Wpis z mikrobloga

Codziennie rano jadę rowerkiem do pracy ddr wzdłuż zgierskiej, kiedy kończą się dwa pasy kończy się też ddr więc trzeba wjechać na ulicę a że wygodniej zawsze robię to przy wyjeździe ze stacji (chyba shell), zawsze patrzę czy nie nadjeżdżają auta bo nie chce się nikomu wpakować w bok, dzisiaj standardowo ta sama sytuacja, auta daleko przy świtezianki więc wbijam na jezdnie, przejechałem światła ok 30km/h miałem wtedy, i jest tam taka mała wysepka z nakazem jazdy z prawej strony, oczywiście jest troszkę węziej. Za moimi plecami nagle znalazł się jakis pirat (tak pirat bo nie da się przejechać tego odcinka jadąc z dozwoloną prędkością a nawet przekraczajac o 10km/h), akurat byłem na wysokości tej wysepki usłyszałem mocne hamowanie za mna, za chwilę klakson i przy wyprzedzaniu już kilkanaście metrów dalej koleżkę który pokazywał mi zebym jechał chodnikiem :O wtf kierowcy którzy często w dyskusjach krzyczą że rowerzyści na chodnikach to niebezpieczeństwo sami ich tam wyganiają? :O Żeby nie bylo mam auto prawko 5 lat jeżdżę codziennie i czasami rozumiem jak ktoś ma pretensje czy uzasadnione czy nie nie ważne ale takie manewry trochę dziwne
Chciałem go dogonić na światłach ale skręcił na najbliższym skrzyżowaniu
Byl ze Zgierza ;)
Oczywiście miejsce akcji Łódź ale nie taguje
#rower #gownowpis