Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki, mam problem z żoną. Jesteśmy małżeństwem od 8 lat i okazuje się, że jest ona zupełnie inną osobą niż myślałem. Bardzo się zmieniła. Mianowicie nie zgadzamy się w kluczowych kwestiach, przede wszystkim w sposobie wychowywania dzieci.

Jestem osobą bardzo tradycjonalistyczną i konserwatywną. Kiedyś myślałem, że żona również. Kiedy się poznaliśmy to od razu wiedziałem, że do siebie pasujemy. Wykształceni, z dobrych domów i przede wszystkim KATOLICY. Tacy prawdziwi katolicy, nasze życie głównie na wierze się opiera. Żona sprzeciwiała się feminizmowi, marzyła o rodzicielstwie i prowadzeniu domu, była skromna i ogólnie taka jaka powinna być kobieta. Ożeniłem się, zostałem ojcem dla dwójki dzieci, osiągnąłem sukces zawodowy, było pięknie, ale nagle wszystko zaczęło się walić.
Otóż żona w ostatnim czasie stała się wściekłą feministką. Nie wiem czemu, nie wiem jak to się stało... Nagle chce wychowywać dzieci w "wyzwolony" sposób. Córka od zawsze wydawała się być lekką "chłopaczarą". Uwielbia bawić się zabawkami syna, uwielbia dinozaury, klocki lego, książki o kosmosie itp. Co prawda bawi się też swoimi zabawkami, ale i tak czuję w związku z tym duży dyskomfort. Żona jej na to pozwala i wręcz ją w tym wspiera. Nawet kupuje jej sukienki w dinozaury i roboty (na szczęście są to w dużym procencie sukienki i są one utrzymane w dziewczęcej kolorystyce, ale wciąż...) zamiast w kwiaty czy inne motylki. Twierdzi, że skoro córka chce takie ubrania to nie będzie jej ich odmawiać. Ja pracuję, nie ma mnie w domu przez większość czasu i nie mam szansy tego kontrolować.
Boję się, że moje dziecko zamiast wyrosnąć na skromną, cichą, uroczą kobietę dbającą o męża i dom, wyrośnie na "wyzwoloną" dziewuchę, co to chce się poświęcić karierze. Nie sądziłem, że żona tak się zacznie zachowywać, bo zawsze powtarzała, że kobieta może się wykształcić, aby jakąś wiedzę mieć, ale ostatecznie jej przeznaczeniem jest pilnowanie ogniska domowego. A tu takie coś...
Ostatnio ciągle się o to kłócimy, tydzień temu krzyczała, że dziewczyny też mają się prawo rozwijać, że chłopięce zabawki wyzwalają ciekawość świata i wiele uczą, że dziewczynki wiele omija w dzieciństwie, a potem również dorosłym życiu przez takie myślenie. Że kobiety przez to otaczanie się samymi księżniczkami itp. mają skrzywione myślenie później. Natomiast lalki uczą relacji społecznych i empatii, i ogólnie to dzieciom obojga płci nie powinno się odmawiać bawienia tym czy tamtym, bo się je w ten sposób krzywdzi (jakbym słyszał feminazistkę bełkocącą o gender i płci kulturowej). Rozumiecie to?! Ona chyba nawet chciałaby, żeby syn bawił się lalkami... Syn na szczęście nie jest nimi zbytnio zainteresowany, ale też przydarzyła się jedna nieciekawa sytuacja z nim związana. Otóż żona jakiś czas temu kupiła mu koszulkę z Davidem Bowie. Okazało się, że puszczała mu jego muzykę i bardzo go polubił. Nie sądzę, aby facet, który się malował i ubierał jak baba był dobrym autorytetem dla mojego syna. Jeszcze nie daj Boże wyrośnie na pedała...
Dzieciństwo w dużej mierze determinuje to kim później zostajemy i boję się co wyrośnie z moich dzieci. Jak mam przemówić żonie do rozumu?? Już nie wiem co mam robić.

#rozowepaski #logikarozowychpaskow #4konserwy

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 53
  • Odpowiedz
Niby #!$%@? bajt a jednak ciekawy na swój sposób bo parafrazując jest o tym jak Katolik boi się że jego dzieci dowiedzą się o dinozaurach. Czyzby był tu jakiś głębszy przekaz?
  • Odpowiedz