Wpis z mikrobloga

Kolejne grono samobójców. Jeszcze mniej wpisów a obserwujących wzrasta. Nie rozumiem was, serio () Ale dziś dosyć szybki wpis, za kare bo się #!$%@?łem

MIEJSCE 17
ŚCIANKA - Dni Wiatru, rok 2001

Nisko nie nisko, musieli tutaj być. A dlaczego akurat ten album? Na to jest kilka spraw. Ogólnie rzecz biorąc ja całkowicie rozumiem, że ich muzyka bywa trudna, ciężka i niezbyt strawna. Ale miejsce w polskiej twórczości XXI wieku mają bardzo znaczące. Jednak zacznijmy od początku.

Mamy połowę lat 90, młody wówczas Maciej Cieślak zakłada zespoły szukając własnego miejsca w trójmiejskim zrywie na alternatywę. Jako nieliczny postanowił grać inaczej niż wtedy bardzo mocny trend yassowy(wgl to bardzo interesująca fala, kiedyś można coś o niej maznąć). Zakłada Ściankę i sama nazwa już mówi czego się można spodziewać. JEBITNA ŚCIANA DŹWIĘKU, ma byc ostro, szybko, rockandrollowo. I wyszło genialnie. Płyta zrobiła OGROMNY szum na rynku, masa nagród alternatywnych, docenienie uwaga rynku i taka mała wyrocznia. A mamy dopiero 1998 rok. W oczekiwaniu na drugi album(bo syndrom drugiej płyty działa na każdego) pan Cieślak postanowił zaszaleć. Zebrał się z panem ARCZIM ROJKIEM i weszli do studia. Tam powstało pewne dzieło o którym nie zapomne wspomnieć ( ͡° ͜ʖ ͡°) Jednak 4 lata oczekiwania na drugi album dał pewne symptomy, które do dzis bardzo mocno uderzają w fanów zespołu. Ale jest! 2001 i wychodzi płyta Dni wiatru. I tutaj ogromny szok. Bo płyta jest totalnie odmienna do tego, co przygotowano na debiucie.

Jest mroczna, chłodna, paralizująca. Sam słuchając jej mam czasem lekkie dreszcze, niepokoju i zadumy. Bo na dzień dobry dostajemy tytułowe Dni Wiatru w tym utworze przez jebitne 9 minut nie wisi nad tobą strach kiedy to jebnie. Kiedy będzie to wejście gitar(spoiler, nie będzie) a dostajesz tylko lekko yassową przypominającą lekko Riders of The Storm sekcję klawiszy i perkusji. Dobra, koniec, będzie lepiej. GÓWNO PRAWDA. Latajacy pies dodaje w końcu delikatną akustyczną gitarę i spokojny wokal Macieja. 12 minut, co więcej. I tutaj nadchodzi najbardziej paraliżujący utwór z całej płyty.
Zatrzymajmy się tutaj bo to pewna prywata będzie. W czasach LO z racji profilu humanistycznego miałem spora ilość języka Polskiego. Z profesorką byłem bardzo na bakier ale lubiła mnie a ja ją. Ale zdarzało się wylecieć do dyrektora za brak zgody w kwestiach pewnych autorytetów lub za dosłowne wygłaszanie myśli o pewnych lekturach. Jednak w ramach moich problemów i jej problemów doszliśmy do konsensusu. Na tyle mocnego, że w ramach przygotowań do ustnej matury z polskiego(ofc max był, przecież to banał. A widząc komisję tuptająca w rytm Revolution Beatlesów byłem pewny wyniku) umożliwiła mi na max 15 min co jakis czas przygotować coś o muzyce. I tak przygotowywałem ,,referaty'' o twórczości literackiej Rojka, Kazika kogoś jeszcze i właśnie Cieślaka. Puściłem przy całej klasie Piotrek jeden z najbardziej creepy utworów w historii polskiej muzyki. Ja do dziś im współczuję że musieli cierpieć przez moje #!$%@? muzyczne. Po wszystkim dostałem #!$%@? bo jedna laska się popłakała czytając ,,przemówienie'' chłopca. No nic, mam nadzieję że o tym zapomniała. Ale ten utwór mroży krew w żyłach. Dokonuje istnej kastracji umysłu i tego, jak bardzo nie zdajemy sobie sprawę z powagi życia, cierpienia innych. jak niewiele nas dzieli od takich losów. Posłuchajcie, Ci co nie znają.
W 19 XI jest juz bardziej malowniczo i pozytywnie. Lekki ambient, jakies inspiracje godspeedami czy Boards of Canada. Ogólnie rzecz biorąc najbardziej ciepły moment płyty. BO nastepne Spychacze juz #!$%@?ą industrialem i dronami. A najbardziej akceptowalny moment płyty czyli the iris sleeps under the snow jest jeszcze mroczniejsze i tylko cover z wokalem Rojka nada się do radia.
Czarny Autobus jest wariacją z dronami i industrialem. Brzmi to jak wizja umysłowo chorego człowieka z pełnym bagażem zaburzeń. * jest kolejną wariacją tak jak Oceans Fall Down i Czarne Anioły z jazzowymi trąbkami.

POPIEPRZONY ALBUM tak mi kiedyś próbował znajomy to recenzować. I ma zupełną racje. Płyta zmieniła oblicze zespołu. Od grajacego pozytywnego aczkowliek moze smutnego alternatywnego roka po bardzo ale to bardzo dojrzały album pełen zaskoczenia. Cieślak przełamał pewną formę klątwy tej drugiej płyty i zamiast bycia wyśmianym stał się kimś wizjonerskim. Bezczelnie zrobił co chciał, zyskał przy tym ogromny szacunek i jeszcze stał się pewną ikoną polskiej alternatywy. Płyta stała sie czymś kultowym. Pozwoliła Cieślakowi tworzyć to co chciał i mieć uwagę wszystkich. To nie tak, ze to jest bardzo banalne w dzisiejszej epoce muzyki. Mówimy o początku XXI wieku. Niewielu artystów moze sobie pozowlić na takie rzeczy(z głowy na szybko, Michael Gira, Ariel Pink, Kanye West i Mark Kozelek) by z marszu każdy chciał to chociaż usłyszeć. To pewna forma otrzymania talonu na wolność artystyczną i zaufanie odbiorców. Nawet jeśli nie wyjdzie, to z czasem się to przymie. Cieślak bardzo mocno i szybko wyrobił sobie taką pozycję w polskiej muzyce. A co było dalej? Przypadkowo wydana epka Białe Wakacje i Pan Planeta z 2006 roku, w której słychać juz powrót do stylistyki debiutu z elementami Dni Wiatru. Pewna forma kompozycji tych dwóch albumów w pełną jedną składną całość. Z tego też powodu uważam, że dyskografia Ścianki jest NAJRÓWNIEJSZĄ W POLSKIEJ MUZYCE. No własnie, ale to tylko trzy płyty. Od ostatniej minęło w tym roku 12 lat. I tutaj przchodzimy do pewnej kwestii pecha fanów pana Maćka
CIEŚLAK JEST PERFEKCJONISTĄ
Ja nie wiem jak bardzo Rojek go przekonał do wydania na szybko Lenny Valentino. Ja nie wiem jak on zmusił się do nagrania Pan Planeta. Ale od 2006 roku z tego co pamiętam i doczytałem doliczyłem się...
5 MATERIAŁÓW NA PŁYTĘ KTÓRE NIGDY NIE WYSZŁY Cieślak po prostu je bezpardonowo #!$%@?ł po zagraniu paru koncertów twierdząc, że się nie nadają. Więc w takim wypadku, jesli jest koncert Ścianki, idź. Posłuchasz tego, co nie wyjdzie na płycie nigdy. Sam w podsumowaniu płytowym z 2015 pisałem ze to chyba ten rok kiedy Ścianka coś wyda NIC BARDZIEJ MYLNEGO. Znów materiał przepadł, cisza, nie ma nic o nadchodzącej płycie. To męczące ale z drugiej strony ja już nie wiem co musi sie stać by wrócili. Z jednej strony wiesz, ze jesli nastąpi ten magiczny moment w historii, że płyta będzie miała premierę to nie zawiedziesz się. Mimo wszystko szkoda mi całego przepadłego materiału, trudno wszystko wyłowić z internetu(albo nie wiem juz jak szukać, HALP) ale pamiętam ze one było takie... no podniecały. Jak to ostatecznie się skończy, nie wiem. Ale liczę na powrót Ścianki jak nic bardziej w polskiej muzyce. Bo jestem w 100% przekonany że album nie tylko zrobi furore w środowisku, ale na długo zostanie zapamiętany. A w dodatku będzie też okazja do zobaczenia ich na żywo. Więc trzymajmy kciuki i IN CIESLAK WE TRUST

Ścianka - Piotrek**

#muzyka #zimniokpoleca #dobrebopolskie #scianka #kolejnybeznajdziejnytagnamojewysrywy
A.....h - Kolejne grono samobójców. Jeszcze mniej wpisów a obserwujących wzrasta. Nie...