościoła nie wydaje się wyolbrzymione czy zmyślone, z perspektywy grzesznych bohaterów to nawet logiczne postępowanie. Kryjąc się nawzajem zabezpieczamy nas i nasz wspólny interes. Ktoś mógłby się kłócić że wcale tak nie było, ale Smarzowski nigdy nie wyolbrzymia jak Vega. Szczegółowo wybiera konkretne, prawdziwe wydarzenia i podaje je jako przykład. Film jest fikcyjny, ale bardzo mocno inspiruje się prawdziwymi skandalami która żyła cała Polska. To taki bezpiecznik dla Smarzowskiego, który zawsze może wyciągnąć prawdziwe cytaty z hierarchów Kościoła, które umieścił w filmie. Albo historię siostry Bernadetty, na której pokazanie także miejsce się znalazło. Nazwiska jak zwykle zmyślone.

To zirytuje wielu, którzy mieli zupełnie inne oczekiwania wobec tego filmu. Smarzowski odpowiada w tym samym filmie na reakcje ludzi, hamuje radykalne oskarżenia że "każdy ksiądz to pedofil", albo "każdy ksiądz to złodziej". Zaznacza, że pokazuje incydenty, które rzutują na ogół tylko przez przyzwolenie większości. Jednak to się gdzieś tam rozmyje - ludzie idąc na ten film mają już konkretne oczekiwania i będą wycierać sobie gęby tym filmem i podpierać argumenty za i przeciw w największym aktualnie sporze w naszym kraju. Smarzowski w tym filmie nie zabiera radykalnego stanowiska, bo przecież nie jest to dokument, tylko rzuca hasło żeby ludzie się pozjadali. Bo to mu wychodzi najlepiej. Szkoda tylko, że widownia przegapi albo zapomni o tym angażując się w swoje wojenki. Ta fama opisywana na początku pod względem kasowym, pomoże jak nigdy wcześniej, natomiast pod względem artystycznym: zaszkodzi w prawidłowym zrozumieniu filmu.

Czy Smarzowski to przeczuwał reżyserując film o takiej tematyce? Może trochę. To film, który powstaje w idealnym momencie w tym kraju. Wcześniej byłoby za wcześnie, później już by było po ptakach. W Irlandii katolicki entuzjazm oklapł w ciągu kilku lat, wcześniej nie podejrzewałbym analogicznej sytuacji w Polsce. Teraz, myślę że może ten film zmieni trochę myślenie przeciętnego Polaka. Znormalizuje mówienie bez skrępwania o grzechach instytucji i traktowanie księży jak zwyczajnych ludzi. Powoli to już się zmienia, na drodze bolesnych i krzykliwych sporów między ateuszami a katolami. Przez to film w odbiorze straci, społeczeństwo zyska. To typowa ofiara, którą na każdej wojnie, prędzej czy później trzeba ponieść.

#dziesiatamuza #film #kino #kler
Joz - **Prochrześcijański, ale antyklerykalny - o Klerze i Smarzowskim słów kilka.**
...

źródło: comment_RYkXbCjPvefU15T6LO3rSyAtwM96J5fz.jpg

Pobierz
  • 8
Wrzucam w komentarzu, żeby nikt przez przypadek nie kliknął. Poniżej zawarte są spoilery z filmu KLER, radzę ich nie czytać przed obejrzeniem, bo zepsują efekt WOW z kina.


@Joz: Co do Popiełuszki to jest to absolutnie nie potrzebne i nie ma wpływu na fabułę no właśnie fabułę, która w tym filmie jest mało płynna (co pewnie było zamierzone), ale dla mnie film mógł być krótszy bo środek filmu do momentu Ej X też jest pedofilem strasznie się ciągnie.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@kwmaster: Nie jest "potrzebne" i nie ma wpływu na fabułę, ale wywołuje dyskusję. Czy słuszną, czy nie pozostawiam indywidualnej ocenie każdego widza, ale ruszy temat, który jest od dawna niekwestionowanym tabu.


@Joz: ?

Prawdopodobnie jak Kukuła opowiada o swoich przeżyciach z dzieciństwa. Wtedy też widzimy księdza odprawiającego msze podczas stanu wojennego, jednocześnie wiedząc, że on go molestował.


@W4DOW2ZE: to raczej Jankowski, o ile pamiętam, Smarzol po premierze powoływał się na publikacje Petera Rainy, który poruszał ten temat.