Wpis z mikrobloga

Dzisiaj trochę smutniej i trochę ku przestrodze.

21 lipca 2010. Gdzieś na mazurach. (a dokładnie tutaj: 53.878508, 21.604255 )

Dwa jachty płyną holując się kanałem łączącym jezioro Szymon z jeziorem Kotek Wielki. Sternik jachtu holowanego z niewiadomych przyczyn nie mógł odpalić silnika, zaraz za kanałem oba jachty miały zatrzymać się w małym porcie Zielony Gaj.

Kanał którym płynęli jest jednym z czterech które najczęściej bierze się za jednym razem. Ze względu na kilka mostów i linii wysokiego napięcia przerzuconych nad wodą, w kanałach obowiązuje nakaz położenia masztu (na jednostkach śródlądowych tego typu znając kilka patentów da się to zrobić w pojedynkę).

Oba jachty zbliżając się do wyjścia kanału, muszą przepłynąć pod mostem, zaraz za nim pod liniami wysokiego napięcia i skierować się do portu na jeziorze Kotek Wielki. Wbrew nazwie jezioro to jest bardzo małe i jedynym powodem dla którego można by tutaj stawiać maszt jest właśnie postój w Zielonym Gaju. Przy mniejszym ruchu jest możliwe zacumować tam na chwilę z położonym masztem longiem czyli burtą do nabrzeża jednak tego feralnego dnia ruch w kanałach był duży. Pierwszy jacht gdy tylko minął linie wysokiego napięcia za mostem zaczął stawiać maszt. Sternik drugiego jachtu widząc kolegę stawiającego maszt, przystąpił do tego samego.

Można przypuszczać, że chciał to zrobić jak najszybciej wiedząc, że podejście do portu będzie trudniejsze niż zwykle, bez silnika i bez żagli więc tak naprawdę będzie miał jedną próbę. Dodatkowo musiał przeciąć trasę jednostek płynących z naprzeciwka gdyż port znajdował się po jego lewej. Każdy kto żegluje wie, że spartolenie podejścia gdy koledzy stoją na kei to niemiła sprawa.

Jak się miało okazać parę sekund później Marcin, bo tak sternik drugiego jachtu miał na imię, nigdy już żadnego podejścia nie zrobi.

Pierwszy jacht postawił maszt tuż za liniami energetycznymi. Drugi tuż przed.

Człowiek za burtą!

Dzwoń na WOPR!

Silnik wstecz!

Jeden z załogantów, jeszcze dzieciak tak naprawdę, wyławia Marcina z wody. Rozpoczyna RKO.

Sternik jachtu płynącego gdzieś z przodu wraca, dzwoni na WOPR.

Niedługo później przypływają ratownicy, chwilę później karetka drogowa dojeżdża prawie na sam brzeg. W drodze śmigło.

Marcina nie udało się uratować. W chwili śmierci miał 22 lata. Oprócz niego jeden z załogantów odniósł niewielkie obrażenia.
Cała rzecz działa się na obozie dla dzieci (15-18 lat) w firmie w której pracowałem. Historię opowiedział mi kolega który wrócił by zadzwonić po WOPR.

Dziś o tych wydarzeniach przypomina krzyż i kilka zniczy (pic rel).

Przepływałem tamtędy parę dni temu kolejny raz i chciałem się podzielić tą historią.

#zeglarstwo #mazury #wypadek #historiajednejfotografii #opowiescimarynasza
Marynasz - Dzisiaj trochę smutniej i trochę ku przestrodze.

21 lipca 2010. Gdzieś ...

źródło: comment_8lVxHg71CbYenzVNxH3xcGf9aytoDp3F.jpg

Pobierz
  • 19
@Marynasz: też o tym słyszałam tylko nie pamiętam czy w róży czy w kliwrze.No i w nieco innej wersji, znaczy - miał całą załogę bab i musiał sam stawiać jacht no i że podobno płynął na pamięć. Ale tak czy siak szkoda chłopa.
@Marynasz: Tam niedaleko jest "Kochaj Mazury Nie śmieć Nie rycz Nie sraj"? Spojrzałem na Twoją mapę i endomondo to w tym roku jak płynąłem koleś drona utopił tam gdzie mostek jest z dw 642. Blisko. A podobną historię słyszałem zdaje się przy wchodzeniu na jez. Wojnowo od północy.
jez. Wojnowo od południa.


@stiven777: Nie słyszaem ale tam faktycznie można nie zauważyć, bo linie idą kawałek za mostem a poza tym jest koniec szlaku.

Tam niedaleko jest "Kochaj Mazury Nie śmieć Nie rycz Nie sraj"?


Tak
@Marynasz: Kawę mieli średnią, jedzenie drogie ale ciepła woda była, kibelek czysty i parking w cenie. Łódka (phila 880) czysta i pachnąca. Cumy długie, akumulatory naładowane, oświetlenie działało. Niezwykle sympatyczny i ogarnięty bosman. Zdaje się Bartek ma na imię.

Przy brzegu też płytko więc kto znał to wiedział, że wyhamuje i na pewniaka wchodził dziobem. Longsajdem to tam chyba dwie łódki się mieszczą. Przy pomoście od lądu grząsko i gliniaście. Jak