Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jestem zbiorem najgorszych cech moich rodziców na prawdę.

Z matki mam to, że jestem uparty jak koń - nawet jak nie mam racji, to #!$%@?ę że mam rację. Tylko różowej ustąpie co z kolei mam za ojcem - totalnym obcasem mojej matki, który przy nie jej przytakuje a potem mi mówi, że myśli, że ona jednak nie ma racji.

Po matce mam to, że jestem wredny - potrafię sprawić przykrość bo mnie się coś nie podoba - i krzywdzić przez dłuższy czas swoimi tekstami I #!$%@?ć, i prowokować.

Nie mam totalnie drygu do pieniędzy - moi rodzice są bankrutami. Ja nie mam kredytów i minusu a nawet trochę oszczędności ale nie umiem "robić kasy" - zarabiam 2,700 netto i nie mogę iść dalej. Moi kumple mają biznesy, zarabiają 10-15k na miesiąc w wieku 25 lat, jeden kumpel jest totalnym biznesmenem, nie wiem ile ma kasy ale jak mieliśmy 18 lat to miał 100k na koncie, teraz ma pewnie milion może więcej, chociaż on robi różne interesy. Również te szemrane. Ja jestem z tych co wiecznie im na wszystko szkoda, wszystko jest mi za drogie i każde 10zł boli mnie jak cholera. Chociaż dla różowej jestem hojny i jej nie żałowałem pierścionka zaręczynowego,

Po matce jestem ambitny tylko tam, gdzie w sumie to zbędne - w sporcie (amatorskim a jakże), ćwiczę, trenuję i w sumie po #!$%@?? Nie jestem w ogóle ambitny zawodowo (patrz wyżej). Skończyłem studia na licencjacie i magisterka to dla mnie kara. Pracuję w tym sławetnym "biurze" i #!$%@?, nic nie umiem poza językiem angielskim, czyli w sumie standardem. Teraz coś się tam nauczyłem ale wciąż nie są to bezcenne umiejętności. I niby bym się czegoś pouczył ale jak wrócę z pracy, ugotuję obiad i pójdę potrenować to jest wieczór i już nie mam na nic siły.

Generalnie jestem #!$%@?ącym człowiekiem tak jak moja matka. A po ojcu mam pantoflarstwo wobec swojej kobiety. Nie takie w 100% bo często się kłócimy i tak jak moja matka krzywdzi psychicznie mojego ojca swoimi tekstami, tak ja krzywdzę moją różową. Nie wyzywam jej oczywiście ale nie trzeba kogoś nazywać na "k" czy "ch" żeby było mu przykro. Ale jak przychodzi co do czego to się grzecznie melduję w domu o 23, pytam czy mogę iść na piwko z kumplami i generalnie czego nie robię to robię przez pryzmat jej. A jak mi odwali to robię jej wszystko na #!$%@?ą złość (bo przecież nie mogę być pantoflem) i wychodzi jeszcze gorsza #!$%@?.

Do tego jestem naiwny tak samo jak oni - łatwo jest mi wcisnąć kit i łatwo mnie oszukać. Szybko ufam ludziom. W biznesie chyba każdy by mnie przekręcił. Poza tym daję sobie wejść na głowę - nienawidzę jak ktoś mi mówi co mam robić (jak matka) i wobec swoich bliskich jestem okropny, gdy coś mi "każą" a wobec obcych jestem uległy jak owca (jak ojciec) i każdy np. w pracy może wejść mi na głowę i mi dyktować, chociaż wewnętrznie się gotuję.

I chcę z tym walczyć, jak zauważam te cechy to od razu zmieniam zachowanie. Ale jak nie kontroluję tego świadomie, to jestem ucieleśnieniem najgorszych cech moich rodziców.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
  • 3
@AnonimoweMirkoWyznania: między Tobą i Twoimi rodzicami jest jedna zasadnicza różnica - Ty widzisz problem, a to już dużo. Powodzenia i wytrwałości w ulepszaniu charakteru :) podobno "kto zaczął ten już zrobił połowę", więc wróżę sukces ;)
A rozmawiałeś o tym z różową? Ona wie jak Ty to widzisz? Bo mój niebieski jest bardzo podobny w niektórych zachowaniach, i jak mi czasem powie że zdaje sobie sprawę że źle robi, ale stara