Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
tldr


2 dni temu (i ciągnie się do dzisiaj lekko) doznałem tzw. "weed whiteout", czyli zwyczajnie lekkiego przedawkowania thc. Paliłem marihuanę tylko kilka razy w życiu, kompletnie niezaznajomiony z używkami jestem, stronię od nich i tylko okazyjnie wypiję więcej alkoholu czy właśnie zajaram trawki. Byłem z nastawieniem że hehe przecież to tylko marihunaen, nic mi sie nie stanie xD i wypaliłem zbyt duże ilości jak na mnie. Dodatkowo był to pierwszy raz gdzie paliłem coś normalnego a nie typowy chwast seba kush, więc klepnęło mnie niesamowicie.

Przeżycie tak samo straszne jak i ciekawe. Ale zacznę od początku.

Usiedliśmy sobie ze znajomym i moją dziewczyną we trójkę. Wcześniej sporo rozmawialiśmy o problemach w związkach i o troszkę poważniejszych rzeczach. Ważny detal na później. Po jakichś 2 godzinach chillowania i gadania przy muzyce znajomy uznał że w sumie dupnąłby już sobie conieco. No i nagle z poważnych tematów gdy ja jeszcze podświadomie o związku i życiowych rzeczach myślałem przeszedłem do jarania. Pierwsza kolejka, jako że ja mam naprawdę niską tolerancje i bardzo niskimi ilościami potrafię się zjarać przepotężnie to po pierwszej już kolejce JEDNEGO nabicia dobrego zioła do lufki już czułem, że mi starczy. Powiedziałem, że spoko kontynuujcie beze mnie i jarajcie sobie, mi już styknie.

No i tutaj się zaczęło. Po chwili nie wiem czemu ale zmieniłem zdanie. Powiedziałem, że może mi jeszcze nabić i sobie zapalę więcej. Nawet sam nie wiem czemu tak postanowiłem. Byłem już mega zjarany i wiedziałem, że jak więcej spalę to mogę nie być przygotowany na to jak się będę czuć bo nigdy tyle nie paliłem.
W każdym razie znajomy nabił mi więcej no i wyjarałem to.

To co się działo później to był jakiś absolutnie totalny #!$%@?. Czułem jeden wielki chaos w mojej głowie. Halucynacje wzrokowo/słuchowe, słyszałem rzeczy których dziewczyna czy przyjaciel do mnie nawet nie mówili. Co chwile zwiecha myśli. Z tyłu głowy cały czas myśl, że chcę znowu być trzeźwy i nie chcę czuć się aż tak spizgany bo mnie to przerasta. Dodatkowo straciłem jakąkolwiek koordynację ruchową i czułem nudności. Przez 3 godziny leżałem zwieszony na łóżku, a dziewczyna i przyjaciel mnie uspokajali mówiąc, że spokojnie, że to minie.

Ja pomimo świadomości tego, że jestem zjarany mocno nadal walczyłem cały czas z tym stanem. Powtarzałem sobie w głowie, że chce aby to się już skończyło co tylko potęgowało moją paranoję i panikę. Niby wiedziałem, że jedyne co mogę zrobić to przeczekać ten stan ale nadal chciałem aby ten stan koniecznie teraz się już skończył.

Po 4 godzinach ostrego #!$%@? w głowie, chaosu, halucynacji, wymyślania sobie w głowie jakichś niestworzonych rzeczy i #!$%@?ów mujów, w przypływie lekkiej trzeźwości uznałem że chciałbym już wrócić do domu i pójść spać. Tak też zrobiliśmy z dziewczyną. Wróciliśmy do domu a ja spizgany z jedną wielką paranoją w głowie rzuciłem się w łóżko aby jak najszybciej zasnąć z myślą że przeżywam jakiś koszmar.

Pobudka. I tutaj niespodzianka. Nie czuję się lepiej. Nadal czuje stan spizgania. Ciekawe co nie? Pomimo tyle godzin od zapalenia nadal utrzymywał mi się ten stan. I tak przez cały wczorajszy dzień. Dodatkowo dużo paranoi w głowie i myśli, że przecież to jest nienormalne aby przez tyle godzin być spizganym. Że przecież już dawno nie powinienem się tak czuć. I tutaj najgorsza myśl - że na stałe sobie coś w głowie poprzestawiałem ziołem XD. Strasznie długo trzymała się mnie myśl, że co jeżeli mam predyspozycje do schizofrenii i właśnie sobie ją wywołałem zbyt dużą ilością zioła. Teraz wiem, że zwyczajnie zbyt mocno sobie zacząłem wkręcać rzeczy i panika mi się włączyła.

Moja dziewczyna podobnie jak ja - zerowe praktycznie doświadczenie z ziołem i tak naprawdę palimy tylko na imprezach jak ktoś zaoferuje. Więc po rozmowie z nią ustaliliśmy, że wrócimy do znajomego, który zdecydowanie wie więcej o używkach, aby trochę mnie uspokoił.

Przyszliśmy, pogadaliśmy, znajomy mnie lekko uświadomił że po prostu zbyt duże ilości wypaliłem i teraz sobie wkręcam. Że to normalne dla kogoś niedoświadczonego, i że są ludzie którzy nawet wymiotują czy tracą przytomność po przekroczeniu limitu tego ile mogą znieść. Skisnął też, że zazdrości mi tak niskiej tolerancji xD.

Uspokoiło mnie to trochę, wróciliśmy do domu, ja uznałem że muszę się zrelaksować i nie myśleć tyle o tym stanie, wtedy to minie. Muzyka na słuchawki i jeb do łóżka spać. W nocy obudziłem się z 2 razy bo miałem jakieś koszmary.

Pobudka dzisiaj i uff, czuje się o wiele lepiej. Potrafię normalnie myśleć, gadać i nie łapię już zwiech czy paranoi jak wczoraj. Jedyne co czuje to lekką dekoncentrację i zaburzenie koordynacji jak przy kacu alkoholowym.

Będąc już w jakichś 70% trzeźwy umysłowo odpalam internet i robię research. Co się okazuje, ludzie z bardzo małym doświadczeniem w paleniu i z niskim ciśnieniem są bardzo podatni na takie epizody gdy wyjarają zbyt dużo. Ja na dodatek jestem teraz po lekach, których skutek uboczny to obniżenie ciśnienia. Zjadłem coś słodkiego i od razu lepiej się poczułem. Od 2 dni się trzymało mnie niskie ciśnienie i zmulenie umysłowe, więc taka bomba kaloryczna w postaci ciastek i coli podwyższyła mi ciśnienie. Dodatkowo będąc w środku tego "badtripa" czy jak to nazwać, miałem praktycznie zero gastro, nic nie jadłem ani nie piłem co pewnie skutkowało tym że przez cały kolejny dzień nadal czułem się zmęczony i spizgany.

Nauczka na przyszłość - nie palić więcej niż się powinno, tym bardziej jak ma się skłonności do myślenia zbyt dużo jak ja. No i otworzyło mi to trochę oczy na fakt, że nawet taka marihuana potrafi zaszkodzić jak się nieumiejętnie jej używa. Dobrze, że nie zacząłem wymiotować czy tracić przytomności, bo takie relacje nowicjuszy po przedawkowaniu też czytałem.

#marihuana #wykopjointclub
#narkotykizawszespoko

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 14
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@AnonimoweMirkoWyznania: Ja jak zaczynałem palić to jak za dużo wypaliłem to od razu cały blady się robiłem. Do tego nagłe podwyższenie ciśnienia tak jakby serce miałoby mi wyskoczyć xD Często musiałem mieć lekko zamknięte powieki, bo jak się patrzyłem na wszystkio wokół to robiło mi się nie dobrze. A jak zamykałem całkiem to pośród wszechobecnej ciemności miałem taki #!$%@? że głowa mała ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OP: @qwertty321: nadal jeszcze utrzymuje mi się ten stan, ale wiem że spokojnie minie za kilka dni. Ale racja, marihuana zdecydowanie niesie też konsekwencje przy złym jej użytku. Nie mam pojęcia, czemu ludzie tak ją gloryfikują jakoby nigdy nic złego nie powodowała. Mam teraz doświadczenie na przyszłość aby uważać, na pewno też będę przestrzegał znajomych (mam kilku, którzy się wciągnęli teraz w zioło i uważają je za coś niesamowitego bez
@AnonimoweMirkoWyznania: miałem tak kilka razy podczas typowych tripów z mieszaniem różnych substancji.
za pierwszym razem otępienie z niepokojem, za kolejnymi coraz lepszy stan :)
podobny efekt osiąga się jak mj zmieszasz z białkiem i spalisz.
do tego tramadol i zero alkoholu - umysł działa na podkręconych obrotach ;)

EDIT: ogólnie uważam to za błędy, ale wspomnienia pozostały.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: z doświadczenia wiem że dla osoby która rzadko pali, wystarczy 0,1g dobrego tematu i mają dobry stan. Sprawdzone kilkrotnie z wagi.

Ja, po długiej przerwie wystarczy że zapale 0,2 i jest git.

THC to ogólnie środek mocno psychotropowy, w czystej postaci doprowadza do paranoi dlatego konopie posiadają CBD które reguluje działanie THC. W Twoim przypadku doszło do zbyt dużego wchłonięcia kanabinoidow i zwyczajnie mózg sobie nie poradził.

To co czuleś
Z tyłu głowy cały czas myśl, że chcę znowu być trzeźwy i nie chcę czuć się aż tak spizgany bo mnie to przerasta.


@AnonimoweMirkoWyznania: ile razy miałem takie myśli po różnych używkach w tym MJ, ale gdy tylko bomba schodziła to trzeba było dopalić bo jest słabo xD
@AnonimoweMirkoWyznania: Nazwałbym to raczej bad tripem, który utrzymał się tak długo póki kanabinoidy nie znikneły z twojego organizmu, bo żeby przedawkować musiałbys zjeść 23kg marihuany albo spalić 680kg w 15min, jednak tripa #!$%@?łes mocnego. I moim zdaniem nie miałbyś problemów jakbyś jarał częściej, wiem po sobie, po prostu podniósłby Ci się poziom gdzie łapiesz fazę - nie mówię, że wyjarasz 5g solo po roku ale na pewno nie miałbyś jazdy 3
@AnonimoweMirkoWyznania: To nie była wina THC tylko Twojego mózgu. My to nazywamy "lewa faza". Chodzi o to że po THC Twój mózg może więcej, ale Ty go wykorzystywałeś jedynie do myślenia w jakim jesteś stanie i że jest do dupy.To zaczęła się reakcja obronna mózgu. Stary po pewnym czasie nauczysz się "latać na fazie", czyli wykorzystywać fazę w dobry sposób. Chodzi o to żeby nie skupiać się na samej fazie tylko