Wpis z mikrobloga

Miraski i Mirabelki!

Lubicie pizze i trekking po górach? A może interesują Was ekstramalne sporty wodne takie jak kitesurfing? Uderzajcie do Bergamo, a potem nad Gardę. Przepiękne, ogromne jezioro, otoczone górami.

My startowaliśmy z górskiej miejscowości Caprino Veronese i stamtąd podążaliśmy górskimi szlakami wprost nad jeziorko. Niestety, pogoda nie była sprzyjająca i praktycznie przez 3 dni naszego trekkingu padało, ale widok świstaczków, górskie powietrze i kilkusekundowe widoki, gdy akurat chmury przesunęły się - wynagrodziły wszystko! No i możemy powiedzieć, że rozkładanie namiotu w mega ulewie mamy opanowane na medal! :D Niestety musicie przygotować się na to, że włosi kompletnie nie potrafią oceniać czasu przejścia szlaków, który zawsze trzeba pomnożyć razy 2. Dojście do górskiej chatki miało zająć nam 2 godziny. Po 3 godzinach szybkiego marszu chatki ni widu, ni słychu. Złapał nas mrok, potem deszcz, więc hopsa sa i rozbiliśmy namiot tuż przy szlaku. Nazajutrz, po godzinie trekkingu minęliśmy w końcu domek ;). Marzyliśmy o pizzy więc czym prędzej zaczęliśmy schodzić w dół. A na dole... 25 stopni, słońce, lazurowa woda, ah! Tego nam było trzeba :) Zregenerowaliśmy się 1 dzień i ruszyliśmy dalej. Tym razem podążaliśmy przepięknym szlakiem wiodącym wzdłuż starej drogi: Sentiero del Ponale Giacomo Cis. Trasę polecamy głównie rowerzystom, którzy ceną sobie ekstramalne przeżycia :) Widoki zapierające dech, pogoda przecudowna. Dotarliśmy do wysoko położonej, klimatycznej wioski Pregasina i bach! Znów deszcz, a w perspektywie burze. Doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu pchać się dalej w góry. Zjechaliśmy na stopa w dół, tym razem na sąsiednie górskie jezioro Lago di Legro, równie piękne, otoczone bawarskimi chatami, zupełnie odmienny klimat niż nad Gardą. Niestety chmury deszczowe nas kochają i podążają za nami ;) Ledwo wysiedliśmy z auta i już po 5 sekundach byliśmy kompletnie przemoczeni. Szukaliśmy jakiego schronienia. O jest! O nie...to kaplica na cmentarzu....No nic, kulturalnie sobie tylko przeczekamy... przebierzemy się w suche ubrania... To było dziwne uczucie zmieniać skietry, gdy zerka na Ciebie wiele par oczu z portretów nieboszczyków... Szybki popas, spacer wzdłuż jeziora i łapiemy stopa nad Gardę. Zapadał zmrok, robiło się zimniej i ciemniej, a ruch samochodowy nikły... Staliśmy akurat pod pensjonatem. Cudowni właściciele chyba widzieli nas z okna, zlitowali się, zwieźli nas w dół :D Kolejnego dnia odwiedziliśmy Limone, bajeczną cytrynkową miejscowość, ale bardzo turystyczną. Spędziliśmy tam chwilkę i ruszyliśmy w góry - nasz gwóźdź programu! Doszły nas słuchy, że na górze jest chatka, klimatyczne, górskie bezobsługowe schronisko, zawsze otwarte, można przenocować: Rifugio Baita Segala - to był nasz cel. W ultra maratońskim tempie 2,5 h, z poziomu morza, wspięliśmy się na wysokość 1250 m. Schronisko było otwarte i całkowicie puste :) Był kominek, był zapas drewna i była słynna grappa :D Był też zapas winka, piwa, a obok dziura w ścianie z napisem "cassa" - poczęstowałeś się, wrzuć ile uważasz :). Przez cały wieczór wpatrywaliśmy się w górskie krajobrazy, podziwialiśmy zachód słońca. Noc spędzona na podłodze, przy rozpalonym kominku - tego nie zastąpi żaden hotel 10 gwiazdkowy ;)

Niestety nazajutrz musieliśmy ruszać w dalszą drogę, a szkoda, bo chętnie zostalibyśmy dłużej w tym magicznym domku. Szybkie zejście w dół, potem kilka autostopów (pierwszy raz łapaliśmy stopa na autostradzie, mimo naszych sprzeciwów pan dziadek stwierdził, że to doskonałe miejsce do dalszego łapania, istny hardcore :D) i na lotnisko

#podroze #podrozujzwykopem #bergamo #wlochy #wycieczka #wakacje #gory #wypady #trekking #kochamgory #swiat
w.....l - Miraski i Mirabelki!

Lubicie pizze i trekking po górach? A może interesu...

źródło: comment_tm3BpnWVmXQccfYxIXGfmosRBpX5a4PH.jpg

Pobierz
  • 5
  • Odpowiedz