Wpis z mikrobloga

Najbardziej #!$%@?ący moment w moim muzycznym życiu był w okolicach 2009 roku. Pracowałem wtedy jako osoba odpowiedzialna za animację młodych ludzi z trudnych domów - naprawdę biedne dzieciaki. Mnóstwo problemów, jakieś tam przejścia i tego typu trudne sprawy. No i mieliśmy taki plac zabaw - rzecz działa się w pewnej miejscowości, która nie jest jakoś super atrakcyjna, ale jest tam poligon (tzn był) i jest sporo wolnego miejsca. Było gdzie się bawić!

Dzieciaki koniecznie chciały imprezę to dogadałem się z człowiekiem ogarniającym okoliczną scenę, że zrobimy im imprezę. Dałem cynk innym wychowawcom - najpierw zagrał zespół, który wspólnie z tym człowiekiem zrealizowaliśmy na takim niewielkim mikserze cyfrowym yamahy. Nawet spoko wyszło. Potem ja wziąłem się za miksowanie i stała się rzecz meeega dziwna. Gość dostał jakiś cynk do wychowawczyni innej grupy, która też dołączyła, że uwaga nie możemy tym dzieciom nic mocnego puszczać. Co kompletnie sobie zbagatelizowałem i poleciał Galvanize od Chemicznych. Potem jakieś #breakz #house - a gość nagle tak się zestresował, że mówi do mnie: Adel przestań tak mocno grać XDDDDDDD bo będę musiał cię wyłączyć (te dzieciaki w tym czasie szalały, a jakie uśmiechnięte były - mega radość mam jak to wspominam). No i #!$%@? wyłączył ten karakan - jaki #!$%@?!. Dzieciaki smutne bo gość nie miał nic ciekawego i potem wszyscy poszli coś jeść - także impreza skończyła się wcześnie bo jakaś bulwa nie miała jaj...To trzeba być lamusem, aby coś takigo #!$%@?ć bo jakaś stara biurwa płaczę, że za mocne. Dzieci muszą się wyszaleć! Potem są spokojniejsze. Teraz rozumiem czemu na moje zajęcia komputerowe był zawsze komplet, a na zajęcia tych biurw dzieciaki uciskały do lasu XDDDD Sam bym uciekł.

nie wiem czy, ale #coolstory #muzyka #dj #wspomnienia #househeads
  • 1
  • Odpowiedz