Aktywne Wpisy
Sejmita +88
tesknilam_ +43
Nie umiem pogodzić się z faktem, że nie jestem nikomu potrzebna. Mówiłam znajomym, że mogą do mnie dzwonić, radzić się, że jak coś to jestem.
Tylko co z tego, że to mówiłam, jak nikt nie korzystał. Mówiłam nie raz, że niektórzy ludzie są dla mnie ważni, mi bliscy, a oni tego nie odwzajemniali.
Życie aby umrzeć to nie jest życie. To wegetacja i nic więcej. Jak nie ma dla kogo istnieć, to
Tylko co z tego, że to mówiłam, jak nikt nie korzystał. Mówiłam nie raz, że niektórzy ludzie są dla mnie ważni, mi bliscy, a oni tego nie odwzajemniali.
Życie aby umrzeć to nie jest życie. To wegetacja i nic więcej. Jak nie ma dla kogo istnieć, to
Gdzie jest ta granica - zalezy od tego jak sie ugadacie - mozecie miec wspolne jajka, chleb czy ryz, a mozecie miec osobne, zeby miec pewnosc ze nie zabraknie, bo ktos podzarl ostatnia porcje.
Różne pory posiłków,
Różne plany życia,
Różne preferencje żywnościowe...
Zazwyczaj miałem wspaniałych lokatorów, z którymi się świetnie dogadywalem, ale kuchnia czy łazienka miały te same zasady - własną półka, własne zasoby... I jak się nam poszczescilo, to w weekend dawałem radę coś tam razem upichcic
@Panciu2: jeden je więcej, drugi mniej. Jeden woli schabowego na weekend a drugi bigos. Do jednego przychodzą co 2 tyg znajomi się ożreć, do drugiego nigdy. Jednemu się chce gotować, drugiemu nie.